Po Godzinach

Który Czarnobyl obejrzeć? Film na Netfliksie nie dorasta do pięt serialowi HBO

Konrad Kozłowski
Który Czarnobyl obejrzeć? Film na Netfliksie nie dorasta do pięt serialowi HBO
10

Z powodu premiery filmu "Czarnobyl 1986" na Netfliksie wróciliśmy pamięcią do hitu stacji HBO "Czarnobyl". To dwie zupełnie różne opowieści tej samej historii.

Warto na samym początku wyjaśnić pewną kwestię, a mianowicie określenie Netflix Original, którym to etykietowany jest film "Czarnobyl 1986". Film ten nie powstał na zlecenie Netfliksa, serwis nie odpowiadał za jego produkcję, lecz zajmuje się jego dystrybucją. Jako, że jako jedyny nabył prawa do internetowej premiery, serwis korzysta z przywileju określenia go jako Netflix Original, bo faktycznie tylko tutaj możemy go obejrzeć. Ale czy warto?

Netflix weryfikuje konta w Polsce. Test ograniczania udostępniania nadal trwa

Czarnobyl 1986 na Netflix - czy warto?

Zapewne najkrótsza odpowiedź będzie brzmieć "nie", bo nawet tę 1 godzinę i 40 minut można spożytkować o wiele lepiej, ale z drugiej strony po seansie "Czarnobyla" od HBO bardzo ciekawym przeżyciem może być seans obrazu zrealizowanego przy zupełnie innych założeniach. Produkcja HBO i Sky nie była w 100% wierna faktom, niektóre z nich podkręcono, uproszczono lub zmieniono, ale dążono do jak najdokładniejszego przedstawienia wydarzeń z historii. Uzupełniono to osobistymi wątkami, które świetnie wpasowały się w całość. Na pochwałę zasługiwały też rozmach i efekty specjalne, a także cała kompozycja, która wywiera ogromne wrażenie na widzu i skutecznie gra na emocjach.

Zwiastun „Diuny” zapowiada przepiękne widowisko w nowym wydaniu!

Film Czarnobyl 1986 opowiada tę samą, ale inną historię...

Nie można tego powiedzieć o "Czarnobylu 1986", który powstał jako rosyjska odpowiedź na koprodukcję HBO i Sky. Celem filmu miało być dokładniejsze przedstawienie tego, co naprawdę się wydarzyło 35 lat temu, bo zdaniem wielu osób zza naszej wschodniąej granicy Brytyjczycy nie opowiedzieli historii zgodnie z faktami. Pomysł na "Czarnobyl 1986" był dość prosty, bo wszystko oglądamy z perspektywy jednego ze strażaków, który pomimo gotowości do wyjazdu zostaje na miejscu ze względu na swoją starą miłość. Mogłoby się wydawać, że ten wątek będzie istotny dla całości i pozwoli nam bliżej poznać historię pary, ale dość szybko scenarzyści skupiają się na innych sprawach po drodze zapominając o zamknięciu kilku wątków.

Jeśli macie obejrzeć Czarnobyl, to zobaczcie ten na HBO

"Czarnobyl 1986" zdejmuje też ciężar odpowiedzialności za katastrofę z czyichkolwiek barków i jeśli do seansu zasiądzie widz, który nie ma większego pojęcia co wydarzyło się tam 35 lat temu, to film ten nie będzie dobrym źródłem jakichkolwiek informacji. Stężenie patosu, heroizmu i widowiskowych scen jest zbyt duże, by można było potraktować całość naprawdę poważnie. Owszem, niektóre sceny wyglądają dość wiarygodnie, twórcom udaje się przenieść nas do 1986 roku dzięki scenografii i kostiumom, ale ogólny wydźwięk filmu rozmija się z oczekiwaniami tak bardzo, że po ostatniej scenie czuje się lekki niesmak i niedosyt.

I to nie jest tak, że główna w tym zasługa serialu "Czarnobyl", bo oczywiście w bezpośrednim zestawieniu produkcja HBO i Sky pozostawia daleko w tyle film dostępny na Netfliksie. Nawet gdybym nie widział wcześniej wszystkich odcinków na HBO GO, to krzywiłbym się na widok niedokładności i braku konsekwencji w nowym filmie. Można odnieść wrażenie, że "Czarnobyl 1986" powstał po to, by odhaczyć kilka punktów w ramach projektu opowiadania swojej wersji historii.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu