W świecie technologii czasem zdarzają się powroty, które rozpalają wyobraźnię nie tylko zapalonych retro maniaków, ale i tych, którzy z nostalgią wspominają czasy, gdy komputery miały duszę.

Tym razem na tapetę wraca marka, której logo znał każdy – choćby z opowieści starszego rodzeństwa. Milionowa transakcja, nowy szef prosto z retrospołeczności i zapowiedź sprzętu, który ma namieszać na rynku – czy to przepis na powrót legendy? Tego nie wiemy, ale trudno jest opanować emocje!
Kultowa marka powraca! Milionowa transakcja i tajemniczy sprzęt w drodze
Kiedy wydawało się, że o wielkich powrotach w branży technologicznej słyszeliśmy już wszystko, do gry wchodzi kultowa marka, która dla wielu była synonimem domowej rozrywki lat 80. i 90. Najnowsze doniesienia wskazują, że za „niską siedmiocyfrową kwotę” doszło do przejęcia praw do marki przez inwestora, który nie tylko wyłożył własne pieniądze, ale także wywodzi się z retrospołeczności. Christian „Peri Fractic” Simpson, znanym z kanału Retro Recipes, objął stanowisko tymczasowego CEO Commodore.
Nowy właściciel nie zamierza działać w pojedynkę. Do projektu zaproszono całą plejadę gwiazd sprzed lat – inżynierów, menedżerów i twórców, którzy tworzyli legendę marki. Wśród nich znalazły się nazwiska takie jak Bill Herd (twórca kultowych komputerów), Albert Charpentier (ojciec C64) czy Michael Tomczyk (Vic Tzar od Vic-20). To nie tylko ukłon w stronę historii, ale i jasny sygnał, że nowa odsłona marki ma być czymś więcej niż tylko odcinaniem kuponów od nostalgii.
Jednak największą tajemnicą pozostaje nowy sprzęt, który już został zapowiedziany, ale… niepokazany. W stylu godnym najlepszych cliffhangerów, zaprezentowano jedynie ekran ładowania, a na ujawnienie urządzenia musimy poczekać jeszcze dwa tygodnie. Czy będzie to komputer, konsola, a może coś zupełnie nowego? Tego jeszcze nie wiemy, ale oczekiwania są ogromne – zwłaszcza, że nowa ekipa podkreśla chęć połączenia retro z nowoczesnością (oby tylko nie kolejne bzdury AI).
Pomimo radości, nad całym projektem wisi niestety widmo zagrożenia. Reaktywacja marki wciąż stoi pod znakiem zapytania, bo choć podpisano umowę, to finansowanie nie jest jeszcze w pełni zabezpieczone. Trwają poszukiwania inwestorów, a sam Simpson nie ukrywa, że w projekt zainwestowano już spore prywatne środki. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, czeka nas nie tylko powrót sentymentalnej legendy, ale i nowa jakość na rynku retro-tech. Czy to się uda? Przekonamy się już wkrótce.
Źródło: tomshardware
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu