Logitech G Pro X 2 Lightspeed to high-endowy headset gamingowy wyceniany na 1199 zł. To dużo – nawet jak na produkt z dopiskiem „gaming”. Co otrzymujemy w zamian?
Recenzja Logitech G Pro X 2 Lightspeed. Najlepsze słuchawki Logitech są teraz jeszcze lepsze
Słuchawki Logitech G Pro X i ich bezprzewodowa wersja Lightspeed to bardzo udane produkty, czego dowodem są przewijające się tu i ówdzie pozytywne recenzje. Nie powinno zatem dziwić, że Logitech potrzebował aż 4 lat na wprowadzenie na rynek modelu X2. Przy czym producent nie zdecydował się też na żadne radykalne zmiany, wychodząc z założenia, że lepsze może być wrogiem dobrego.
Zacznijmy od pudełka. Zawartość również nie zmieniła się znacząco. Mamy tutaj pokrowiec na słuchawki, dodatkową parę welurowych nauszników, nadajnik USB do łączności Lightspeed, kabelki USB-A – USB-C oraz 3,5 mm – 3,5 mm.
Słuchawki są dostępne w dwóch wersjach kolorystycznych – białej oraz czarnej. Do mnie trafiła ta pierwsza. Niestety designerzy nie byli zbyt konsekwentni, jeśli chodzi o kolorystykę, bo mikrofon pozostał w kolorze czarnym (mimo białego wtyku – co sugeruje, że nie wynika to z jakichś oszczędności).
Design i ergonomia
W konstrukcji Logitech G Pro X 2 nie zmieniło się zbyt wiele. Pierwszą nowością, która najmocniej rzuca się w oczy, są dodatkowe zawiasy pozwalające na obracanie nauszników w poziomie. Sprawia to, że znacznie lepiej dopasowują się do kształtu głowy, ale jest też praktyczne podczas transportowania słuchawek np. w plecaku.
Reszta pozostaje taka sama. Mamy tutaj masywny, metalowy pałąk obudowany pianką i syntetyczną skórą z estetycznymi szwami na krawędziach. Po bokach zastosowano dwa plastikowe zaciski. Z nich wyrastają kabelki w kształcie sprężynek oraz grube metalowe uchwyty, na których umieszczono muszle z przetwornikami. Uchwyty są oczywiście regulowane, a zastosowane tutaj ząbki pozwalają precyzyjnie dostosować rozmiar słuchawek do rozmiaru głowy.
Muszle słuchawek wykonano z tworzywa sztucznego. Nie jest one jednak tak przyjemne w dotyku i przypominające trochę gumę jak w poprzedniej generacji. Teraz to po prostu zwykły plastik - cieńszy i zapewne znacznie lżejszy. Na każdej znajdziemy też metalowy dekielek z fikuśnie odbijającymi światło prążkami i literką G – logo gamingowej serii produktów Logitecha.
Na prawej słuchawce umieszczono jedynie złącze AUX 3,5 mm. Wszystkie pozostałe przyciski i złącza upchnięto na lewej muszli. Mamy tutaj otwór do podłączenia mikrofonu, przycisk Bluetooth, złącze USB-C, przycisk wyciszania mikrofonu, pokrętło głośności oraz przełącznik on/off z wbudowanym podświetleniem LED. Zaszło tutaj kilka subtelnych zmian względem poprzedniej generacji, bo suwak do włączania i wyłączania słuchawek wyposażono w podświetlenie LED i zamieniono miejscami z przyciskiem od mikrofonu. Poza tym przy pokrętle regulacji głośności pojawiło się wybrzuszenie w obudowie, co ma ułatwiać bezwzrokowe zlokalizowanie go. Nowością jest też guziczek od łączności Bluetooth – poprzednie słuchawki nie obsługiwały tego typu łączności.
Słuchawki są wyraźnie lżejsze od poprzednika (345 g vs 372 g), co może wpływać na wygodę użytkowania. Zastosowane piankowe nauszniki nie doczekały się większych zmian, co jest dobrą informacją, bo spisywały się znakomicie. Na plus na pewno trzeba zaliczyć duże, białe litery L i R – doskonale widać je w nocy. To bardzo komfortowy headset, który nawet po wielu godzinach noszenia nie wywołuje nieprzyjemnych dolegliwości.
Dołączony mikrofon ma elastyczne ramię, co pozwala odginać go we wszystkie strony. Przetwornik zabezpieczono pianką. I wszystko byłoby fajnie, gdyby on też był biały, jak reszta headsetu.
Możliwości i brzmienie
Obecność Bluetooth znacząco podnosi wszechstronność headsetu Logitecha. W końcu możemy go podłączyć do wielu innych urządzeń jak chociażby nasz smartfon czy SteamDeck. Na pewno plusem jest też dedykowane złącze AUX, którego wcześniej nie było. Nowością jest też wbudowanie w dongle’a USB portu 3,5 mm – tym samym pełni on rolę bezprzewodowego i przewodowego DAC-a.
Zastosowanie znalazły tutaj 50-milimetrowe przetworniki wykonane z 90% z grafenu. Logitech mocno podkreśla ten aspekt, bo ma on się przekładać na znacznie lepsze brzmienie – bardziej szczegółowe, responsywne i pozbawione zniekształceń. I tutaj mam pewien problem.
Otóż zastosowanie grafenowych przetworników nie oznacza wcale rewolucji dla uszu. Niuanse w brzmieniu są po prostu tak subtelne, że momentami trudno dostrzec różnicę w porównaniu z pierwszą generacją tych słuchawek. Naturalnie trudno odmówić grafenowi atutów – jest lżejszy, sztywniejszy i z pewnością przekłada się to na mniej zniekształceń oraz większą klarowność brzmienia. Nie jest jednak tak, że mówimy tutaj o rewolucji. Jest po prostu troszkę lepiej.
Co nie zmienia faktu, że brzmienie Logitech G Pro X 2 jest zdecydowanie ponadprzeciętne. To jedne z lepiej zbalansowanych słuchawek gamingowych, w których bas nie zalewa całej sceny, a średnie i niskie tony są na tyle wyeksponowane, by zagwarantować nam pełne, przyjemne dla ucha spektrum dźwięków. To oznacza też, że G Pro X 2 dobrze spisują się poza grami – podczas oglądania filmów czy słuchania muzyki.
Headset współpracuje z oprogramowaniem Logitech G Hub, które obsługuje ten i inne gamingowe produkty z portfolio marki. Nie znajdziemy tutaj szczególnie rozbudowanych ustawień, ale jest to, co najpotrzebniejsze (i trochę więcej…).
Przede wszystkim mamy możliwość aktywowania software’owego dźwięku przestrzennego napędzanego przez technologię DTS:Headphone:X 2.0. W grach zmienia to wszystko, bo skutkuje bardzo precyzyjnym pozycjonowaniem odgłosów. W wyścigach będziemy zatem faktycznie słyszeć kamyczki uderzające o przednią szybę, w strzelankach usłyszmy przeciwnika za nami, a w innych produkcjach poczujemy po prostu zdecydowanie wyższy poziom immersji – będąc (przynajmniej uszami) niemal w samym środku akcji.
Aplikacja pozwala nam też na dostosowanie samego brzmienia za pomocą wbudowanego equazilera. Producent przygotował predefiniowane presety, a wiele więcej możemy ściągnąć z bazy online rozwijanej przez społeczność.
Aplikacja jest też niezbędna, jeżeli chodzi o działanie mikrofonu. Te sam w sobie jest dość przeciętny, ale po aktywowaniu efektów Blue Vo!ce sporo zyskuje. M.in. możemy tutaj dostosować wzmocnienie, skorygować tony, a także skorzystać z filtra górnoprzepustowego. Niestety tego wszystkiego, nie mamy, kiedy podłączymy słuchawki do konsoli czy urządzenia mobilnego, a wówczas mikrofon brzmi mocno przeciętnie.
Wisienką na torcie jest wbudowany w aplikację sampler, który pozwala na odtwarzanie różnych… dziwnych dźwięków. Pewnie docenią do streamerzy i ludzie grający często online. Pod jednym klawiszem możemy ustawić sobie dźwięk klaksoku albo oklaski. Nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby dograć kilka własnych próbek. Ot ciekawostka dla większości graczy.
Zastosowana w Logitech G Pro X 2 bateria ma wystarczyć na maksymalnie 50 godzin grania. To spory progres w porównaniu z jedynką, która oferowała jedynie 20 godzin. W praktyce ten czas da się łatwo wydłużyć – wystarczy po prostu nie przesadzać z głośnością. W moim przypadku słuchawki spokojnie wystarczały na nawet 2 tygodnie przy kilkugodzinnym używaniu każdego dnia.
Niemniej nie jest to najdłużej działający na baterii headset na rynku. Konkurencja z logo HyperX oferuje na tym polu o wiele więcej. Natomiast SteelSeries w topowym modelu stawia na wymienne baterie, co jest już w ogóle fenomenalnym rozwiązaniem i powinno być wzorem dla innych producentów. Szkoda, że tutaj tego zabrakło.
Podsumowanie
Prawdę powiedziawszy, nie sądzę, żeby przesiadka z pierwszej generacji bezprzewodowych Logitech G Pro X na nowy model miała wiele sensu. Jeżeli dobrze Wam on służy, pozostańcie przy tym i nie trwońcie pieniędzy.
W przeciwnym wypadku Logitech G Pro X 2 to fantastyczny produkt o wielu walorach. Przede wszystkim nie sposób pominąć jakości wykonania tego sprzętu – miałem kilka headsetów i żaden tak dobrze nie przeszedł próby czasu jak pierwsza generacja G Pro X. Jeżeli producent nic nie sknocił (a nic na to nie wskazuje), w tym przypadku będzie podobnie.
G Pro X 2 grają bardzo dobrze, a dzięki wsparciu aplikacji znają parę sztuczek. Są też przy tym wygodne – nawet wielogodzinne sesje z nimi na głowie powinny być czystą przyjemnością (a o to przecież chodzi!). Do tego trzeba dodać sporą wszechstronność. W końcu pojawił się Bluetooth, a zarówno słuchawki, jak i dołączony do zestawu dongle USB mają wbudowane porty 3,5 mm.
Rozczarowuje mnie trochę mikrofon, który bez software’owego wsparcia jest dość przeciętny. To bardzo dziwne, bo przecież po to Logitech przejął Blue, żeby korzystać z ich technologii, a tutaj odwala taką kaszanę. Nie rozumiem.
Do minusów doliczyłbym też baterię – teoretycznie 50 godzin to dużo. Ale konkurencja pokazuje, że da się więcej. A w dodatku jest bardziej innowacyjna na tym polu.
I na sam koniec – cena. Blisko 1200 złotych za słuchawki gamingowe to kwota dla wielu osób zaporowa. Jasne, mówimy o topowym segmencie, ale są na rynku równie topowe headsety o podobnych możliwościach o kilka stówek tańsze. Logitechowi może być trudno z nimi rywalizować – nawet mimo tak wielu zalet.
- Lżejsza konstrukcja oznacza większą wygodę
- Obracane muszle
- Łączność Bluetooth, Lightspeed, USB i minijack
- Zbalansowane brzmienie i wsparcie DTS:X 2.0
- Solidne oprogramowanie
- Przeciętny mikrofon
- W kwestii baterii dałoby się coś więcej zdziałać
- Cena
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu