Internet

Skandaliczne zachowanie. Doktor UJ hejtuje "Z głową w gwiazdach"

Jakub Szczęsny
Skandaliczne zachowanie. Doktor UJ hejtuje "Z głową w gwiazdach"
72

Z kim mi się kojarzy hejt? Nie krytyka, tylko po prostu hejt. Z ludźmi, którzy siedzą w piwnicy, nikt ich nie lubi, pies nawalił do kapci, a dziecko namiętnie słucha "Tokio Hotel". Żyją, żeby się wyżyć w internecie. Hejt już niekoniecznie mnie rusza. Dziwi mnie jednak, gdy ktoś dopuszcza się go i podpisuje się własnym nazwiskiem - mimo, że coś w świecie znaczy. Coś osiągnął. Wtedy sądzę, że coś jest nie tak. I to bardzo.

"Z głową w gwiazdach" to projekt Karola Wójcickiego - popularyzatora nauki, dziennikarza oraz pasjonata astronomii. Karol uczestniczył w wielu projektach medialnych, a także był związany z Centrum Naukowym Kopernik. W szkole podstawowej "Eureka" wykłada astronomię. To też twórca największego fanpage'a astronomicznego w Polsce o tytule "Z głową w gwiazdach", o którym wspomniałem na początku. Uwielbia zarażać swoją pasją i potrafi to robić. Można powiedzieć, że jest popularnonaukowym influencerem i nie będzie to kłamstwo.

Karol Wójcicki na swoim fanpage'u umieścił 22 kwietnia wpis z materiałem sponsorowanym. W filmie rozmawiał m. in. o aplikacji mObywatel i innych e-usługach. Towarzyszący mu Krzysztof Surgut opowiadał o możliwościach i szansach, jakie kryją się w tego typu rozwiązaniach.

I wylał się hejt. Bo ktoś się sprzedał

Twórcy internetowi, osobowości działające w internecie prędzej, czy później będą uczestniczyć w akcjach sponsorowanych. Zresztą - media internetowe lub influencerzy (osoby generujące odpowiednie duże społeczności z możliwością oddziaływania na nie) to w większości ludzie, którzy tworzą swoje materiały za darmo. Nie ma paywalla, ewentualnie są możliwości wsparcia na Patronite, YouTube i tak dalej. Ale generalnie możliwe jest uczestniczenie w społeczności bez przekazywania pieniędzy bezpośrednio danemu autorowi. Współpraca z markami jest rzeczą naturalną. Na Antyweb miałem okazję współpracować z naprawdę wieloma firmami technologicznymi - czy to przy okazji testów, wyjazdów, akcji partnerskich. Czy to coś złego? Nie. Twórcy muszą z czegoś żyć, ich czas kosztuje.

Czytaj również: Jak Polacy tłumaczą swój hejt w sieci? Inni hejtują, my tylko wyrażamy opinie

Karol Wójcicki niestety musiał się z tego tłumaczyć. Niezadowoleni ze współpracy polecali mu "zająć się gwiazdami". Super. Karol na pewno zastosuje się do tego polecenia i dalej będzie tworzył świetne materiały na temat astronomii, zjawisk fizycznych, wulkanów. Autor wypisał nawet kategorie działań, w których uczestniczy i na których zarabia. Wywołał również do tablicy kilku hejterów. Wśród nich znalazła się pewna kobieta - Elżbieta Kuligowska. Wskazana pani ukończyła studia doktoranckie w Zakładzie Astronomii Gwiazdowej i Pozagalaktycznej Obserwatorium Astronomicznego UJ. Jest również redaktorką "Urania - postępy astronomii". I to odrobinę mnie zaszokowało, bo nie spodziewałem się tak sugestywnych, agresywnych wypowiedzi ze strony kobiety, coś w nauce osiągnęła i również zajmuje się jej popularyzacją.

 

Hej, pogadajmy trochę o hejcie i o tym, z czego żyję :) Mam cichą nadzieję, że każdy w końcu zrozumie, czym jest dla...

Opublikowany przez Z głową w gwiazdach Piątek, 23 kwietnia 2021

 

Warto rozwinąć sobie powyższą wrzutkę z Facebooka i zapoznać się z komentarzami Pani Elżbiety. W taki sposób nie zachowuje się nikt, kto jest w stanie kreować zdrowe relacje społeczne. Tym bardziej, że Pani Elżbieta - jak wynika z przekazanych mi informacji - raczej nie ma powodu, by konkurować w jakikolwiek sposób z Karolem Wójcickim. Czym podyktowane są te wpisy - nie wiadomo.

Co najgorsze, pojawiły się również komentarze, w których Pani Elżbieta mogła sugerować wywieranie wpływu na studentów na uczelni (Uniwersytet Jagielloński).

 

Opublikowany przez Michala Sadowskiego Sobota, 24 kwietnia 2021

 

Polscy astronomowie to światowa elita mogąca pochwalić się samodzielnymi odkryciami, jak również współpracą przy wielu międzynarodowych projektach badawczych. Z dumą mogę o tym mówić jako popularyzator astronomii, a w razie potrzeby mogę też liczyć na wsparcie merytoryczne u źródeł.

Sam jednak naukowcem nie jestem, a astronomia jest „jedynie” moją pasją - podobnie jak dziesiątek tysięcy ludzi w naszym kraju. Czym innym jest badanie tajemnic kosmosu, a czym innym zachęcanie ludzi do spoglądania w stronę rozgwieżdżonego nieba, a tym drugim właśnie - zawodowo - zajmuję się ja.

Niestety niektórzy idą na skróty i każdego, kto spogląda w niebo i podziwia jego piękno - jak postulował zresztą znany astronom amator David H. Levy - nazywają astronomem. To prowadzi do nieporozumień, a w skrajnych przypadkach do jakiegoś rodzaju zawiści.

Jednak poza kilkoma pojedynczymi przypadkami hejtu ze strony osób związanych ze środowiskiem zawodowej astronomii, nie zauważyłem, aby była tam jakaś systemowa niechęć do moich działań. Zdecydowana większość astronomów rozumie, że nasze aktywności w żadnym stopniu nie są ani porównywalne, ani konkurencyjne. A przynajmniej ja w to wierzę. W swojej pracy poruszamy zupełnie różne zagadnienia - ku chwale astronomii, można by rzec.

- opowiedział nam w tej sprawie Karol Wójcicki z "Z głową w gwiazdach"

Informacji starałem się szukać również na własną rękę. Jedną z bardziej szokujących jest ta, wedle której nawet po takim incydencie nic się nie zmieni, że w UJ występuje swego rodzaju "beton". Cóż.

Sprawdzimy to. O sprawie zawiadomiłem Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego

W sprawie powyższych komentarzy napisałem do Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wskazałem materiały, które według mnie nie licują z reprezentowaniem wartości powiązanych z nauką. Tak nie powinien zachowywać się człowiek charakteryzujący się kulturą osobistą - właściwie nikt nie powinien się tak zachowywać. Tym bardziej osoba, która w środowisku naukowym coś osiągnęła i również zajmuje się popularyzacją nauki - ale w inny sposób. O odpowiedzi rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego poinformuję Was, gdy tylko ta do mnie dotrze. Tekst na pewno zostanie wtedy "podbity" do góry - tak, żebyście wiedzieli pierwsi o tym, co o powyższych wpisach sądzi sam rektor.

Natomiast do Pani Elżbiety Kuligowskiej nie mam żadnych pytań. Jeżeli ma Pani coś do powiedzenia, łatwo jest mnie znaleźć - zapraszam. Proszę spojrzeć na tytuł tego wpisu. Doktorat z astronomii, ale pała z "internetów".

"Z głową w gwiazdach" to projekt Karola Wójcickiego - popularyzatora nauki, dziennikarza oraz pasjonata astronomii. Karol uczestniczył w wielu projektach medialnych, a także był związany z Centrum Naukowym Kopernik. W szkole podstawowej "Eureka" wykłada astronomię. To też twórca największego fanpage'a astronomicznego w Polsce o tytule "Z głową w gwiazdach", o którym wspomniałem na początku. Uwielbia zarażać swoją pasją i potrafi to robić. Można powiedzieć, że jest popularnonaukowym influencerem i nie będzie to kłamstwo.

Karol Wójcicki na swoim fanpage'u umieścił 22 kwietnia wpis z materiałem sponsorowanym. W filmie rozmawiał m. in. o aplikacji mObywatel i innych e-usługach. Towarzyszący mu Krzysztof Surgut opowiadał o możliwościach i szansach, jakie kryją się w tego typu rozwiązaniach.

I wylał się hejt. Bo ktoś się sprzedał

Twórcy internetowi, osobowości działające w internecie prędzej, czy później będą uczestniczyć w akcjach sponsorowanych. Zresztą - media internetowe lub influencerzy (osoby generujące odpowiednie duże społeczności z możliwością oddziaływania na nie) to w większości ludzie, którzy tworzą swoje materiały za darmo. Nie ma paywalla, ewentualnie są możliwości wsparcia na Patronite, YouTube i tak dalej. Ale generalnie możliwe jest uczestniczenie w społeczności bez przekazywania pieniędzy bezpośrednio danemu autorowi. Współpraca z markami jest rzeczą naturalną. Na Antyweb miałem okazję współpracować z naprawdę wieloma firmami technologicznymi - czy to przy okazji testów, wyjazdów, akcji partnerskich. Czy to coś złego? Nie. Twórcy muszą z czegoś żyć, ich czas kosztuje.

Czytaj również: Jak Polacy tłumaczą swój hejt w sieci? Inni hejtują, my tylko wyrażamy opinie

Karol Wójcicki niestety musiał się z tego tłumaczyć. Niezadowoleni ze współpracy polecali mu "zająć się gwiazdami". Super. Karol na pewno zastosuje się do tego polecenia i dalej będzie tworzył świetne materiały na temat astronomii, zjawisk fizycznych, wulkanów. Autor wypisał nawet kategorie działań, w których uczestniczy i na których zarabia. Wywołał również do tablicy kilku hejterów. Wśród nich znalazła się pewna kobieta - Elżbieta Kuligowska. Wskazana pani ukończyła studia doktoranckie w Zakładzie Astronomii Gwiazdowej i Pozagalaktycznej Obserwatorium Astronomicznego UJ. Jest również redaktorką "Urania - postępy astronomii". I to odrobinę mnie zaszokowało, bo nie spodziewałem się tak sugestywnych, agresywnych wypowiedzi ze strony kobiety, coś w nauce osiągnęła i również zajmuje się jej popularyzacją.

 

Hej, pogadajmy trochę o hejcie i o tym, z czego żyję :)
Mam cichą nadzieję, że każdy w końcu zrozumie, czym jest dla...

Opublikowany przez Z głową w gwiazdach Piątek, 23 kwietnia 2021


 

Warto rozwinąć sobie powyższą wrzutkę z Facebooka i zapoznać się z komentarzami Pani Elżbiety. W taki sposób nie zachowuje się nikt, kto jest w stanie kreować zdrowe relacje społeczne. Tym bardziej, że Pani Elżbieta - jak wynika z przekazanych mi informacji - raczej nie ma powodu, by konkurować w jakikolwiek sposób z Karolem Wójcickim. Czym podyktowane są te wpisy - nie wiadomo.

Co najgorsze, pojawiły się również komentarze, w których Pani Elżbieta mogła sugerować wywieranie wpływu na studentów na uczelni (Uniwersytet Jagielloński).

 

Opublikowany przez Michala Sadowskiego Sobota, 24 kwietnia 2021


 

Polscy astronomowie to światowa elita mogąca pochwalić się samodzielnymi odkryciami, jak również współpracą przy wielu międzynarodowych projektach badawczych. Z dumą mogę o tym mówić jako popularyzator astronomii, a w razie potrzeby mogę też liczyć na wsparcie merytoryczne u źródeł.

Sam jednak naukowcem nie jestem, a astronomia jest „jedynie” moją pasją - podobnie jak dziesiątek tysięcy ludzi w naszym kraju. Czym innym jest badanie tajemnic kosmosu, a czym innym zachęcanie ludzi do spoglądania w stronę rozgwieżdżonego nieba, a tym drugim właśnie - zawodowo - zajmuję się ja.

Niestety niektórzy idą na skróty i każdego, kto spogląda w niebo i podziwia jego piękno - jak postulował zresztą znany astronom amator David H. Levy - nazywają astronomem. To prowadzi do nieporozumień, a w skrajnych przypadkach do jakiegoś rodzaju zawiści.

Jednak poza kilkoma pojedynczymi przypadkami hejtu ze strony osób związanych ze środowiskiem zawodowej astronomii, nie zauważyłem, aby była tam jakaś systemowa niechęć do moich działań. Zdecydowana większość astronomów rozumie, że nasze aktywności w żadnym stopniu nie są ani porównywalne, ani konkurencyjne. A przynajmniej ja w to wierzę. W swojej pracy poruszamy zupełnie różne zagadnienia - ku chwale astronomii, można by rzec.

- opowiedział nam w tej sprawie Karol Wójcicki z "Z głową w gwiazdach"

Informacji starałem się szukać również na własną rękę. Jedną z bardziej szokujących jest ta, wedle której nawet po takim incydencie nic się nie zmieni, że w UJ występuje swego rodzaju "beton". Cóż.

Sprawdzimy to. O sprawie zawiadomiłem Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego

W sprawie powyższych komentarzy napisałem do Rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wskazałem materiały, które według mnie nie licują z reprezentowaniem wartości powiązanych z nauką. Tak nie powinien zachowywać się człowiek charakteryzujący się kulturą osobistą - właściwie nikt nie powinien się tak zachowywać. Tym bardziej osoba, która w środowisku naukowym coś osiągnęła i również zajmuje się popularyzacją nauki - ale w inny sposób. O odpowiedzi rektora Uniwersytetu Jagiellońskiego poinformuję Was, gdy tylko ta do mnie dotrze. Tekst na pewno zostanie wtedy "podbity" do góry - tak, żebyście wiedzieli pierwsi o tym, co o powyższych wpisach sądzi sam rektor.

Natomiast do Pani Elżbiety Kuligowskiej nie mam żadnych pytań. Jeżeli ma Pani coś do powiedzenia, łatwo jest mnie znaleźć - zapraszam. Proszę spojrzeć na tytuł tego wpisu. Doktorat z astronomii, ale pała z "internetów".

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu