Felietony

Ataki na Świątek i Gikiewicza przekręcają internetowy żenadometr

Krzysztof Kurdyła
Ataki na Świątek i Gikiewicza przekręcają internetowy żenadometr

Raptem kilka dni temu pisałem o historii ostatniej dekady w kontekście rozwoju internetu. Napisałem tam między innymi, że internet ułatwia kłótnie i obrażanie na niespotykaną wcześniej skalę. Minął weekend i mamy znów dwa mocne przykładu tego zjawiska. Tym razem atak hejterów, z zupełnie różnych względów, trafił w tenisistkę Igę Świątek i jednego z najlepszych bramkarzy Bundesligi, Rafała Gikiewicza.

Antyszczepionkowcy w natarciu

W pierwszym przypadku Iga Świątek po prostu zaszczepiła się przeciw COVID-19 i pochwaliła się tym na Twitterze. Normalna postawa, fajnie, że ludzie lubiani i mający spore zasięgi pokazują, jak powinien się zachować odpowiedzialny człowiek w dzisiejszych czasach. Pod wpisem rozpętała się oczywiście antyszczepionkowa burza i festiwal antyszczepionkowych „argumentów”.

Iga Świątek okazała się, zależnie od rodzaju foli na głowie, albo przepłaconą przez twórców wszechświatowego spisku celebrytką, albo głupią dziewczyną nie znającą życia. Dziesiątki głosów wyraziło zawód, że Iga okazała się być niegodną członkostwa w foliowym ruchu oporu, zrzeszającym ostatnią zdroworozsądkową grupę ludności naszej planety, która nie daje sobie zmienić kodu DNA, wysterylizować czy zmienić w samobieżny maszt 5G dla Billa Gatesa.

Iga, dlaczego...

Co bardziej uprzejmi wrzucili „edukacyjne” i anonimowe wpisy o tym, jak producenci szczepionek próbowali przekupić do szczepień kobiety w ciąży. Pojawiły się nawiązania do dawno obalonych teorii pewnego weterynarza-wakcynologa dotyczące tego, jaki jest wpływ szczepionek na mutacje. Z pomiędzy wierszy, do grona demonicznych organizacji, dołączył też sponsor tenisistki, czyli PZU, przymuszający w części wersji tenisistkę do poddania się „eksperymentowi medycznemu”. Część komentujących oskarżyła też p. Igę i jej zaplecze o zwykły fotomontaż czy ustawkę. Do wyboru, do koloru...

Ogólnie, jeśli ktoś chce się przekonać jak w Polsce będą postępowały szczepienia, ten wątek raczej nie pozostawia złudzeń, w pewnym momencie mocno wyhamują. Jedyne czego nie wiemy, to jaki udział w polskim społeczeństwo foliarstwo reprezentuje... Jedyne co może cieszyć, to że odzew osób mających zdroworozsądkowe podejście też był dość duży, do tego stopnia, że część najgorszych pod względem formy komentarzy zaczęła znikać.

 

Gikiewicz, oddaj paszport

Gdy wydawało się, że większego wycieku głupoty na twitterze już w ten weekend nie doświadczymy, trafił się mecz Bayern - Augsburg. Lewandowski miał w nim szansę pobić rekord Gerda Muellera w ilości bramek strzelonych w jednym sezonie w Bundeslidze. Pech chciał, że w bramce Augsburga występował jeden z najlepszych bramkarzy obecnego sezonu Bundesligi, również nasz rodak, Rafał Gikiewicz.

No i tak się złożyło, że pomimo tego, że Bayern kilka bramek zdołał strzelić, Gikiewicz akurat strzały Lewandowskiego wyciągał (do 89 minuty). To, co zaczęło dziać się w tym czasie na Twitterze przeszło ludzkie pojęcie... wyzywanie od zdrajców, wezwania do oddania paszportu, groźby wobec piłkarza i jego rodziny. Jeden, wielki internetowy ściek.

Gikiewicz według komentującej tłuszczy miał obowiązek pozwolić strzelić Lewemu bramkę, jednocześnie oskarżano go, że nie bronił (chyba na złość Lewemu) strzałów innych zawodników Bayernu. Wyzywające bramkarza ameby umysłowe nie dostrzegały absurdu w hipotetycznym pozwoleniu na wpuszczenie bramki, czy w kontekście fair play, czy samej wartości takiego „pobicia”.  Komentujący nie brali też oczywiście pod uwagę tego, że obaj panowie są po prostu w pracy.


Bez nadziei...

Muszę przyznać, że o ile imba pod wpisem tenisistki to szkodliwy, ale już w sumie folklor, do którego (niestety) się przyzwyczailiśmy, to akcja z Gikiewiczem odziera ze złudzeń, że w internecie inteligencja i zdrowy rozsądek kiedykolwiek zwyciężą. Niestety, plemienność i prymitywne instynkty będą dalej królować, ponieważ pozorna zasłona z monitora daje poczucie bezkarności i buduje u zakompleksionych komentatorów ułudę dyskutowania jak równy z równym, z osobami które coś w życiu osiągnęły.

Gikiewicz podszedł do tematu na ostro, i ogłosił, że osoby używające gróźb, a szczególnie atakujący jego rodzinę, zostaną pociągnięci do odpowiedzialności. Część twittów poznikało, trafiły się oficjalne przeprosiny, ale część została. Życzę p. Rafałowi żeby wytrwał w swoim postanowieniu i każdy z tych, nie bójmy się tego określenia, patopatriotycznych półgłówków zapłacił jakąś kasę na dom dziecka, hospicjum czy co tam sobie polskie bramkarz wymyśli.

Ten artykuł to w sumie taka smutna errata do mojego tekstu o zmianach w internecie. Z racji tego, że moja bańka dotyczy raczej technologii, kosmosu, nauki, chyba za słabo zaznaczyłem ten wzrost internetowej patologii, na co dzień aż tak bardzo go nie odczuwam. Niestety, skala tego zjawiska, jest ogromna, przy czym jak zwykle, to nie internet i technologia są temu winny, problem leży pomiędzy ekranem, a oparciem fotela...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu