Nauka

Boisz się poniedziałku? To normalne, ale i... groźne

Jakub Szczęsny
Boisz się poniedziałku? To normalne, ale i... groźne
Reklama

Od dawna wiadomo, że poniedziałki to statystycznie najbardziej niebezpieczny dzień tygodnia, jeśli chodzi o incydenty sercowo-naczyniowe. Zawały, nagłe zgony sercowe, nawet wypadki częściej zdarzają się właśnie wtedy. Ale dotąd niewiele wiedziano o tym, dlaczego poniedziałek może działać jak biologiczny wyzwalacz. Zespół naukowców z Hongkongu i Anglii postanowił wgryźć się głębiej. W dosłownym sensie: sięgnęli po włosy.

W badaniu opartym na danych z English Longitudinal Study of Ageing (ponad 3500 osób w wieku 50+), naukowcy przeanalizowali poziomy kortyzolu i kortyzonu w mieszkach włosowych uczestników. To jeden z najbardziej wiarygodnych wskaźników długofalowej aktywności osi HPA (podwzgórze-przysadka-nadnercza) – systemu stresowego organizmu.

Reklama

I co się okazało? Osoby, które deklarowały odczuwanie lęku w poniedziałek, miały aż o 23% wyższy poziom kortyzolu w późniejszych pomiarach (do 2 miesięcy później), niż osoby odczuwające lęk w inne dni tygodnia.

Nie była to przypadkowa różnica. Efekt był wyraźnie widoczny na górnych decylach rozkładu poziomu kortyzolu. Czyli tam, gdzie zaczyna się stres chroniczny.

To nie tylko praca

Można byłoby pomyśleć: no tak, poniedziałek, robota, szef, korki, żółte światło budzika. Ale nie. Właśnie nie.

Efekt "poniedziałkowego lęku" pojawiał się zarówno u osób pracujących, jak i tych na emeryturze. Zniknięcie porannej nerwówki, maili i deadline’ów nie zdejmuje z organizmu biologicznego bagażu. Stało się to mechanizmem... wręcz wyuczonym. Co więcej, około 75% różnicy w poziomie kortyzolu pomiędzy poniedziałkami a innymi dniami pozostaje niewyjaśniona przez typowe zmienne (wiek, płeć, palenie, itp.).

To znaczy, że poniedziałek sam w sobie, jako symboliczny początek cyklu, może być ukryty w nas głębiej, niż nam się wydaje. Jakby nasze organizmy wiedziały doskonale o tym, kiedy jest poniedziałek i z czym się wiąże. Sam nie cierpię poniedziałków i II części niedziel: chyba, że jestem na urlopie. Dlaczego? Bo odpoczynek jest fajny. A praca to zazwyczaj nawał maili, klientów, którzy nie dostarczają koniecznych do zrealizowania projektu rzeczy, pilnowania faktur i terminów oraz członków zespołu, którym coś wypada i pewna rzecz się opóźni.

Stres zostaje z nami na długo

Włosy rosną około 1 cm miesięcznie. Badacze analizowali odcinki 2–3 cm, co oznacza, że mierzyli akumulację kortyzolu z ostatnich 2–3 miesięcy. Czyli lęk z jednego poniedziałku zostawia chemiczny ślad na całe tygodnie.

To nie jest chwilowa nerwówka. Mamy tu długofalowe rozregulowanie osi HPA, związane z podwyższonym ryzykiem otyłości brzusznej, nadciśnienia, cukrzycy typu 2 i miażdżycy. A także z obniżoną odpornością i zwiększoną podatnością na stany depresyjne.

Reklama

To, co czujesz w poniedziałek rano, nie zostaje tylko w tym poniedziałku. To może zostać z tobą na lata.

Czytaj również: Kiedy mózg mówi „dość” – te dwa obszary „krzyczą”, gdy jesteś znużony

Reklama

Kto się nie adaptuje?

W założeniu powinniśmy być odporni. Nasze ciała powinny nauczyć się, że poniedziałki to nie koniec świata. Ale są ludzie, których biologia nie potrafi się przestroić. Nie wiadomo dlaczego.

Trauma? Wzorce z dzieciństwa? Osobowość? A może po prostu metabolizm kortyzolu, który w poniedziałki odpala się jak żarówka na 110% mocy? Jedno jest pewne: u tych osób efekt nie znika nawet po przejściu na emeryturę. Niektórym poniedziałek podnosi ciśnienie. Innym kortyzol. Dla części z nas ten dzień to nie tylko symbol nowego tygodnia. To moment, w którym nasz organizm decyduje, czasami o naszej przyszłości lub... jej braku. Jak z tym walczyć? Tego dowiemy się zapewne w dalszych badaniach.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama