Felietony

Mam, ale nie używam - gadżety, które znalazłem podczas domowych porządków. Co z nimi zrobić?

Tomasz Szwast
Mam, ale nie używam - gadżety, które znalazłem podczas domowych porządków. Co z nimi zrobić?
9

Gadżety elektroniczne potrafią latami zalegać w naszych półkach. Wyłącznie po to, by pewnego dnia, podczas rutynowego sprzątania, po prostu wyrzucić je na śmietnik. Tymczasem produkcja elektrośmieci ma bardzo negatywny wpływ na środowisko. A gdyby tak dać im drugie życie?

Wakacje to czas, kiedy zdecydowana większość nas oddaje się jakiejś formie odpoczynku. Często to, z czego konkretnie korzystamy, podyktowane jest warunkami finansowymi, rodzinnymi itp. W czasie wolnym Polaków można spotkać zarówno w egzotycznych krajach, jak i w obiektach turystycznych położonych tuż obok miejsca zamieszkania. Wciąż jednak spora grupa ludzi decyduje się na spędzenie wakacyjnego urlopu we własnym domu. Czym zajmujemy się wówczas najczęściej? Z licznych żartów i anegdot dowiadujemy się, że remontem domu albo mieszkania. Skoro podejmujemy się przeprowadzenia remontu na własną rękę, to właśnie czas wolny będzie tym, kiedy mamy największe możliwości do działania.

Niniejszy materiał nie jest jednak poświęcony remontom, a czemuś, czym podczas wakacyjnej przerwie zajmujemy się równie chętnie. Wielu odwleka domowe porządki właśnie na moment, kiedy mamy nieco więcej czasu, by skupić się na czynnościach innych niż praca. W moim przypadku właśnie tak było i choć udało się na kilka dni opuścić rodzinne strony, czas na sprzątanie również się znalazł. Dlaczego zdecydowałem się na przygotowanie niniejszej publikacji? Przede wszystkim z powodu tego, co udało mi się znaleźć podczas porządków domowych. Okazało się bowiem, że chociaż wcale nie mam o sobie takiej opinii, naprawdę nieźle idzie mi chomikowanie rzeczy, które przecież kiedyś się przydadzą. Jeśli dodamy do tego, że mieszkam w bloku, problemy z miejscem na przechowywanie różnych rzeczy to właściwie oczywistość. Co takiego znalazłem w szafach? Jakie gadżety otrzymały drugie życie? Oto kilka przykładów.

Nigdy nie pomyślałbym, że mam aż tyle kabli

Praktycznie każdy gadżet elektroniczny korzysta ze źródła zasilania. Dodatkowo wiele z nich łączy się z innymi. Do wszystkiego tego trzeba przewodów. Naturalnie, często zdarza się tak, że jakiś sprzęt czy to ulega awarii, czy zostaje sprzedany bądź oddany, a towarzyszące mu kable pozostają w szufladzie. W moim przypadku okazało się, że niepotrzebnych, nieużywanych kabli zgromadziło się kilkadziesiąt sztuk. Niektóre z nich wyprodukowano jeszcze w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, zwłaszcza gdy mowa o kablach służących przewodowej transmisji dźwięku. Cóż, dziś nawet nie mam do czego ich wykorzystać, jednak bez problemu znalazły się osoby, które wciąż słuchają muzyki na starszym sprzęcie, także z ich rozdysponowaniem nie było żadnego problemu.

Kolejna grupa przewodów to te zakończone wtykami, których dziś używa się coraz rzadziej. Jeszcze do niedawna wielką popularnością cieszyła się wtyczka micro USB, dziś konsekwentnie zastępowana przez USB-C. O ile w moim przypadku takie kable raczej nie znajdą już zastosowania, tak wciąż w najbliższym otoczeniu mam osoby, które używają starszych telefonów. Tu również nie miałem żadnego problemu z rozdaniem. Naturalnie, zostawiłem sobie jeszcze jeden czy dwa, od tak na wszelki wypadek.

Sprzątanie mieszkania było również dobrą okazją do pozbycia się przewodów VGA czy DVI, które również praktycznie przeszły do historii wyparte przez DisplayPort i HDMI. Tu również znaleźli się nowi właściciele, podobnie jak w przypadku nadmiarowych przewodów doprowadzających zasilanie. Niestety, były też takie kable, które musiałem wyrzucić do kosza. To chociażby nieoryginalne kable Lightning bez certyfikatu MFI, które raz działają, a innym razem nie. Cóż, z tego typu rozwiązań raczej nikt nie chciałby korzystać.

W sprzątanych szafkach znalazłem kilkadziesiąt zbędnych kabli

Słuchawek również nie brakowało

Jako że uwielbiam słuchać muzyki, swego czasu mnóstwo pieniędzy przeznaczałem na wszelkie akcesoria z tym związane. Szczególnie chętnie sprawiałem sobie słuchawki, by koniec końców narzekać na wszystkie po kolei i nadal wydawać pieniądze. Oczywiście to droga donikąd dlatego cieszę się, że obecnie podchodzę do tego tematu zdecydowanie inaczej. Postanowiłem, że zostawię sobie jedną parę słuchawek TWS, jedną parę słuchawek do słuchania muzyki w domu i jedną parę słuchawek do komputera, wyposażonych w mikrofon. Więcej naprawdę nie trzeba. Co zrobiłem z resztą? Sprzedałem przy pomocy jednego z serwisów ogłoszeniowych. Cóż, postanowiłem, że uda mi się odzyskać choć część pieniędzy, które wcześniej wydałem bardzo lekkomyślnie. Na szczęście udało się znaleźć kupców, przez co choć w niewielkim stopniu zrehabilitowałem się za wcześniejsze błędy.

Jaki z tego morał? Jeśli planujecie zakup elektroniki użytkowej, kupujcie od razu takie urządzenia, które naprawdę chcecie mieć i z nich korzystać. Decydując się na półśrodki będziecie wiecznie niezadowoleni, co skłoni was do kolejnych wydatków, które pewnego dnia mogą przekroczyć ten zamierzony na samym początku. Nie ma po co oszukiwać samego siebie, bo to po prostu nie działa.

Słuchawek również nie brakowało

Znalazł się nawet komputer i to niejeden

Słuchawki czy przewody to dość oczywiste przedmioty, które można znaleźć w szafkach z elektroniką użytkową, porzucone od wielu miesięcy czy lat. Ja u siebie znalazłem coś jeszcze, a mianowicie w pełni sprawne komputery, które kupiłem ściśle określonym celu. Te albo nie wywiązały się wystarczająco dobrze z powierzonego zadania, albo nigdy nie miałem na nie czasu. Takim komputerem było chociażby urządzenie typu mini PC. Tego typu sprzęt wystarczyło wpiąć do gniazda HDMI w telewizorze czy monitorze, podłączyć do źródła zasilania i można było korzystać z niego tak jak z każdego innego komputera, oczywiście pod warunkiem zaakceptowania jego bardzo niskiej wydajności.

Początkowo myślałem o jego wykorzystaniu w charakterze przystawki do smart TV. Chciałem podłączyć go do telewizora i korzystać z serwisów VoD dostępnych przez przeglądarkę internetową. Takie rozwiązanie miało sens jeszcze kilka lat temu, jednak o niebo wygodniejsze przystawki z oprogramowaniem Android TV sprawiły, że bardzo szybko trafiło do lamusa. W dodatku komputer pracujący pod kontrolą systemu Windows nie pozwalał na wyświetlenie obrazu ze smartfona, co było jego kolejnym mankamentem. Co zrobiłem z tym komputerem? Wrócił na swoje miejsce w szafie. Jeśli macie jakiś pomysł, do czego można go wykorzystać, albo potrzebujecie tego typu urządzenia, dajcie znać w komentarzu. Dogadamy się.

Na samym dnie szuflady znalazło się miejsce dla jeszcze jednego komputera. To podstawowy laptop ozdobiony logo jednej z wiodących marek. Po co mi on? Już od momentu zakupu planowałem zainstalować na nim system Chrome OS. Miałem w tym celu sięgnąć po system CloudReady, który obecnie dystrybuowany jest pod nazwą Chrome OS Flex. Co dalej? Jakby to powiedział miłośnik mechaniki samochodowej: nie sprzedam, będę robił!

Znalazłem starsze komputery, jednak nie aż tak stare, by nazwać je zabytkiem

Peryferia, peryferia i jeszcze raz peryferia

Koniec sprzątania szafy? W żadnym wypadku! Znalazłem w niej również sporo urządzeń peryferyjnych, o których przyznam szczerze, kompletnie zapomniałem. Klawiatury przewodowe i bezprzewodowe, myszki mniejsze i większe, pamięci zewnętrzne czy przenośne dyski twarde to coś, z czym po prostu musiałem zrobić porządek. Owszem, to właśnie rzeczy z kategorii jeszcze kiedyś się przydadzą, jednak przyznam szczerze, wcale nie wiem kiedy i do czego. Oczywiście tutaj również znaleźli się chętni, którzy przygarnęli niepotrzebny mi sprzęt. Mogę się jedynie cieszyć z tego, że otrzymał drugie życie i jeszcze może komuś pomóc w pracy czy nauce.

Wakacyjne porządki, przynajmniej w moim przypadku, okazały się strzałem w dziesiątkę, z którego jestem bardzo zadowolony. Podobnie jak z jednego z inteligentnych głośników, który również nie był mi już potrzebny, a który szybko znalazł nowego właściciela. Ja cieszę się z pustych półek, których zapewnienie z pewnością nie będzie stanowiło żadnego problemu. Osoby, które odkupiły bądź przejęły nieużywany sprzęt cieszą się z tego, że mogły kupić albo dostać coś, co im się przyda. Wszyscy zadowoleni, jednak nie to jest tu najważniejsze. Liczy się coś innego.

Nie wyrzucaj, wykorzystaj!

Oglądacie bajkę Psi Patrol? Ja, z racji bycia ojcem przedszkolaka, znam ją zdecydowanie lepiej, niż chciałbym. Mottem jednego z jej głównych bohaterów jest nie wyrzucaj, wykorzystaj! Właśnie o to chodziło mi najbardziej, kiedy podjąłem się uwolnienia półek ze zbędnej zawartości. Czy tego chcemy, czy nie, żyjemy na jednej planecie, a naszym obowiązkiem jest zadbać o nią i zostawić w jak najlepszym stanie dla przyszłych pokoleń. Jednym z czynników, które negatywnie wpływają na środowisko, jest właśnie produkcja nadmiernej ilości urządzeń elektronicznych. Wcale nie mam tu na myśli tego, czy do danego smartfona jest dołączona ładowarka, czy nie, a to, co sami robimy z rzeczami, które zostają w naszych domach.

Nikt nie chciałby, żeby Ziemia wyglądała tak, jak na tym zdjęciu

Im dłużej wykorzystujemy dany sprzęt, im rzadziej decydujemy się na jego wymianę, tym mniej urządzeń trzeba wyprodukować, co stanowi oczywistą korzyść dla środowiska. Coś kurzy się w szafie? Nie wyrzucajmy tego, a w zamian za to postarajmy się znaleźć danej rzeczy drugie życie. Zawsze to jeden uśmiech osoby obdarowanej więcej, czy może parę groszy w kieszeni, jeśli uda się coś sprzedać. Im mniej elektrośmieci, tym lepiej. Nasze dzieci i wnuki kiedyś nam za to podziękują.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu