Filmy

W tym roku nie widziałem jeszcze tak dobrego filmu animowanego. Mała Stopa - recenzja

Paweł Winiarski
W tym roku nie widziałem jeszcze tak dobrego filmu animowanego. Mała Stopa - recenzja
Reklama

Zastanawiacie się na co zabrać do kina dziecko? Albo sami chcecie odpocząć i zrelaksować się przy jakiejś fajnej animacji? To dobrze się składa, bo mam dla Was coś ciekawego.

Wielka Stopa pojawiała się już w filmach wielokrotnie i zawsze powielano ten sam nudny schemat - stwór zamieszkujący śnieżne krainy, niby legenda, ale jednak ktoś go kiedyś widział i nikt mu nie wierzy. Czy można w tym temacie wymyślić coś nowego? Twórcy Małej Stopy udowadniają, że tak - wystarczy bowiem odwrócić konwencję.

Reklama

Migo to młody Yeti, zamieszkujący wioskę usytuowaną w górnych partiach Himalajów. Mała społeczność jest odcięta od świata morzem chmur i wszyscy wierzą, że pod nimi jest tylko wielka przepaść prowadząca do nicości. Yeti mają jednak prężnie działającą społeczność - normalne domy, podstawowe narzędzia i urządzenia mechaniczne, tak naprawdę niczego im więcej nie trzeba. Od lat żyją w harmonii, której absolutnie nic nie mąci - a to wszystko zasługa zestawu praw spisanych na małych kamieniach. le powiedzmy sobie szczerze - te prawa to stek bzdur. Yeti żyją na przykład w przeświadczeniu, że każdego poranka jeden z nich musi zostać wystrzelony z wielkiej procy i uderzyć głową w “dzwong” - tylko w ten sposób wzejdzie słońce, które w wyobrażeniu całej społeczności jest...ślimakiem. Takich dziwnych tematów jest cała masa, okazuje się jednak, że ograniczeni prawami i religijnymi wręcz przykazaniami, mieszkańcy są zwyczajnie szczęśliwi i nie chcą żadnych zmian.

Wspomniany Migo ma przejąć po ojcu obowiązki dzwonnika, będzie więc codziennie rano walił głową w wielki kawał metalu. Pech chce, że podczas ćwiczeń nie trafia w gong i ląduje za wioską. Niby nic takiego, aż do chwili gdy pojawia się nad nim płonący, spadający samolot. Katapultuje się z niego pilot, lądując kilka metrów od Yeti. To mityczna “Mała Stopa”, o której mówiły legendy, nikt jednak nie uważał ich za prawdziwe, bowiem istnienie jakichkolwiek innych rozumnych istot wykluczały prawa spisane na kamieniach.

Po tym odkryciu świat Migo staje na głowie. Chłopak próbuje opowiedzieć wszystko pozostałym mieszkańcom wioski, jednak Ci nie dopuszczają do siebie tych rewelacji i wolą żyć w błogiej nieświadomości. Jak możecie się domyślić, temat Małej Stopy nie daje Migo spokoju, młodzieniec zrobi więc wszystko, by udowodnić swoim przyjaciołom, że nie kłamał i stworek z małymi bucikami faktycznie istnieje.

Zobacz też: najlepsze animowane filmy świąteczne

“Mała Stopa” to trójwymiarowa animacja. Jestem ojcem więc przez kilka ostatnich lat obejrzałem chyba wszystkie tego typu filmy, potrafię więc docenić zarówno jakość samej grafiki, jak również prowadzenia historii. I wiecie co? Nowy obrazek studia Warner Bros jest doskonałym przykładem tego, jak powinno się robić animacje dla dzieciaków, przy których świetnie bawić się będą również rodzice.

Reklama

Zobacz też: Najlepsze filmy familijne

Z technicznego punktu widzenia wszystko jest “tip-top”, bez niepotrzebnego przepychu i efekciarstwa. Ładnie, spójnie, momentami z naprawdę bardzo dobrymi kadrami. Polski dubbing też daje radę, zarówno jeśli chodzi o dialogi, jak i pojawiające się co jakiś czas piosenki. Brawo dla aktorów.

Reklama

Nie miałem zbyt wielkich oczekiwań jeśli chodzi o “Małą Stopę” i po zobaczeniu pierwszego zwiastuna, nie planowałem seansu. Dobrze jednak, że ostatecznie się zdecydowałem, bo to jedna z lepszych animacji jakie ostatnio widziałem w kinie. Bardzo podoba mi zgrabne dozowanie humoru i unikanie żenujących fragmentów, przy których zdarza mi się żałować, że zabrałem ze sobą dziecko. Nie sądzę oczywiście by mój syn wyłapał smaczki tej animacji, jednak nie musiałem się ani przez chwilę wstydzić za twórców. Co więcej - zarówno ja, jak i moja pociecha byliśmy zaciekawieni opowieścią, choć główny twist wyjaśniający wszystko nie jest jakoś specjalnie odkrywczy. Ale za to zgrabny i co ważne mądry, mam więc nadzieję, że obaj wyciągnęliśmy z “Małej Stopy” coś więcej niż śmiech podczas seansu.

Werdykt

Pod płaszczykiem zabawnej opowieści o śnieżnych ludziach zamieszkujących Himalaje kryje się wiele strzałów celnie punktujących nasze społeczeństwo. Bezmyślne podążanie za mitycznymi prawami, stawianie siebie w centrum wszechświata i strach przed poznawaniem “nowego”. Tak odbiorą ten film dorośli, dzieciaki skupią się raczej wyłącznie na zabawnej i wciągającej opowieści. Nie ma tu żenujących żartów, przemocy i nieodpowiednich scen. Są za to sympatyczni bohaterowie, pozytywny przekaz i świetna animacja, która może nie stara się rewolucjonizować gatunku, prezentuje jednak najwyższy poziom - zarówno w warstwie wideo, jak i audio. Jeśli szukacie fajnej “bajki” na jesienne popołudnie z dzieciakami, Mała Stopa będzie w sam raz. Ja z synem bawiliśmy się świetnie.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama