Felietony

Mac Mini M1X ma być cienki do przesady. Obsesja Apple powraca?

Krzysztof Kurdyła
Mac Mini M1X ma być cienki do przesady. Obsesja Apple powraca?
Reklama

Pomimo że Jony Ive był projektantem obudów dla co najmniej kilku najładniejszych Mac'ów, jego odejście z firmy przyjąłem z dużą radością. Ewidentnie było widać, że ten projektant bez nadzoru Steva Jobsa, dawał się ponosić designerskim obsesjom, nie zwracając uwagi ani na ergonomię komputerów, ani na nawet wymagania, jakie stawia przed nimi fizyka. Najbardziej jaskrawym przejawem tego zjawiska było obsesyjne pocienianie obudów Maców, które spowodowało wiele problemów, tak dla firmy, jak i konsumentów. Wygląda na to, że Apple znów idzie w tę stronę...

Fizyka ogarnięta...

Na pewno z nowymi Makami nie będzie aż tak źle, jak z jego niektórymi intelowymi poprzednikami. Apple przy projektowaniu własnych procesorów zadbało, żeby były naprawdę energooszczędne, a co za tym idzie, wydzielały znacznie mniej ciepła. Zastanawiać jednak może, czy mimo to designerskie wybory Apple nie będą miały negatywnych konsekwencji.

Reklama

Pierwsze problemy wynikające z zastosowania zbyt cienkich obudów można zauważyć w przypadku nowego iMaca M1. Obecność dużego podbródka pod ekranem jest w tym komputerze koniecznością, to tam ukryto płytę główną iMaca, która za ekranem by się po prostu nie zmieściła. Ponieważ jednak pozostawienie podbródka jest prawdopodobnie, dla mnie niezrozumiałą, decyzją czysto designerską, więc pominiemy ją w dalszych rozwiązaniach. Jednak już użycie skomplikowanego i z pewnością niezbyt taniego złącza MagSafe, czy konieczność przerzucenia portu słuchawkowego na bok urządzenia jest właśnie wynikiem tego, że ten komputer ma tylko 11 mm grubości.

...ale nie do końca

To są jednak detale, których użytkownik specjalnie nie odczuje. Gorzej, że wielkość obudowy iMac wpływa na jego wydajność. Gdy porównamy ze sobą wszystkie komputery stacjonarne Apple wyposażone w procesory M1, okaże się, że pomimo teoretycznie takiej samej konfiguracji CPU, bazowy iMac będzie od jego wyższych modeli oraz Maca mini wolniejszy. Różnice w testach nie są duże, ale jednak zauważalne.

Tajemnicę tego spowolnienie ujawniło iFixit. Model bazowy iMaca, w porównaniu do droższych odmian został wykastrowany nie tylko z dodatkowych portów. Pozbawiono go także jednego z wentylatorów oraz tzw. heat pipe, odprowadzającego ciepło bezpośrednio z układu SoC. Jeszcze wyraźniej widać jak wielkość obudowy wpływa na osiągi i kulturę pracy Maców, gdy do zestawienia dodamy Maca Mini M1.

Ten komputer ma z kolei „dużą” obudowę odziedziczoną po intelowych wersjach, wyposażoną w spory radiator, i wypada z wszystkich trzech komputerów najlepiej. Pomimo identycznych komponentów w testach wypada najlepiej (choć o włos), ale najmniej się nagrzewając i praktycznie nigdy nie korzystając z wentylatorów. Nowe iMaci, zarówno bazowy, jak i wyższe wersje z wentylatorów przy intensywniejszych zadaniach muszą korzystać dość często. Kilka dodatkowych centymetrów w obudowie iMaca, niemających znaczenia dla 99% użytkowników, najpewniej pozwoliłoby uprościć układ chłodzenia, wyciszyć go całkowicie i jeszcze delikatnie poprawić osiągi.

Walcem po Macu Mini M1X

Ujawnione przez Jona Prossera, jednego z bardziej sprawdzonych leakerów, rendery nowej obudowy dla Maców Mini pokazują, że pomimo odejścia Ive obsesja czynienia wszystkiego cienkim do przesady nie umarła. Nowa obudowa wygląda jak rozjechana walcem, a biorąc pod uwagę, że mają się w niej znaleźć także mocniejsze odmiany procesorów Apple Silicon, zapewne znów zmusi to konstruktorów do pójścia na pewne kompromisy.

Tymczasem pomniejszanie obecnej obudowy kompletnie nic już nie wnosi. Mac Mini jest na tyle malutki, że nawet jego delikatne powiększenie byłoby dla użytkowników nieodczuwalne. Czy nie lepiej byłoby dać procesorom większy margines termalny, czy nie lepiej byłoby wymyślić coś przydatnego dla użytkowników? Przydałaby się na przykład opcja dołożenia dodatkowego dysku SSD... niechby to nawet jak w Mac Pro był  jakiś autorski, sporo kosztujący patent Apple.

Podsumowując, o ile przejście na własne procesory było genialnym ruchem koncernu z Cupertino, należy tylko żałować, że nie pozbyto się tam jeszcze sporej części niezdrowych nawyków, które cechowały dział projektowy Maców przez całą poprzednią dekadę. Pozostaje mieć nadzieję, że te fitnessowe obsesje dotyczyć będą tylko konsumenckich produktów, a Maki dla profesjonalistów zostaną zaprojektowane w duchu ostatniego intelowego Maca Pro (no, może bez aż takiego „overengineeringu”).

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama