Facebook

Jak smakują lody "Ekipa"? Średnio. Ale i tak są genialne

Jakub Szczęsny
Jak smakują lody "Ekipa"? Średnio. Ale i tak są genialne
Reklama

Papierek z lodów "Ekipa" nie znaczy dla mnie tyle, co dla grupy docelowej dla tego produktu. Nie powiem co z nim zrobiłem. Nie był jakiś świetny - jadałem lepsze. Gdyby tylko Daft Punk byli w Polsce tak masowym zjawiskiem jak Ekipa właśnie, to pewnie bym się o nie bił w dyskoncie. A do papierka bym nucił w transie: "around the world...".

Reklama

Za moich czasów, kiedy patyki robiły za karabiny i chętnie bawiliśmy się w Niemców i Aliantów - lody jadło się chętnie. Jakie? Takie, jakie były. Akurat wtedy Koral miał całkiem szeroką ofertę. Ojciec jadał "Izy", ja w którejś z serii "Oskarów" gdzie można było (gdy tylko wybrałeś smak bananowy), wygrałem pod rząd chyba około 10 dodatkowych lodów. Nie powiem, że "to były czasy", bo czasy, gwiazdy, autorytety są inne dla konkretnych młodych generacji. Aktualnie najbardziej nośni youtuberzy do mnie nie trafiają. Ale przecież właśnie chodzi o to, że wcale nie muszą. Ja nie jestem grupą docelową. Grupą docelową jest ktoś inny. To znacznie młodsi ode mnie ludzie.


Czy mam z tym problem? Czy uważam zjawisko z lodami "Ekipa" za coś śmiesznego? Złego? Dziwnego? Absolutnie nie. Okej, odrobinę śmieszą mnie oferty na zakup lodów / papierków za jakieś chore pieniądze. Spójrzcie, co znalazłem w serwisie OLX. Ale bądźmy ze sobą szczerzy - coś jest warte tyle, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić. Skoro ceny są tak wysoko, to sądzę że znajdzie się ktoś, kto za papierkiem pogoni. Choć wiadomo już, że Koral włożył mnóstwo sił w to, aby każdy mógł nacieszyć się lodami "Ekipa". Czy zainteresowanie przekroczyło oczekiwania producenta oraz Ekipy, która użyczyła swojej marki lodom? Może tak, a może...

Jak coś jest dostępne gorzej, to kusi - prawda?

Pewnie, że kusi. Kiedy za moich czasów ktoś miał Pegasusa - to była po prostu norma. Każdy go miał. Był kultowy, ale nie wywoływał emocji. Niektóre kartridże już tak. Akurat na moim osiedlu niebieskich dyskietem (168 in 1) było mało. A jak ktoś już miał, to był szał. W przypadku lodów "Ekipa" stało się właśnie to, o czym mówię. Ale w dużo większej skali. Okazało się, że lodów było mniej niż wygenerowano zapotrzebowania. Odbiorcy materiałów Friza i jego Ekipy przekroczyło ilość lodów jaka pojawiła się w sklepach. Młodzi kupowali po kilkanaście sztuk, żeby je po prostu mieć. Czy sam lód jakoś szczególnie ich interesował? Czy smakował im lepiej? Sądzę, że tak. Marka wyznacza swego rodzaju prestiż i wyjątkowość. Lód, który nazywałby się "Edek" nie smakowałby tak dobrze jak lód "Ekipa". Choćby były identyczne.

Czytaj również: Skandaliczne zachowanie. Doktor UJ hejtuje „Z głową w gwiazdach”

Człowiek, który nie jest związany w żaden sposób z Ekipą - zapewne powiedziałby, że ten lód jest po prostu średni. Może nie niedobry (bo taki nie jest), ale po prostu nie jest czymś szałowym. Papierek wylądowałby za chwilę w pobliskim śmietniku. Dla takiego konsumenta marka "Ekipa" nie znaczy nic. Natomiast już odbiorcy "Ekipy" zachowują się zupełnie inaczej. Młodzi, w porównaniu do generacji wcześniejszych mają większe możliwości nabywcze. Ogólnie możemy sobie na więcej pozwolić - więcej mają również nasze dzieci. Większe możliwości zakupowe = bardziej aktywny konsument na rynku. A przecież młodzi to również konsumenci - czy tego ktoś chce, czy nie. Z tym konsumentem trzeba się liczyć.


Do "Ekipy" nie mam absolutnie nic. To nie moja bajka, ale to pozytywni ludzie

Przejrzałem sobie to, co tworzy Ekipa Friza. Sądząc po twórcach, którzy się w niej znajdują... to pozytywni ludzie. Nie mam nic do tworzonych przez nich materiałów (choć nie obejrzałem wszystkich - to nierealne dla mnie obecnie). Te, które widziałem to challenge, materiały z Domu Ekipy. W Ekipie jest mnóstwo twórców, którzy razem i osobno generują niewyobrażalne zasięgi. Paczka influencerów - twórców i ludzi, którzy mają wpływ na scenę youtube'ową w Polsce oraz swoich odbiorców. To właśnie jest istotą bycia influencerem: wpływ. Szeroko rozumiany, ale wyczuwalny niemalże intuicyjnie.

Ekipa działa od 2018 roku - życie młodych ludzi, którzy albo byli w Ekipie od samego początku, albo do niej dołączyli po czasie (Wujek Łuki też jest młody, bez przesady) zmieniło się w bardzo istotny sposób. Sam Friz zaczynał przecież w wieku 14 lat - tworząc filmy na temat Minecrafta. Liczba obserwujących kanał Ekipy to ponad 1,4 mln. Łączna liczba wyświetleń - to już 110 mln. Normą są materiały, które osiągają dość szybko ponad 1 mln odtworzeń. Solowe projekty youtuberów działających w Ekipie to również kanały, które mogą pochwalić się zawrotnymi wskaźnikami subskrybentów. 4,35 mln u Friza, 2 miliony u WERSOW. A to nie wszystko i nie wszyscy twórcy.

Działalność na YouTube otworzyła przed Ekipą mnóstwo możliwości. Friz z resztą paczki działa na giełdzie jako Ekipa Holding S.A. Jedną z marek Ekipy jest EKIPATONOSI - odzież skierowana właśnie do odbiorców Ekipy. W lutym tego roku (co mi zupełnie umknęło) pojawiły się single: między innymi "3Kipa", która uzyskała po 5 dniach ponad 13 mln odtworzeń w Spotify. 8 kwietnia natomiast pojawił się teledysk do utworu "Zaebiście", który wskoczył na pierwsze miejsca karty "Na czasie" w YouTube. W czerwcu ma pojawić się nowy album.

I w końcu lody "Ekipa" we współpracy z producentem Koral. Ta firma natomiast osiągnęła rekord sprzedaży od 40 lat. Wcześniej Koral był wspierany przez inne gwiazdy, bardzo nie pasujące moim zdaniem do tego, co kręci młodych ludzi obecnie. Maryla Rodowicz, Doda (Dorota Rabczewska) - nam znani, może już nieco wyświechtani wykonawcy, ale kiedyś rozpoznawalni naprawdę mocno. Tyle, że teraz nie mogą oni konkurować w popularności z Ekipą Friza. Ktoś powie, że smutny znak czasów - ja powiem: "po prostu czasy".

Udanego roku szkolnego! ❤❤❤

Reklama

Opublikowany przez EKIPA Friz Tromba Mini Majk Wujek Łuki Wtorek, 1 września 2020

Przynależność do ekipy. Psychologia młodych

Dzieci i młodzież mają silną potrzebę przynależności. Jednocześnie są bardzo podatne na wpływ ze strony grupy - szczególnie do takiej, do której chcą przynależeć. Już samo użycie wyrazu "ekipa" w nazwie marki indukuję chęć przynależenia do niej. Doskonale wiadomo, że "Ekipa" Friza to określeni twórcy, swego rodzaju elita w oczach odbiorców. Cóż jest więc dziwnego w tym, że młodzi - realizując potrzebę przynależności, również chcą mieć fajne życie, modne ciuchy, posłuch wśród tysięcy widzów i szeroko rozumiany, typowy dla "Ekipy" prestiż? EKIPATONOSI jest projektem, który uderza w konkretne potrzeby młodych: fani twórców kupują ich produkty, bo chcą być tacy jak oni. Młodzi konsumenci realizują to właśnie poprzez nabywanie produktów, noszenie tych ciuchów, które wchodzą do ich lifestyle'u. Odbiorcy "Ekipy" chcą być w tej ekipie.

Reklama

Oglądanie materiałów "Ekipy", noszenie ciuchów, słuchanie ich muzyki. Znajomość życiorysów, charakterystycznych zwrotów, gagów - to coś, co jest efektem: oddziaływania samej marki, wpływu grup rówieśniczych, których wspólnym zainteresowaniem jest "Ekipa" oraz potrzeby przynależności przy jednoczesnym zaakcentowaniu własnej indywidualności. Spytajcie odbiorców "Ekipy", czy chcieliby zostać youtuberami. Założę się, że pewnie by chcieli. Część zapewne próbuje.

My też tacy byliśmy. Oglądaliśmy Dragon Balla i Pokemony. Zbieraliśmy tazosy z Lay'sów, graliśmy na wspomnianym Pegasusie. Kupowaliśmy koszulki z nazwiskami znanych piłkarzy. Jeszcze inni zbierali plakaty z ulubionymi wykonawcami i karteczki. Komiksy z gum Donald. Również byliśmy podatni na wpływ marek: ale nigdy na taką skalę. Skala natomiast przesuwa się tym bardziej, im bardziej media społecznościowe, serwisy contentowe / contentowo-społecznościowe zyskują na znaczeniu.

Niedostępność, realizacja potrzeb młodych, tworzenie angażujących materiałów. Silne oddziaływanie i mądre rozporządzanie biznesem. "Ekipa" to zjawisko, z którym trzeba się liczyć i na które wielu patrzy z zazdrością. Ja również. Ale z taką pozytywną zazdrością. Członkowie "Ekipy" zarabiają właśnie tyle, że nie muszą robić nic przez całe życie - poza tworzeniem contentu. Ja mogę jedynie serdecznie pogratulować. A wszystkim narzekającym na to, że to "smutny znak czasów", również autorom artykułów na temat "Ekipy" życzę więcej wrażliwości społecznej. Dzisiaj to my jesteśmy wołami. Nie zapominajmy jak to było, gdy byliśmy cielątkami.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama