Świat

Ile prądu idzie na ładowarki samochodów elektrycznych? Więcej niż myślicie

Krzysztof Rojek
Ile prądu idzie na ładowarki samochodów elektrycznych? Więcej niż myślicie
Reklama

Stacje ładowania dla TIR-ów będą zużywały tyle energii co olbrzymi zakład przemysłowy. Jeżeli nie zwiększymy produkcji, czeka nas blackout.

Przejście na auta elektryczne nie jest już pytaniem "czy" bądź "kiedy". Zarówno instytucje ponadnarodowe, jak Unia Europejska, jak i poszczególni producenci samochodów są zgodni, że w przyszłości nie ma miejsca dla silników spalinowych. Przejście wszystkich pojazdów na drodze na zasilanie elektryczne nie odbędzie się oczywiście z dnia na dzień i w najbliższym czasie będzie wzrastało stopniowo. Co to oznacza? Oczywiście - niższe zapotrzebowanie na tradycyjne paliwo i zwiększony popyt na stworzenie sieci ładowarek, które pozwolą zasilić wszystkie pojazdy. Oprócz tego - konieczna jest też ewolucja samych stacji, które muszą ładować samochód szybciej, by obsłużyć większą liczbę klientów i tym samym sprostać zapotrzebowaniu. A to oznacza, że zużycie energii przez takie punkty będzie rosło. Jak bardzo?

Reklama

Już teraz nie starcza prądu. A będzie coraz gorzej

Jak zapewne każdy z nas wie, latem w wielu krajach jest spory problem z tym, by elektrownie zapewniły wystarczającą ilość energii do zasilenia wszystkich urządzeń w okolicy. Zagrożenie blackoutem jest jak najbardziej realne, a w niektórych regionach świata takie przypadki się zdarzają. Dlatego też naciski na przejście całego społeczeństwa na samochody elektryczne w tym kontekście bywa głośno krytykowane, a najnowsze dane tylko zapewne doleją oliwy do ognia. Jak wynika z najnowszego badania przeprowadzonego w Stanach Zjednoczonych, w 2030 roku średniej wielkości stacja ładowania samochodów elektrycznych będzie pobierała tyle prądu ile cały stadion (5 megawatów) w czasie dużego wydarzenia. W 2035 duża stacja będzie wymagała tyle prądu co małe miasto (20 MW), a w 2045 r. stacja dla elektrycznych ciężarówek zrówna się mocą z duża fabryką przemysłową, wymagając 40 MW mocy.

Oczywiście - żadna sieć energetyczna nie jest przygotowana na to, by w ciągu kilku lat wewnątrz powstało kilkaset (bądź kilka tysięcy) "małych miast" i takie też były wnioski płynące z amerykańskiego badania, jednak (moim zdaniem) są one takie same dla Polski. Jeżeli bardzo szybko nie zbudujemy dodatkowych elektrowni, to przejście na auta elektryczne zakończy się dla nas katastrofą energetyczną. A patrząc, że póki co w 100 proc. polegamy na paliwach kopalnych - także ekologiczną. I nie jest to przyszłość, której możemy uniknąć. Jeżeli sprzedaż samochodów spalinowych zostanie zakazana, to pojazdy elektryczne (oczywiście po jakimś czasie) staną się jedyną możliwą opcją.

Trzeba się przygotować, nadchodzą ciekawe czasy.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama