Za każdym razem gdy słyszymy o składanych telefonach, słyszymy też, że jest to przyszłość smartfonów. Jeżeli tak, to czemu ta "rewolucja" idzie im tak opornie?
Wszyscy znają ten schemat - jakaś rzecz staje się z dnia na dzień tak popularna, że w ciągu kilku chwil rynek zostaje nimi masowo zalany. Przykłady takich zjawisk w świecie elektroniki użytkowej są bardzo powszechne. Wystarczył rok od premiery iPhone'a by smartfony stały się czymś naturalnym, a trzy lata później - czymś zupełnie powszechnym. W momencie, w którym pierwszy smartfon pokazał model w dwoma obiektywami - za chwilę wszyscy mieli dwa i więcej oczek. To samo z notchem, czytnikiem linii papilarnych pod ekranem i tak też za chwilę (zapewne) będzie z kamerkami pod ekranem. Chodzi mi o to, że jak byśmy nie narzekali na to, że producenci kopiują od siebie na potęgę, to nie można temu odmówić jednej zalety - szybkiej adaptacji nowości.
Pomimo, iż czasem tego nie widać, producenci nie kopiują bezmyślnie
Oczywiście, nie wszystkie zmiany wprowadzone w smartfonach czy komputerach są mile widziane przez użytkowników. Brak złącza jack, brak ładowarki, brak możliwości wymiany baterii - popularność takich zabiegów może sugerować, że niektóre marki po prostu kopiują to, co zrobią inne bez głębszego zastanowienia się nad tym, czy kupujący w ogóle tego chce. Jednak takie praktyki mają jedną jedną zasadniczą cechę wspólną - są opłacalne z biznesowego punktu widzenia i gdyby nie t0, prawdopodobnie nigdy byśmy ich nie zobaczyli. Zmiana musi się opłacać, żeby została wprowadzona - jest to niby truizm i oczywistość, ale bardzo ładnie łączy się to z tym, co obecnie dzieje się na rynku smartfonów składanych.
Na tym rynku Samsung konkuruje sam ze sobą
Pierwszy składany telefon zaprezentowany został w kwietniu 2019 r., a prace nad nim (i kampania marketingowa) zaczęły się już dużo wcześniej. Jednak nawet, jeżeli policzymy tylko wspomniane dwa lata - jest to bardzo dużo czasu dla konkurencji na reakcję. Po dwóch latach od premiery pierwszego iPhone'a smartfony nie tylko były zadomowione na rynku, ale wiele z nich przyjmowało już współczesne kształty. Tymczasem dziś, kiedy branża jest nie tylko bardziej rozwinięta, ale też - posiada rozbudowane jak nigdy centra R&D, dwa lata po premierze Samsung dalej jest sam na rynku boju. Oprócz jego Foldów tak naprawdę nie ma z czego wybierać. Owszem, swój model ma Motorola (którego druga inkarnacja była bardziej udana niż pierwsza), ale jemu kulą u nogi jest zaporowa cena postawiona w połączeniu ze znacznie słabszymi podzespołami. Sytuację na rynku może mógłby zmienić Huawei, ale jego z kolei do szatni wysłał Donald Trump. Oprócz tego mamy niezliczoną ilość patentów oraz Oppo, które co prawda ma rozsuwany smartfon, ale kiedy trafi on na rynek - nie wiadomo. I... to tyle.
Gdyby zapotrzebowanie na składaki było tak duże, mielibyśmy ich już na rynku dziesiątki
I tu przechodzimy do głównego pytania - dlaczego tak jest? Skoro producenci ewidentnie mają technologię i możliwości finansowe by rozbujać składaną rewolucję, dlaczego nikt nie wydaje się być specjalnie chętny by to zrobić? Moim zdaniem - bo czują, że mogą bardzo mocno przestrzelić w przypadku estymacji zainteresowania konsumentów. Innymi słowy - oprócz kilku technologicznych geeków, póki co mało kto jest zainteresowany składakami i nie ma gwarancji, że obniżenie ceny cokolwiek zmieni. Dlatego nie chcą ryzykować. Gdyby producenci widzieli realne zainteresowanie konsumentów produktem, rzuciliby się do produkowania składaków.
Czy wiec składaki są skazane na życie na marginesie przez wieczność? Niekoniecznie. Tak jak w przypadku słuchawek bezprzewodowych czy urządzeń "bez ramek", nawet jeżeli koncept jest już obecny na rynku, to potrzeba mu sporej, marketingowej "dopałki", by ludzie realnie zaczęli chcieć posiadać taki smartfon. I chyba nie trzeba wskazywać palcem, że jedyną firmą zdolną do czegoś takiego jest Apple. Ale to nie znaczy, że to się powiedzie. Ot, przykład Homepoda pokazuje, że nawet Apple nie jest w stanie przepchnąć pewnych konceptów wśród swoich użytkowników. Poza tym - Apple ma już przecież świetnie sprzedającego się iPada i póki co - nie ma powodu brać udziału w eksperymencie ze składakami.
Dlatego właśnie uważam, że o ile składane smartfony są fajnym gadżetem, to jeszcze dużo wody w Wiśle upłynie, zanim zaczną być powszechnie uznawane za coś więcej niż ciekawostkę. A być może - nigdy nie będą niczym więcej.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu