Kompaktowe smartfony (ponownie) znikają z rynku. Jestem przekonany, że tym razem na kilka dobrych lat.
Od zawsze byłem fanem kompaktowych smartfonów. Chociaż przez moje ręce przechodziły różne egzemplarze, a większe modele mają szereg niepodważalnych zalet - dłuższe życie na baterii z powodu większego akumulatora, wygodniejsze oglądanie treści czy lepszy system chłodzenia w przypadku mocnych procesorów, zawsze bardzo lubiłem korzystać z kompaktowych smartfonów. Wydawały mi się wygodniejsze, poręczniejsze, a jako, że nie wykorzystuje telefonu np. do oglądania filmów, ani też nie jest ze mnie zapalony gracz mobilny, to ograniczenia mniejszych modeli mi nie przeszkadzały. Co więcej, w komentarzach bardzo często spotykałem się z podobnymi opiniami - dużo osób, które interesują się tematem lubi małe urządzenia i choć to nie przekłada się na populację, to kompaktowe smartfony przez wiele lat były niezagospodarowaną niszą.
Małe telefony powstawały, ale było ich jak na lekarstwo
Jeżeli popatrzymy w przeszłość, nie da się powiedzieć, że małych smartfonów nie było. Były, ale trzeba było ich mocno poszukać. Przez kilka lat mogliśmy kupić m.in. Xperie z serii compact, albo np. Samsungi z serii A (np. A5 2016). Największa zmiana przyszła jednak w 2019 roku, ponieważ wtedy Samsung wprowadził na rynek Galaxy S10e, będący kompaktową wersją flagowego S10. Kolejny rok to wprowadzenie na rynek iPhone'a 12 mini, a w 2021 mieliśmy Zenfone'a 8 i model 13 mini. Mi, jako wielbicielowi tego typu urządzeń bardzo się to podobało, ponieważ oznaczało, że duże marki zainteresowały się tematem i widzą w nim potencjał.
Teraz jednak czekają nas lata posuchy
Jak zapewne wiecie, nic co dobre wiecznie trwać nie może i po dwóch latach Apple zakończyło projekt zwany "iPhone mini". Dlaczego? Cóż, powód jest jeden - na świecie nie ma aż tak dużo osób, które chcą mieć mały telefon i w momencie, w którym rynek się nasycił, nie było sensu produkować czegoś, co się nie sprzeda. Wydawało się jednak, że w przypadku smartfonów z Androidem sytuacja będzie wyglądała nieco inaczej, ponieważ w 2022 mieliśmy premierę Zenfone'a 9, sugerującą, że Asus wciąż wierzy w kompakty. To jednak zostało zweryfikowane dziś, kiedy branża poznała przecieki dotyczące Zenfone'a 10. Ten ma być znacznie większy od poprzednika, a także - od głównej konkurencji, czyli podstawowego iPhone'a i chociażby Galaxy S23.
Powód? Tutaj zapewne też zaważyły wyniki sprzedażowe oraz fakt, że małe wymiary znacznie ograniczają to, jak mocny może być dany telefon. Asus podobne chce w modelu 10 użyć chłodzenia cieczą, więc zakładam, że w tym wypadku większe wymiary są po prostu niezbędne, by całość zmieściła się wewnątrz obudowy. Jednocześnie, Asusowi przez dwa lata udawało się upychać topowe podzespoły w małych smartfonach, więc jeżeli w tym roku musiał zwiększyć wymiary, może to oznaczać jedno - małych flagowców może po prostu... nie dać się już konstruować. Być może przestrzeń wewnątrz telefonu jest już tak zapełniona, że 6 cali jest nieprzekraczalną granicą jeżeli chcemy mówić o wydajnym urządzeniu. Co więcej - na horyzoncie nie widać nikogo, kto chciałby przejąć pałeczkę po Asusie w konstruowaniu tego typu urządzeń.
To z kolei oznacza, że w najbliższym czasie nie mamy się co spodziewać, że którakolwiek firma pokusi się o małego smartfona. Rynek zwyczajnie jest nasycony, a jako, że dziś smartfonów używa się dużo dłużej niż kiedyś, przyjdzie nam zapewne poczekać kilka ładnych lat, zanim ktoś zdecyduje się na taki krok. Co więc z osobami, które chcą mieć taki telefon, a nie kupiły go w ostatnich latach? Cóż - trzeba się spieszyć, póki Zenfon 9 i 8 są jeszcze w sklepach. Albo też - można pokusić się o kupno używanego egzemplarza.
Ew. czekać, kiedy małe urządzenia ponownie wrócą do łask.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu