Osobiście, bardzo cenię sobie serwis naTemat - różnorodność autorów i tematów to coś, czego oczekuję od nowoczesnego bloga. Taki, który mnie i pouczy ...
Czy marzeniem każdego gracza jest gwałt, mord i rozprute flaki?
Człowiek, bloger, maszyna do pisania. Społeczny as...
Osobiście, bardzo cenię sobie serwis naTemat - różnorodność autorów i tematów to coś, czego oczekuję od nowoczesnego bloga. Taki, który mnie i pouczy i czasem także rozbawi. W przypadku tekstu Pana Wojciecha Engelkinga (nie będę tak litościwy, jak Łukasz Michalik z Gadżetomanii i wymienię autora z nazwiska) nie wiem, czy rzeczywiście jest się z czego śmiać. Zanim zapoznacie się z moją odpowiedzią dla niezbyt szczęśliwego dla autora naTemat tekstu, zobaczcie sobie jak przedstawia gracza we wpisie, który już zniknął ze strony (ale z Sieci nic nigdy nie znika - mirror).
Stereotyp gracza według Engelkinga
Jeżeli jesteś komputerowym graczem, to masz solidną nadwagę, Twoje życie sprowadza się do czterech czynności. Grasz, bo to kochasz i życia poza tym absolutnie nie widzisz. Żresz - bo już nie jesz. Wszelkie fastfoody nie są Ci obce, obżerasz się pizzą, chipsami, paluszkami, hot-dogami, a jedyną Twoją aktywnością fizyczną jest trasa komputer-lodówka lub komputer-toaleta. Ewentualnie komputer-toaleta-lodówka i z powrotem. Czasami śpisz - z reguły mało, bo level sam się nie nabije, prawda?
Drogi graczu, jesteś tak brzydki, że nawet najbardziej uniwersalna prostytutka liczy Ci podwójną stawkę, stąd rezygnujesz z "normalnych" form uprawiania miłości i kochasz siebie najbardziej jak możesz (spójrz na swoją dominującą dłoń). Twoje pryszcze mają pryszcze, a Twoje podbródki albo rodzą na sobie kolejne tłuszczowe fałdy, albo (w sytuacjach ekstremalnych) mają swoją grawitację. Nosisz biustonosz swojej babci, bo te obwisy poniżej szyi (której na dobrą sprawę nie masz) powodują u Ciebie odparzenia.
No i grasz, grasz, grasz... przy czym jeżeli marzy Ci się "odrobina szaleństwa" w Twoim życiu seksualnym, komputer (lub konsola) zapewnia Ci i to. Wystarczy posiadać pewną bardzo brutalną grę (w przypadku przytaczanym przez Pana Engelkinga GTA V) i oddać się niesamowicie brutalnym praktykom - tutaj mowa o gwałtach.
A teraz popatrz w lustro, Drogi Graczu. Jest tak, jak mówi Pan Wojciech?
Gracze ofiarami stereotypu
Stereotyp to w ogromnym uproszczeniu pewne przeświadczenie, które dotyka pewnej grupy osób (np. pracowników w danym zawodzie, narodów, czy nawet ras). I tak oto według stereotypów Cyganie kradną (murzyni też), Polak chleje i nic nie robi, Rosjanin chleje więcej i robi masę głupich rzeczy (vide YouTube), Amerykanin jest zwyczajnie głupi, Niemiec to hitlerowiec, a Niemki są brzydkie.
Ze stereotypem jest jeden poważny problem - dotyczy on tylko pewnego wycinka rzeczywistości, który postawiony wobec agregatu okazuje się być często nieprawdziwy. Co do środowiska graczy - w gry gram coraz rzadziej, chociaż kiedyś zdarzały mi się tytuły, które zabierały mi więcej czasu niż zwykle. Zetknąłem się jednak z prawdziwymi przedstawicielami grupy dużo bardziej zainteresowanej interaktywną rozrywką podczas finałów World of Tanks w Warszawie. W Multikinie w Złotych Tarasach zasiadali i młodzi i starzy i przeraźliwie chudzi i grubi, piękni, brzydcy - ale przewagi konkretnego "typu człowieka" nie było. Na imprezach dla mediów natomiast dziennikarze, także będący zapalonymi graczami nie pasowali do utartego stereotypu - ludzie zadbani, aktywni, uśmiechnięci, naprawdę fajna grupa.
Skąd wziął się stereotyp brzydkiego i grubego gracza? Upatruję tutaj ewolucji tego zjawiska z charakterystycznego i równie stereotypowego wizerunku geeka-komputerowca. Biurko zawalone sprzętem lub książkami, standardowo kilka fałdów na brzuchu, zaciemniony pokój, okulary na nosie i odrobinę niewyjściowa aparycja. Opcjonalnie podkoszulek z ogromnymi plamami potu pod pachami i voila. Mamy komputerowca w pełnej krasie.
Wytrąćmy jeszcze jeden argument z ręki
Granie w gry powoduje, że młody człowiek marzy o tym, żeby siać rozpierduchę, pławić się w krwi i ludzkich wnętrznościach, fascynuje go śmierć i zniszczenie. Tak?
Nie.
Według prowadzonych przez Cheryl Olson badań (badano 277 nastolatków o średniej wieku 13 lat), nie stwierdzono żadnej zależności między graniem w brutalne gry (a do takich należy na przykład seria Grand Theft Auto), a wzrostem agresji u badanych. Przy czym nie są to jedyne badania, które wykazują brak korelacji w tej kwestii. Nie zmienia to faktu, że brutalne gry nie są odpowiednie dla dzieci i młodzieży i jak wiemy, podlega to pewnym regulacjom prawnym. Na wydawców gier nakłada się obowiązek ich klasyfikacji dla poszczególnych przedziałów wiekowych, a kryterium klasyfikacyjnym jest pojawianie się w grze elementów, które dla młodszych odbiorców mogłyby być nieodpowiednie (tutaj mowa o PEGI).
Mimo, iż Pan Wojciech nie użył tego argumentu w swoim tekście, to pozwoliłem sobie sam złamać tę ewentualną linię obrony. Gry nie sprawiają, że jesteśmy grubi, brzydcy i agresywni, basta.
Śmiem stwierdzić, że od dłuższego czasu prowadzi się nagonkę na gry wideo powielając bzdurne mądrości na temat ich szkodliwości. Temat niewątpliwie chwytliwy - nastolatek strzela w szkole, media docierają do informacji, według której napastnik był zapalonym graczem, powiązują te informacje i voila - gry komputerowe robią z ludzi zwierzęta.
W działaniu Pana Wojciecha poraża mnie brak instynktu samozachowawczego. Jako osoba wykształcona i niewątpliwie obyta w mediach porywa się na temat, który z pewnością przykuł uwagę innych redaktorów, przy czym stał się on maszyną do nabijania klików. Dlaczego artykuł zniknął z sieci? Nie wiem - może Pan Engelking przestraszył się reakcji społeczności? Może nie był w stanie obronić swoich argumentów? To dla mnie jest tajemnica, bowiem komentarze się nie zachowały i nie jestem w stanie tego zweryfikować. Pewne jest jedno - wielu konsumentów treści w Internecie z pewnością zapamięta nazwisko "Engelking" i do następnych publikacji spod tego nazwiska podejdzie z dużym dystansem. Tutaj nie chodzi tylko o kliki, ale i o ładunek merytoryczny, a tego we wpisie Pana Wojciecha absolutnie brakuje. Są tylko połajanki w kierunku gry i moda, który pozwala na odbycie wymuszonego stosunku seksualnego. I co z tego? To tylko gra. Skoro grałem w Postala, to moim marzeniem jest strzelić komuś w łeb, oblać go benzyną, podpalić, zgasić swoim moczem i na koniec oddać do zwęglonego truposza kilka strzałów, tak na "do widzenia"?
A tutaj coś z dedykacją dla Pana Engelkinga:
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu