Miał być pogrzeb i był pogrzeb, ale nie tak, jak sami zmarli i ich bliscy tego chcieli. Mieli dosłownie spocząć w kosmosie, ale... coś poszło nie tak. 166 osób, a raczej to, co po nich zostało, unosiło się w kapsule, która miała być kosmicznym karawanem zabierającym ich w niesamowitą ostatnią podróż. Niestety, kapsuła Nyx zamilkła na 26 kilometrze. I przepadła.
Miał być kosmiczny pogrzeb, jest kosmiczna klapa. Prochy 166 osób zatonęły w oceanie

Rynek kosmicznych pogrzebów — co ciekawe — wart jest miliony dolarów i to realna usługa dla tych, którzy chcą po śmierci "zintegrować się z kosmosem". Startup The Exploration Company z Bawarii dostał zlecenie od amerykańskiego Celestis, pioniera w dziedzinie pamiątkowych lotów kosmicznych. Misja: wynieść prochy zmarłych na orbitę, pozwolić im dwukrotnie okrążyć Ziemię i... sprowadzić je z powrotem.
Ostatnia faza misji jednak się nie udała. Po standardowej utracie łączności w fazie największego nagrzewania się kapsuły, kontakt udało się nawiązać ponownie. Ale tylko na chwilę. Nyx po raz drugi zniknęła z radarów. I już nie wróciła.
Cisza
Ostatni sygnał z kapsuły dotarł, gdy znajdowała się na wysokości 26 kilometrów. To mniej niż lot balonu meteorologicznego. To tuż przed fazą transoniczną — momentem, w którym prędkość zaczyna niebezpiecznie zbliżać się do prędkości dźwięku. Wtedy miały otworzyć się spadochrony. Te jednak albo się nie otworzyły, albo otworzyły się... zbyt późno. Albo zbyt wcześnie. To dopiero będzie ustalane w toku wewnętrznego postępowania.
Powstał niezależny zespół dochodzeniowy. Zostaną ustalone przyczyny kosmicznej klapy. Rodziny, zamiast naprawdę niesamowitego uhonorowania pamięci ich bliskich, otrzymały ich pochówek w oceanie. To w sumie pewien niedorzeczny chichot losu: oceany są nawet bardziej niezbadane od naszego najbliższego otoczenia w kosmosie, gdzie kapsuła Nyx sobie fruwała.
Ocean jako grób
Charles Chafer z Celestis, człowiek, który stworzył koncept "kosmicznych pogrzebów", próbował zamienić porażkę w narrację. Mówił, że bliscy zmarłych mogą poczuć spokój — bo ich ukochani okrążyli Ziemię, a teraz spoczywają w bezkresnym Pacyfiku. Może i to piękne, ale zupełnie niewystarczające. Rodziny zmarłych umawiały się z Celestis na coś zupełnie innego.
Dla rodzin, które zapłaciły za podróż— finansowo i emocjonalnie — ocean nie jest ani romantyczny, ani symboliczny. Jest miejscem, gdzie ich bliscy nie powinni spocząć. Nie takie było ich życzenie i sam to rozumiem. Jakiś czas temu stanąłem przed koniecznością wykonania trudnej operacji sprowadzenia zmarłej bliskiej osoby z zagranicy. Mimo kosztów i piętrzącej się papierologii — zrobiłem to. Takie było życzenie człowieka, którego w momencie zabrakło w moim życiu.
Nyx niosła nie tylko ludzi
Oprócz 166 zmarłych, na pokładzie kapsuły znajdowały się także nasiona konopi. Projekt miał sprawdzić, czy roślina poradzi sobie w warunkach marsjańskich. To ironiczne, że misja z potencjalnym wpływem na przyszłość ludzkości zakończyła się razem z prochami ludzi, którzy o przyszłości już nie śnią. Kapsuła była więc nie tylko urną, ale i probówką. Straciliśmy w niej wszystko.
Co naprawdę się wydarzyło?
Nie wiemy. TEC twierdzi, że powrót był "kontrolowany" — ale utrata łączności przy 26 km to porażka w najbardziej wrażliwym momencie. Nie wiemy, czy kapsuła uderzyła w wodę. Nie wiemy, czy uległa dezintegracji. Nie wiemy, czy spadochrony zadziałały.
Czytaj również: AI w końcu zrobi coś dobrego… I to wprost z kosmosu!
TEC i Celestis próbują opanować sytuację, ale komunikaty są dziwnie chłodne. Zbyt techniczne i mało empatyczne. A przecież utracono nie tylko nasiona i dane telemetryczne. Tam byli ojcowie, matki, synowie, córki, żony, mężowie, partnerzy / partnerki. Ludzie, którzy byli dla kogoś ważni. Rodziny tychże zmarłych takich tłumaczeń nie kupują. Czyżby Nyx pogrzebała nie tylko kapsułę, ale i zaufanie do całej branży "kosmicznych pogrzebów" Bardzo możliwe.
Awarie w kosmosie się zdarzają i nie jest to niczym dziwnym. Mam natomiast wrażenie, że odpowiedzialni za to ludzie "nie dźwignęli" tego komunikacyjnie. A to naprawdę duży błąd: pytanie, czy nie większy, niż sama katastrofa kapsuły Nyx.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu