Felietony

Loudness War - czym jest największy wróg fanów muzyki?

Krzysztof Rojek
Loudness War - czym jest największy wróg fanów muzyki?
Reklama

Czy głośniej znaczy lepiej? Dziesięciolecia podnoszenia głośności w utworach sprawiły, że dzisiejsza muzyka brzmi zupełnie inaczej.

Jeżeli słuchacie muzyki i zakres waszych zainteresowań wykracza poza nagrania zrealizowane w ciągu ostatnich 30 lat, zapewne możecie zauważyć jeden fakt, który jest przedmiotem debaty od naprawdę długiego czasu. A mianowicie - współczesne nagrania (a także remastery starszych utworów wykonane obecnie) są relatywnie znacznie głośniejsze, niż muzyka, która była słuchana w latach 80 czy 70.

Reklama

I nie jest to złudzenie. Jeżeli porównamy sobie to, jak wygląda ścieżka dźwiękowa utworu, który był kilkukrotnie remasterowany, jest duża szansa, że każdy kolejny remaster będzie coraz to głośniejszy.

Jeżeli też to zauważyliście - brawo. Fenomen ten jest tak mocno rozprzestrzeniony we współczesnej muzyce, że zyskał niechlubny przydomek "Loudness War" i wiele osób wskazuje właśnie ten sposób masteringu (bądź remasteringu) jako jedno z głównych źródeł tego, dlaczego współczesna muzyka nie brzmi tak dobrze, jak ta sprzed lat. Dlaczego jednak Loudness War istnieje, czym właściwie jest i jakie są jej skutki dla współczesnej muzyki?

Co spowodowało Loudness War?

Nie ma jednego spójnego wyjaśnienia, co tak naprawdę jest przyczyną tego, że głośność nagrań zaczęła się zwiększać, natomiast najbardziej przekonująca teoria wykorzystuje fenomen zwany "Stereo salesman trick". Chodzi o to, że ludzki słuch jest dosyć zawodny i nie jest w stanie wychwycić delikatnych różnic w głośności, natomiast postrzega głośniejsze nagranie jako "mające więcej energii" i często lepsze. Dlatego, jeżeli sprzedawca chciał przekonać klienta do konkretnego modelu zestawu audio, ustawiał go odrobinkę głośniej niż resztę.

Ten "ładunek energetyczny" jest szczególnie ważny w muzyce rozrywkowej, gdzie głośniejsze nagrania podbijały listy przebojów. Na przestrzeni lat te minimalne zwiększanie głośności zakumulowało się do sytuacji, którą mamy obecnie, w której jeżeli spojrzymy na graficzne wizualizacje współczesnych piosenek, te najczęściej będą wyglądały jak jedna gruba linia.

Jakie są skutki Loudness War?

"No dobrze" powiecie, "utwory są głośniejsze, ale zawsze można sobie je ściszyć i po problemie". Otóż nie do końca. Loudness War nie dotyczy bowiem tego, z jaką głośnością utwór jest odtwarzany, a tego, jak wygląda jego proces masteringu. W nim, jeżeli podnosimy głośność poszczególnych istrumentów, nie robimy tego równomiernie. Najgłośniejsze partie mogą zostać podniesione mniej niż najcichsze, dlatego taki sposób tworzenia muzyki sprawia, że zmniejsza się dynamika samego utworu (różnica pomiędzy najgłośniejszym a najcichszym miejscem). Dlatego wiele współczesnych remasterów traci swój oryginalny charakter, ponieważ wrażenia z ich odsłuchu są przez Loundes War po prostu inne.

Kolejną kwestią jest fakt, że w procesie podnoszenia głośności w programie cyfrowym zawsze jakiś element utworu wyjdzie poza "pełną skalę" określoną w programie jako górna granica głośności. Co się dzieje z takimi informacjami? Te są po prostu tracone, ponieważ program je ucina. Zjawisko to nazywane jest clippingiem i znacząco wpływa na brzmienie uciętego dźwięku. Dlatego np. nagrania o podniesionej głośności mogą mieć gorsze brzmienie poszczególnych instrumentów, właśnie ze względu na clipping.

Czy Spotify zakończyło Loudness War?

Mówi się, że era streamingu położyła kres temu zjawisku, ponieważ jeżeli wyślemy nasz numer do Spotify, serwis automatycznie dostosuje jego głośność do założonego przez siebie poziomu. Nie ma więc teoretycznie sensu, aby próbować podnosić głośność naszej piosenki. Jednak przez fakt, że Loundess War było obowiązującym dogmatem przez dziesięciolecia, wpłynęło na to, jak tworzona jest dzisiejsza muzyka. Nawet, jeżeli czyimś celem nie jest to, aby bębenki słuchacza pękły od głośności, dynamika we współczesnej muzyce jest po prostu mniejsza. Oczywiście - nie wszędzie i nie zawsze, ale zmiana np. w stosunku do lat 80 jest zauważalna.

Reklama

Jest to jeden z powodów, o których wspomniałem, mówiąc, że kupno współczesnych płyt winylowych nie ma sensu, ponieważ w przypadku "współczesnego" masteringu będą one brzmieć tak samo płasko jak nagrania na Spotify czy na płycie CD i wytłoczenie tego na winylu nie sprawi magicznie, że utracona dynamika wróci. O ile więc "peak" wojny na głośność miał miejsce w okolicach 2008-2010 roku, o tyle samo podejście do tworzenia muzyki nie zniknęło i tak długo, jak ludzie będą postrzegali numery w których wita ich "ściana dźwięku" jako lepsze, tak długo Loudness War z nami pozostanie.

Źródło: Depositphotos

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama