Polska

Chcą, by YouTube przeprowadził pogrom. Chodzi o fake newsy

Jakub Szczęsny
Chcą, by YouTube przeprowadził pogrom. Chodzi o fake newsy
79

YouTube w angielskojęzycznym światku całkiem nieźle radzi sobie z usuwaniem treści niezgodnych z aktualną wiedzą naukową. Jednak w przypadku innych języków i innych regionów jest z tym gorzej. Choć serwis podejmował działania zmierzające do wyrugowania stamtąd fake newsów, dalej jest wiele do zrobienia. Factcheckerzy, w tym DEMAGOG.org.pl napisali list otwarty do Susan Wojcicki - CEO YouTube. Polacy znaleźli się wśród 80 organizacji z całego świata.

W liście otwartym factcheckerzy zwrócili uwagę na konkretne przypadki dezinformacji (konkretne materiały), które noszą znamiona materiałów rozsiewających fake newsy. Według nich, przyczyniły się one do istotnych szkód społecznych (chociażby rozsiewanie informacji niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną) - co jest ogromnym problemem nie tylko na YouTube, tylko w Internecie ogółem. Podpisani pod otwartym listem zwracają uwagę, że to zaledwie cząstka z całego morza dowodów, które wskazują jasno: walka z dezinformacją nie działa tak jak powinna i nie jest wystarczająca.

Razem z innymi organizacjami fact-checkerskimi z niemal 40 krajów świata postanowiliśmy napisać list otwarty do Dyrektor Generalnej YouTube, Pani Susan Wojcicki, ponieważ nie chcemy, aby platforma, na której użytkownicy codziennie oglądają ponad miliard godzin treści stała się jednym z największych globalnych kanałów dezinformacji w Internecie.

Tłumaczy Marcel Kiełtyka z DEMAGOG.org.pl, jeden z sygnatariuszy listu otwartego do CEO YouTube.

Organizacje zajmujące się weryfikacją faktów zwróciły uwagę na bardzo istotne kwestie w walce z dezinformacją: poza nieanglojęzycznymi wariantami YouTube'a, sytuacja jest jeszcze gorsza w tzw. "globalnym Południu" (m. in. Afryka, południowa Azja, Ameryka Południowa). W tych rejonach zasady publikowania materiałów w serwisie YouTube pod kątem ich treści są jeszcze bardziej pogwałcane, co szczególnie tam ma ogromne znaczenie. Osoby pochodzące z krajów tego grona mają z reguły mniejsze kompetencje w zakresie samodzielnego wyłuskiwania fake newsów. Co za tym idzie - zasięg rażenia dezinformacji jest tam ogromny.

Przedstawiono cztery główne postulaty w liście do CEO YouTube. Są to:

Egzekwowanie faktycznej transparentności o tym, w jaki sposób dezinformacja krąży na platformie oraz publiczne przedstawienie planowanych działań YouTube’a w walce z fake newsami.

Podkreślanie i uwydatnianie szerszego kontekstu zamiast usuwania treści wideo. To jest możliwe tylko dzięki konstruktywnej i strukturyzowanej współpracy z organizacjami fact-checkingowymi i zaangażowaniu w ich pracę.

Podejmowanie działań wobec recydywistów, którzy nieustannie tworzą kontent oznaczany jako „dezinformacja” oraz uniemożliwienie im promocji oraz rekomendacji poprzez algorytmy platformy.

Zintensyfikowanie tych działań w przypadku treści w języku innym niż angielski oraz dostarczanie rzetelnych danych o poszczególnych krajach i językach wraz z usługą transkrypcji w każdym języku.

źródło: inf. pras. od DEMAGOG.org.pl

Niestety dotychczasowe wysiłki ze strony YouTube w celu walki z fake news nie są wystarczające. YouTube przez lata, wielokrotnie informowany był przez fact-checkerów o sytuacji, ale dotychczasowe działania były nieliczne i ograniczone. Platforma odmówiła także współpracy z fact-checkerami w celu efektywniejszego zwalczania tego kryzysu. Przykłady dezinformacji, która się tam pojawiają można mnożyć bez końca, również w Polsce. Obok Facebooka to właśnie YouTube jest jednym z głównych jej źródeł. Kryzys pandemiczny przyczynił się do wzrostu dezinformujących treści, a nawet pozwolił niektórym podmiotom zyskać rozpoznawalności, zwiększyć zasięgi i zarabiać dzięki dystrybucji fałszywych informacji.

- dodaje Marcel Kiełtyka.

Factcheckerzy w swoim liście otwartym odrzucają dotychczasowy sposób rozwiązywania sporów w zakresie konkretnych materiałów (usuwanie bądź nie), co ogranicza możliwość współpracy z organizacjami mającymi na celu weryfikację faktów. Zdecydowanie brakuje według nich szerszego kontekstu. Na przykład, jeżeli konkretny film został poddany weryfikacji, to użytkownicy powinni o tym wiedzieć. Jeżeli dany autor prezentuje treści niezgodne z stanem faktycznym, YouTube powinien we współpracy z organizacjami factcheckingowymi wyjaśniać, co jest nie tak w filmach oraz twierdzeniach jakie prezentują.

80 sygnatariuszy wyraża chęć współpracy z YouTube w zakresie sprawdzania treści pod kątem obecności dezinformacji oraz ma nadzieję na spotkanie z CEO YouTube - Susan Wojcicki. W jego trakcie, możliwe by było omówienie zagadnień przedstawionych w liście otwartym przekazanym na jej ręce.

Nie dostrzegamy znaczących wysiłków ze strony YouTube, aby wdrożyć zasady, które rozwiązałyby ten problem. Wręcz przeciwnie: YouTube pozwala wykorzystywać swoją platformę przez pozbawione skrupułów podmioty do manipulowania i wykorzystywania ludzi oraz organizowania się i zbierania funduszy. Obecne mechanizmy są niewystarczające. Właśnie dlatego wzywamy do podjęcia skutecznych działań przeciwko dezinformacji oraz do opracowania planu interwencji ws. regulaminu i produktów, aby poprawić ekosystem informacyjny.

Cytat z listu otwartego, pełna wersja dostępna po kliknięciu w serwisie DEMAGOG.org.pl

Dlatego proponujemy 4 kroki, które naszym zdaniem znacznie zmniejszą rozpowszechnianie dezinformacji na tej platformie. YouTube musi być bardziej transparentny i jasno komunikować o tym, jak rozpowszechnia się dezinformacja, co wpływa na jej zasięgi i popularność oraz jak moderowane są treści. Po drugie musi zdecydowanie uderzyć w recydywistów, tutaj istotna jest demonetyzacja treści dezinformujących. Bardzo ważne jest także to, w jaki sposób będziemy walczyć z twardą dezinformacją, badania i nasze doświadczenie przy współpracy z Facebookiem mówią o tym, że dużo skuteczniejsze jest oznaczanie fałszywych treści, dając szeroki kontekst i wskazując odbiorcom rzetelne źródła niż usuwanie ich. To pozwala YouTubowi również na uniknięcie oskarżeń o cenzurę. Istotne są także kraje nieanglojęzyczne, w tym Polska. Aby być skutecznym potrzebujemy danych o poszczególnych krajach i językach wraz z transkrypcją dla każdego języka.

- zwraca uwagę Marcel Kiełtyka

YouTube w takich krajach jak Polska wymaga pilnej uwagi ze strony serwisu

Niestety, Polska jest jednym z tych krajów który traci na tym, iż nie jest on miejscem szczególnej uwagi dla centrali YouTube. Tutaj zdejmowanie treści szkodliwych jest znacznie trudniejsze i nie odbywa się automatycznie. Co więcej, niektórzy widzowie często nie rozumieją, z czego wynikają zarzuty względem niektórych faktów i autorów. Jak wskazano, istotny jest szerszy kontekst, który pozwoli na lepsze wyedukowanie społeczeństwa. Zdecydowanie temu kibicuję - nie dlatego, że jestem "kapusiem", jak twierdzi pewien "dyszący bloger" znany z pieniactwa. Bardziej z powodu nieprzetrąconej i prostolinijnej moralności.

Serdecznie dziękujemy Marcelowi Kiełtyce, członkowi zarządu organizacji DEMAGOG, zajmującej się fact checkingiem treści pojawiających się w sferze publicznej.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu