Apple

„Nikt nie potrzebuje MagSafe” – Apple wyjaśnia własny absurd

Tomasz Szwast
„Nikt nie potrzebuje MagSafe” – Apple wyjaśnia własny absurd
Reklama

Specyfikacja techniczna smartfona Apple iPhone 16e pozostawia wiele do życzenia. Niemal wszyscy śledzący poczynania amerykańskiej firmy zgodni są co do tego, że tym razem zdecydowano się na zbyt radykalne cięcia. Wyrazy dezaprobaty musiały dotrzeć do Apple Park, ponieważ doczekaliśmy się uzasadnienia takiej, a nie innej decyzji w kwestii standardu MagSafe. Uzasadnienia w typowym dla Apple stylu.

Nikt tak dobrze nie zna klientów, jak my sami. Apple o braku MagSafe w iPhonie 16e

Do komentarza Apple dotarł John Gruber prowadzący bloga Daring Fireball. W swoim wpisie podjął się on recenzji nowego smartfona od Apple po sześciu dniach użytkowania. Na co warto zwrócić uwagę to fragment, w którym autor opisujący pierwsze wrażenia z korzystania z iPhone'a 16e zwraca uwagę na brak MagSafe. Znajdziemy tam takie zdanie:

Reklama

Jak mówią przedstawiciele Apple, większość docelowych odbiorców iPhone'a 16e ładuje swoje smartfony wyłącznie przy pomocy kabla zasilającego. Nie korzystają z ładowania bezprzewodowego, a jeśli już to robią, nie zwracają uwagi na jego szybkość.

Gdzie tkwi różnica? Jak już wspominaliśmy w materiale o braku MagSafe w iPhonie 16e, nie chodzi wyłącznie o możliwość doczepienia ładowarki czy innego akcesorium przy pomocy wbudowanych magnesów. To można stosunkowo łatwo obejść wkładając telefon do etui wspierającego MagSafe. Problem leży w prędkości ładowania. iPhone'y wyposażone w MagSafe ładują się z maksymalną mocą 15 W. Najnowsze modele mogą ładować się jeszcze szybciej, bo z mocą 25 W. Jak na tym tle wypadają te wyposażone w ładowanie bezprzewodowe, ale bez MagSafe? Zaledwie 7,5 W. Kiepsko? Mało powiedziane.


Docelowi odbiorcy iPhone'a 16e, czyli kto?

Na podstawie powyższego wyjaśnienia można zgadnąć, kim są docelowi nabywcy najnowszego taniego iPhone'a. Są to ci klienci, którzy dotychczas korzystali z iPhone'a SE czy iPhone'a 11. Zarządzający firmą Apple uznali, że skoro do tej pory nie przeszkadzał im brak szybkiego ładowania bezprzewodowego, to wcale nie chcą tej funkcji również w nowym smartfonie.

Ile w tym prawdy? Czy Apple miało racje? Wyniki sprzedaży najnowszego iPhone'a pozwolą jednoznacznie odpowiedzieć na te pytania.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama