Chińskie firmy produkujące smartfony przodują na rynku pod jednym względem. Pozwalają ładować swoje smartfony coraz szybciej z coraz większą mocą. Dzisiaj ładowarka 65 W do smartfona już nikogo nie dziwi, ale okazuje się, że to jeszcze nie koniec.
Ładowarka 200 W do smartfona?
Aktualnym rekordzistą pod względem mocy ładowania po kablu jest Xiaomi Mi 10 Ultra. Model ten zaprezentowany w tym roku z okazji 10-lecia chińskiego giganta można naładować z mocą nawet 120 W, która pozwala uzupełnić baterię o pojemności 4500 mAh w czasie 23 minut. Na tle Apple'a, który pozwala ładować z mocą 20 W (jak sobie kupicie odpowiednią ładowarkę) czy Samsunga, który w Galaxy S20 daje całe 25 W, wygląda to imponująco. To właśnie szczególnie chińskie firmy takie jak Xiaomi, Oppo czy OnePlus stawiają na szybkie ładowanie, ale wyglądało na to, że powoli dochodzimy do ściany.
Nic bardziej mylnego, według najnowszych plotek trwają już prace nad ładowarkami o mocy 200 W. To w sumie nawet zabawne, bo w czasach gdy dążymy do zmniejszania zasilaczy w notebookach, te dodawane do smartfonów chyba zaczną rosnąć. Inaczej nie wyobrażam sobie jak mają być w stanie dostarczyć nawet 200 W do małej baterii smartfona. Wyzwań technicznych jest w takim przypadku sporo, a ostatecznie i tak okaże się, że maksymalna moc będzie osiągana tylko przez krótki czas. Poza tym, czy komuś naprawdę zrobi różnicę, czy telefon będzie ładował się 23 czy 18 minut?
Mam wrażenie, że to już tylko zabawa dla samych sloganów reklamowych, bo idę o zakład, że posiadacze iPhone'a i tak w większości będą korzystali z jeszcze wolniejszego ładowania przez MagSafe. I trudno im się dziwić bo to spora wygoda. Oczywiście na tym polu chińskie firmy też robią duże postępy i wspomniany Xiaomi Mi 10 Ultra może ładować się bezprzewodowo z mocą 50 W, ale to tylko potwierdza fakt regułę.
Czy to nie niszczy szybciej baterii?
Rozważania na temat szybszego degradowania się baterii ładowanych dużymi mocami na forach internetowych są dosyć powszechne. Prawda jak zwykle leży gdzieś po środku. Baterii nie zabija wysoka moc ładowania, ale temperatura. Doskonale widać to na przykładzie samochodów elektrycznych, które mają baterie chłodzone lub dogrzewane w zależności od potrzeb. Im taki system lepiej działa (i jest droższy) z tym większą mocą można takie baterię ładować (to zależy też od pojemności, uprośćmy ten model). W smartfonach jest podobnie, inżynierowie nie pracują nad tym jak zwiększyć moc ładowania, tylko nad tym jak ją dostarczyć aby zachować akceptowalne temperatury.
Dlatego jestem zdania, że szybkie ładowanie nie wpływa istotnie na żywotność baterii. Szczególnie, że mając mocną ładowarkę w OnePlus 7T, nie zostawiam nigdy telefonu na noc, a zazwyczaj doładowuje go w ciągu dnia, nie zawsze nawet do 100%. Świadomość, że w razie potrzeby wystarczy mi 5 minut, aby zyskać kilkanaście procent baterii jest bardzo uspokajająca. Tym czasem smartfony podłączone przez 8 godzin do ładowarki w nocy i utrzymujące bardzo niezdrowe 100% naładowania baterii, mogą degradować baterię szybciej, nawet jeśli ładują się z mocą 10 czy 15 W. Do takich wniosków doszedł też ASUS, który jest autorem powyższej wykresu. Ograniczenie ładowania baterii do 80% pojemności znacznie zwiększa jej żywotność w czasie. Do podobnych wniosków doszli też producenci wspominanych samochodów, którzy zalecają aby utrzymywać baterie w stanie pomiędzy 20, a 80% naładowania przez większość czasu użytkowania.
Dlatego korzystając z dobrodziejstw szybkiego ładowania, powinniśmy zmienić swoje nawyki i nie martwić się o to, że 120 czy 200 W zniszczy na baterię w ciągu miesiąca.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu