VOD

Twórcy "Lost: Zagubieni" oskarżeni o rasizm i fatalną atmosferę na planie serialu

Kamil Świtalski
Twórcy "Lost: Zagubieni" oskarżeni o rasizm i fatalną atmosferę na planie serialu
20

"Lost: Zagubieni" to jeden z najbardziej rozpoznawanych seriali wszech czasów. Po latach na światło dzienne wypływa sporo faktów zza kulis, które stawiają twórców w dość słabej sytuacji.

Lost: Zagubieni: to prawdziwa klasyka seriali

"Lost: Zagubieni" to amerykański serial telewizyjny emitowany w latach 2004-2010. Za serię odpowiedzialny jest zestaw rozpoznawalnyc, zasłużonych w branży, twórców (m.in. J.J. Abrams, Damona Lindelof i Jeffa Lieber). Seria szybko zyskała ogromną popularność i stała się jedną z najbardziej kultowych i wpływowych w swojej kategorii. I nie mowa tu wyłącznie o ostatnich latach, a o najpopularniejszych seriach wszech czasów. Fabuła serialu skupia się na grupie ocalałych z katastrofy lotu Oceanic Airlines 815, który rozbił się na tajemniczej, pozornej bezludnej, wyspie na Pacyfiku. Bohaterowie muszą stawić czoła nie tylko wyzwaniom codziennego przetrwania, ale także zjawiskom paranormalnym, tajemniczym istotom i zagadkom otaczającym wyspę.

Polecamy na Geekweek: Dziwne zjawisko ponad Florydą. Ludzie informowali policję o UFO

Tym co okazało się dla wielu kluczowe były postacie i ich losy. Na pierwszy rzut oka rozbitkowie nie mają ze sobą nic wspólnego. Każdy z ocalałych ma swoją własną historię, tajemnice i motywacje. Widzowie podążają za nimi w licznych retrospekcjach, które odsłaniają ich przeszłość, a jednocześnie zarysowują obecne wydarzenia na wyspie. Serial trzymał w napięciu, intrygował, a nieustanne cliffhangery na koniec odcinka sprawiały, że działał jak narkotyk — przyciągając widzów na całym świecie.

Przez ostatnie lata miłośnicy seriali najwięcej "ale" w związku z serią mieli w kwestii zakończenia historii. Teraz jednak na światło dzienne zaczynają wypływać historie, które — delikatnie mówiąc — nie są dla "Lost: Zagubionych" zbyt miłe.

Po latach wypływa dużo kontrowersji związanych z produkcją serialu

O tym że proces twórczy jest często romantyzowany przez odbiorców — nikogo przekonywać nie trzeba. Kilka lat temu na toksyczne zachowanie w branży gier wideo zwrócił uwagę świata Jason Schreier, teraz Maureen Ryan w "Burn it down: power, complicity and a call for a change in Hollywood" uświadamia czytelników jak sprawy mają się w fabryce snów. Kolorowo nie jest, a kultowemu serialowi obrywa się dość solidnie.

Według autorki — toksyczna atmosfera na planie "Lost: Zagubionych" była smutną codziennością. Aktorzy biorący udział w projekcie po latach zabierają głos i wpuszczają świat za kulisy tworzenia jednego z najważniejszych seriali wszech czasów. Serialu, który powstał ze łzami w oczach i poczuciem stałego zastraszania. Gwiazdy opowieści mówą o rasiźmie i słownej przemocy, a nawet... stereotypowych bohaterach, którzy zostali napisani w ten sposób wyłącznie ze względu na ich kolor skóry. Z ogromnym żalem opowiada o tym serialowy Michael. Wspomina on sytuacje w której walczył o swojego bohatera (pierwotnie po porwaniu jego syna, miał on zapomnieć o dziecku z dnia na dzień. Wywalczył swoje, ale kosztem były nawet 18-godzinne dni zdjęciowe. Coś, co nigdy nie zdarzało się białym bohaterom).

Rasizm miał tam być na porządku dziennym, ale sama atmosfera była fatalna. Po latach twórcy serialu stawili czoła zarzutom. Lindelof przeprasza, bierze to na swoje barki i mówi o porażce ze swojej strony. Miło z jego strony, bo inny z twórców - Carlton Cuse — twierdzi, że nigdy nie był świadkiem żadnych toksycznych sytuacji.

Pryska sen, zaczyna się prawdziwe życie

"Lost: Zagubieni" nie jest jedyną serią, której aktorzy mieli pod górkę. Tutaj jednak mowa o (stosunkowo) świeżej produkcji, która jest w sercach fanów na całym świecie. Mówienie o tym na głos, konfrontowanie osób odpowiedzialnych za te problemy — to gruba sprawa. Na tę chwilę znamy tylko fragmenty książki Maureen Ryan które trafiły do sieci za pośrednictwem artykułu na łamach Vanity Fair, ale premiera książki dopiero za kilka dni. A tak takich historii będzie na pęczki...

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu