Gry

Lords of the Fallen – godna odpowiedź na Dark Souls prosto z Polski

Paweł Kozierkiewicz
Lords of the Fallen – godna odpowiedź na Dark Souls prosto z Polski
Reklama

Seria Dark Souls udowodniła, że trudne i wymagające produkcje mogą osiągnąć masowy sukces. Ba, mogą stać się obiektem uwielbienia, a nawet obsesji. Ni...

Seria Dark Souls udowodniła, że trudne i wymagające produkcje mogą osiągnąć masowy sukces. Ba, mogą stać się obiektem uwielbienia, a nawet obsesji. Nie sposób chyba zliczyć, ile funkcjonuje for dyskusyjnych i grup, gdzie te gry są rozkładane na czynniki pierwsze, włącznie z historią szczątkowo opowiadaną przez twórców. Nic więc dziwnego, że i inni deweloperzy postanowili pójść w kierunku ultra wymagających action RPG.

Reklama

Za taką produkcję złapał się też Tomasz Gop, znany z prac nad pierwszym i drugim Wiedźminem. Pod egidą CI Games rozpoczął on prace nad Lords of the Fallen – tytułem action PRG, osadzonym w mrocznym uniwersum fantasy. Podobnie jak seria Souls, kładzie on nacisk na taktyczną walkę i zmagania z wymagającymi przeciwnikami.

Największe obawy wzbudza fakt, że gra jest robiona pod egidą CI Games. Niestety ta firma nie może pochwalić się produktami, w których jakość stoi na najwyższym poziomie. To co najwyżej średniaki, o których zapominamy chwilę po tym, jak ujrzymy napisy końcowe. Jakość w przypadku Lords of the Fallen miał gwarantować Tomek Gop, ale wiadomo, że przeskoczenie pewnych ograniczeń może być niemożliwe.

Podczas targów Gamescom udało mi się ujrzeć Lords of the Fallen na własne oczy i moje obawy nie zostały potwierdzone. Jeśli tylko finalna gra zachowa poziom wykonania dema przygotowanego dla dziennikarzy, to szykuje nam się bardzo mocny konkurent dla Dark Souls.

Lords of the Fallen czerpie całymi garściami z produkcji From Software. I nawet się tego nie wstydzi. Wielokrotnie Tomek Gop wyrażał swój zachwyt nad ich grami. Czy takie kopiowanie jest złe? Cóż, mówi się, że takie działanie jest największym uznaniem dla twórcy oryginału. Nie jest jednak tak, że polska produkcja jest tylko przemielonymi Soulsami. To bardziej twórcze rozwijanie idei, która przyświecała programistom z From Software.

Dla każdego coś miłego/trudnego

Do wyboru są trzy klasy postaci – kleryk, wojownik i łotrzyk. Oznacz to trzy inne podejścia do taktyki walki. Pierwsza profesja, jako jedyna pozwala nam się leczyć za pomocą czarów. Nie jest zbyt szybka, ale jej ciosy potrafią zadać całkiem rozsądne obrażenia. Kompletnym przeciwieństwem jest „rouge”. Szybkość i mobilność to jego atuty, za to z wytrzymałością już u niego gorzej. Najwolniejszy, za to najsilniejszy i najbardziej wytrzymały jest wojownik.

Każdą z postaci można wyposażyć w całe mnóstwo najróżniejszego oręża i pancerzy, ale warto robić to rozważnie. Nie każdy sprzęt będzie dobrze służył każdej klasie postaci, nie zawsze najwyższe statystyki okazują się najlepsze. Odpowiednie wyposażenie to niejednokrotnie klucz do sukcesu. Tym bardziej, że niektóre rodzaje uzbrojenia są efektywniejsze na konkretny rodzaj przeciwnika.

Wisienką na torcie jest specjalna rękawica, której efekty możemy wzmacniać poprzez ładowanie odpowiednich typów zaklęć. Przykładowo da się za jej pomocą wysłać na pewien czas wroga do innego wymiaru, aby nie przeszkadzał nam w walce z pozostałymi oponentami, bądź zbudować coś na kształt shotguna, który będzie raził wszystkie cele ogniem bądź elektrycznością. Kombinacji jest całe mnóstwo i ich odkrycie to frajda sama w sobie, która na dodatek ma jeszcze znaczący wpływ na taktykę walki.

Reklama

Siecz, rąb, ale staminę zachowaj

Walka w Lords of the Fallen bardzo mocno przypomina to, z czym mieliśmy do czynienia w Dark Souls. Przede wszystkim taktyka. Pójście „na pałę” oznacza najczęściej szybki zgon. Na każdego wroga jest taktyka. Obserwuj, ucz się, znajdź jego słabe strony. Paruj, rób uniki, pilnuj, aby poziom wytrzymałości nie spadł do zera, bo wtedy stajesz się łatwym celem. Machaj mieczem, toporem, młotem bojowym - to nie honorowe pojedynki – najlepiej uderzaj w plecy i odsłonięte miejsca.

Warto tutaj wspomnieć, że nawet doświadczeni gracze w Dark Souls nie przechodzili poziomu demonstracyjnego na luzie. Po spędzeniu około 40 minut w boksie CI Games, gdzie odbywały się pokazy, doszedłem do wniosku, że z całą pewnością słowo „fuck” zostało tutaj odmienione przez wszystkie przypadki we wszystkich językach. Poziom trudności jest dosyć wysoki, a Tomasz Gop obiecuje, że znajdzie się w grze tryb New Game +.

Reklama


Największym wyzwaniem było starcie z ogromnym bossem dzierżącym w dłoniach dwa miecze. Pokonanie go stanowiło spory sukces. Widać było, jak szczerze cieszył się każdy, komu się udało dokonać tej sztuki. Niektórzy do ostatniego przeciwnika podchodzili po kilkanaście razy.

Bardzo pozytywne komentarze pochodzące od dziennikarzy z całego świata utrzymują mnie w przekonaniu, że nie tylko mnie do gustu przypadł Lords of the Fallen. Tomek Gop ma szansę na stworzenie godnego konkurenta dla gier z serii Souls, a CI Games może otrzymać w końcu tytuł, z którego będą naprawdę dumni. Czy tak samo dobrze będzie w finalnym produkcie? Mam taką nadzieję. O tym przekonamy się dopiero pod sam koniec października tego roku. Jedno jest pewne. Po kontakcie z Lords of the Fallen na Gamescomie jestem o wiele spokojniejszy o ten tytuł.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama