Osobisty transport powietrzny to świetny pomysł. Oczywiście, dopóki nie zaczniemy mu się przyglądać bliżej.
Latające samochody - piękna przyszłość, która (mam nadzieje) nigdy nie nastąpi
Ten dzień pamiętam, jakby to było wczoraj. Discovery Channel i nowy odcinek pogromców mitów, w którym testowano, czy możliwe jest stworzenie w domu urządzenia do osobistego transportu powietrznego. Ta idea została ze mną przez długie lata. Przez ten czas zacząłem sobie wyobrażać, w jaki sposób będzie wyglądała przyszłość za 10, 20 lat, kiedy takie - indywidualne powietrzne środki transportu zostaną w końcu stworzone. O ile wygodniejszy były wtedy świat, gdy nie trzeba będzie stać w korkach, a każdy miałby swobodę poruszania się gdziekolwiek tylko zechce. Co więcej, prace, które trwają obecnie utwierdzały mnie, że idea pojazdu który mógłby zabrać nas wszędzie drogą powietrzną nie jest tylko wymysłem mojej wyobraźni. Każdy chyba widział, że testy powietrznych taksówek są już na bardzo zaawansowanym stopniu. Jest tylko jeden, bardzo poważny problem.
Powietrzny transport indywidualny zwyczajnie... nie ma sensu
Zastanawiając się nad tym tematem w ostatnim czasie zdałem sobie sprawę, że jeżeli takie coś jak samochody (czy inne pojazdy podobnych wymiarów) miałyby wzbić się powietrze i przewozić ludzi, to nie czekałaby nas rewolucja czy utopia - wręcz przeciwnie. Czekałaby nas istna katastrofa.
Po pierwsze - wyobraźcie sobie polskich kierowców. A teraz dajcie im samoloty
Sytuacja na polskich drogach idealnie pozwala wyobrazić sobie co by było, gdyby samochody zaczęły latać. Żyjemy bowiem w kraju w którym picie i prowadzenie wciąż jest w wielu rejonach akceptowane, co pokazują statystyki policji. Przepisy drogowe nie są przestrzegane, a ograniczenie prędkości jest tylko luźną wskazówką. Co więcej - pomimo zaostrzających się przepisów diagności z chęcią przyjmą 50 zł, nawet jeżeli mieliby je wziąć przez dziurę w podłużnicy. Czy myślicie, że w przypadku osobistego transportu powietrznego cokolwiek by się zmieniło? Nie ma na to absolutnie żadnych szans.
Nie ma podstaw by sądzić, że coś zmieni się w postawie kierowców u nas i, rozszerzając temat, kierowców w ogóle. Ludzie nie mają problemu z pilotowaniem po pijanemu, więc zjawisko to spokojnie przeszłoby na podniebne auta. Tyle, że jeżeli jest się pijanym za kierownicą, można zabić siebie i, jeżeli sytuacja jest dramatyczna, także np. osoby w samochodzie, który bierze udział w kolizji. Jednak w przypadku latania tacy kierowco-piloci poruszaliby się w przestrzeni pomiędzy budynkami. Nie trzeba sobie dużo wyobrażać, by scenariusz w którym taka maszyna wbija się w wieżowiec bądź budynek mieszkalny pojawiła się w naszej głowie. I tak, jest to czarnowidztwo, ale patrząc po corocznych statystykach policji z takich akcji jak Znicz można mieć nadzieje, że będzie inaczej?
Po drugie - to się nie będzie opłacać
Samolot pasażerski pali kilkaset kilogramów paliwa na minutę lotu. Generalnie utrzymanie pojazdu w powietrzu jest niesamowicie energochłonne, a młoda wersja mnie raczej nie za bardzo przejmowała się cenami na rynkach paliw. Żeby latanie się upowszechniło te musiałyby spaść drastycznie, bądź też musiałoby zostać wymyślone jakieś alternatywne paliwo. Generalnie jednak jeżeli takie urządzenia powstaną, to z marszu będą przeznaczone tylko na najbogatszych. Oczywiście, można się spierać, że wszystko z czasem tanieje, jednak nie w tym wypadku. Ceny przelotów tradycyjnymi samolotami od lat utrzymują się na tym samym poziomie, ze względu na koszty, których nie da się zlikwidować.
Dlatego właśnie takie latanie pozostanie domeną elity. Nie mówiąc już o tym, że osoby, którym chociaż trochę zależy na klimacie będą trzymać się od tego pomysłu z daleka. Koszty przetransportowania jednej osoby tą drogą, nawet jeżeli mówimy o transporcie zbiorowym na długich dystansach, które powinny być najbardziej "ekonomiczne" są olbrzymie w porównaniu do pociągu czy jakiegokolwiek innego środka transportu, więc warto sobie wyobrazić jak będzie wyglądała sytuacja w miastach. I nie, przejście na zasilanie elektryczne nie rozwiązuje problemu takiego jak fakt, że w wielu krajach do jego wytwarzania używa się węgla, oraz - że problem utylizacji baterii zaczyna być coraz lepiej dostrzegany w debacie publicznej.
Po trzecie - to nie oznacza wolności
Wiele osób wciąż uważa, że w przypadku poruszających się po niebie pojazdów będą mogli sami decydować, gdzie i jaką drogą się poruszać. Jestem zdania, że nie mogą być oni w większym błędzie. Wystarczy zobaczyć, jak wiele systemów i kontroli przestrzeni powietrznej odbywa się na lotniskach, a tam przecież ląduje 1 samolot na kilka minut. Jeżeli samodzielny transport powietrzny miałby się upowszechnić, czeka nas taki sam, bądź co bardziej prawdopodobne, jeszcze ściślejszy zestaw reguł. Patrząc po tym, że zapewne będzie to też obejmowało limity prędkości z jakimi można się poruszać, nie jestem pewien, czy w każdym wypadku taka podróż będzie szybsza niż z użyciem samochodu.
Oczywiście - w przyszłości mogą się pojawić rozwiązania, jak chociażby pojazdy prowadzone przez SI, które rozwiążą część z tych problemów, ale nie wszystkie. Dlatego niestety - póki co dziecięce marzenia o własnym plecaku odrzutowym trzeba raczej odłożyć na półkę.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu