Apple

Dlaczego nie chcę kupić Macbooka? Oto 7 powodów

Jakub Szczęsny
Dlaczego nie chcę kupić Macbooka? Oto 7 powodów
384

Uch, to nie jest tak, że mam jakiś problem z Apple. Wręcz przeciwnie - miałem przez 2 lata iPhone'a i byłem z niego bardzo zadowolony. Mało tego, brakło dosłownie godziny i najpewniej dokupiłbym jeszcze Macbooka, żeby dopełnić ekosystem. Z gąską jednak się nie przywitałem i dalej pracuję na laptopie z Windows.

Dla fanów Apple będą to kompletne herezje, ale już dla osób nieco bardziej sceptycznych ten wpis będzie stanowić podstawę ich wątpliwości co do Macbooków oraz macOS. W niektórych przypadkach pozwolę sobie nawet... podkopać swój sposób myślenia tak, abyśmy wszyscy mieli o czym dyskutować. Dokładnie, podsunę Wam argumenty przeciw moim powodom, dla których nie zamierzam kupić komputera Apple.

1. Przyzwyczajenia

Wiecie dlaczego nieraz naprawdę dobre produkty / usługi przegrywały z gorszymi od siebie, ale lepiej okopanymi na rynku konkurentami? Z powodu przyzwyczajeń właśnie. Właściwie od dwóch dekad pracuję na Windows i ten system chyba nie ma przede mną żadnych większych tajemnic. Znam całą masę przydatnych programów, mam nawet swój własny "niezbędnik" - czyli listę aplikacji, które instaluję jako pierwsze. W przypadku macOS... nie wiedziałbym od czego zacząć. Obsługa komputera z tym systemem nie sprawia mi większych problemów, ale i doskonale wiem o tym, że niektórych rzeczy musiałbym się uczyć. A na to nie mam czasu - m. in. z tego powodu nie polubiłem się z Linuksem, brakło mi cierpliwości do konieczności zmiany przyzwyczajeń.

Jednocześnie, cenię sobie w macOS (i Macbookach) ogromną wygodę pracy, tzw. workflow. Tam wszystko dzieje się jakby płynniej, szybciej i pracuje się ogólnie lepiej niż na Windows. I nie jest to tylko zasłyszana przeze mnie obserwacja: sam przekonałem się jak to wygląda.

2. Stosunek cena - wydajność

Hmm. Nie jestem człowiekiem, który na siłę szuka #cebuladeals i jestem w stanie sobie uświadomić, dlaczego komputery od Apple są droższe od tych z Windows (w ogólnym kontekście). Oczywiście, wśród maszyn z okienkami na pokładzie znajdziemy łase na portfele monstra, ale to Macbooki często okazują się zauważalnie odlatywać z ceną gdzieś w kosmos. Zwłaszcza, jeżeli mówimy o tych zdecydowanie najdroższych maszynach oraz stacjach roboczych.

Sam przymierzam się do kupna gamingowo - biznesowo - rekreacyjnego laptopa i oczywiście będzie to maszyna z Windows na pokładzie. Zapłacę za niego niecałe 10 tysięcy złotych i pewien jestem, że mocy, pamięci, dysku i możliwości graficznych raczej mi w nim nie braknie. Gdybym chciał zaopatrzyć się w podobną konfigurację od Apple (czyli w Macbooka Pro), to zapłaciłbym spokojnie około 14 tysięcy. I mało tego, w niektórych przypadkach specyfikacja byłaby odrobinę gorsza.

Oczywiście, jeżeli chodzi o komputery Apple nie potrzebują one dokładnie tych samych podzespołów co komputery z Windows, aby uzyskać te same wyniki wydajności. Kluczem do zrozumienia tego fenomenu jest optymalizacja, która w kręgu Apple jest... bardzo dobra. Mało tego, "koszt wejścia" w ekosystem Apple jest wysoki, ale już upgrade'y niekoniecznie, bo sprzęt z Cupertino dobrze trzyma cenę.

3. Aplikacje

Czy wszystkie windowsowe programy mają swoje odpowiedniki na macOS? Niestety nie - podobnie jak na Linuksie. Choć wybór jest całkiem spory, to nie dość, że nie znajdziemy dokładnie tych samych propozycji na macOS, to w dodatku niektóre mogą okazać się... płatne. Nie mam nic przeciwko płaceniu za oprogramowanie - wręcz cieszę się, gdy mogę wesprzeć dobrego dewelopera - w końcu to jego praca. Ale jeśli myślę o własnych kosztach: kupnie komputera od Apple i następnie zaopatrzeniu się w kilka aplikacji, które kosztują... również sporo to mówię: "dzięki, zostaję przy Windows". I wcale nie będę piracił - w Windows jest za to ogromny wybór darmowych programów, które są po prostu dobre.

4. Powodzenia z wymianą baterii

Nasz komputer podziałał kilka lat i niestety, ale bateria zaczęła wykazywać pewne oznaki zużycia? No, to jest problem. Do urządzenia trzeba będzie doliczyć ok. 5 stówek za wymianę akumulatora. Taka kwota za usługę serwisową tyczy się także sprzętów z 2013 - 2014 roku - nieco leciwych już konstrukcji, w kontekście których 500 złotych za wymianę akumulatora może wydawać się już naprawdę drogo.

Dla porównania - w moim laptopie wymiana baterii będzie kosztowała 250 złotych z robocizną. Sam moduł (oryginał) to około 180 złotych). Sama wymiana baterii to odkręcenie 10 torksów, podważenie akumulatora, wypięcie kabla i umieszczenie w pustym miejscu nowego elementu. Tak proste jak wymiana zapłonu w moim Golfie. Czyli... dałbym radę.

5. Klawiatura

Pewnie zastanawiacie się nad tym, co mi strzeliło do głowy, aby krytykował klawiaturę w Macbookach? Otóż, jest jeden powód, dla którego mi ona "nie leży". Chodzi o jej trwałość. Nowe modele charakteryzują się nowym mechanizmem skoku klawiszy, który do najbardziej odpornych nie należy i okazuje się, że potrafi przegrać z drobinkami brudu. Jeżeli chodzi o urządzenia, z których korzystam - łatwo nie mają, ale o nie staram się dbać. Sporo wyjazdów to również duża ilość szans, że uda mi się zabrudzić ten komponent. Czyszczenie klawiszy sprężonym powietrzem nie zawsze zdaje egzamin i pozostaje... serwis. Co nie zmienia faktu, że pisanie na Macbooku to po prostu poezja.

6. Brak matowych matryc

Co mi po jaśniejszych, żywszych kolorach w odpowiednim oświetleniu pomieszczenia, skoro gdy zwrócę ekran do pełnego słońca, to widzę wielkie nic? Brak matowych matryc w Macbookach od Apple to jak dla mnie jedna z większych bolączek. Pracuję nie tylko w domu / biurach, ale również "w terenie", gdzie nie zawsze znajdę odpowiednie oświetlenie. Jeżeli nie będę widział nic na ekranie, to szkoda mojego czasu i zapału, serio. Choć same ekrany Retina w Macbookach muszę już pochwalić, jeżeli pracuje się na nich w odpowiednich warunkach - są naprawdę dobre.

7. Po co Ci dodatkowe porty?

Przejściówki to coś, czego kompletnie nie rozumiem w kontekście Apple. Firma słynie z wygodnych, ciekawych urządzeń, ale często podejmuje według mnie niespotykane decyzje. Dla mnie nawet trzy porty USB 3.0 (pełnowymiarowe), którymi dysponuje mój Ultrabook to za mało. Wystarczy, że podepnę do niego telefon, na którym mam dodatkowe materiały (np. zdjęcia), transmiter od dodatkowych myszki i klawiatury, dysk zewnętrzny i... koniec. Nic więcej już nie uda mi się skomunikować z komputerem. W kontekście najnowszych Macbooków - Air i Pro problem może być jeszcze większy, również z powodu obecności USB-C. Akcesoriów korzystających z nowego standardu jest cały czas za mało, a mnie nie uśmiecha się korzystać ze stacji dokujących, czy przejściówek.

Znasz jeszcze inne argumenty, które według Ciebie dyskwalifikują Macbooki? A może znasz argumenty, które biją wszystkie powyższe na głowę? Sekcja komentarzy jest Wasza - liczymy na Wasze opinie!

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu