Eksploatacja zasobów naturalnych Księżyca nie jest już jedynie marzeniem, czy ideą kiełkującą w głowach antyutopijnych prozaików. Woda, pierwiastki ziem rzadkich oraz hel-3 z naszego naturalnego satelity mogą wkrótce napędzić ziemską gospodarkę, jednocześnie zmieniając zasady gry w eksploracji kosmosu. Jednak czy taki rozwój przemysłu nie przyniesie poważnych konsekwencji dla nauki? I oczywiście, czy nie odbędzie się ze szkodą dla samego Księżyca?

Księżyc tylko z pozoru jest "tylko skałą". Ci, którzy są w jego materii dobrze zorientowani, doskonale wiedzą, iż jest on prawdziwą składnicą skarbów. Naukowcy szacują, że jego zasoby mogą być warte setki miliardów dolarów. Lód wodny skrywający się w zacienionych kraterach, może pomóc nam kolonizacji kosmosu, zapewniając zarówno wodę pitną, jak i... paliwo rakietowe. Pierwiastki ziem rzadkich są natomiast niezastąpione w produkcji nowoczesnej elektroniki, a hel-3 – izotop o ogromnym potencjale dla fuzji jądrowej – może rozpędzić nasze marzenia o produkcji czystej energii dla zastosowań typowo kosmicznych.
Szczególnie cenny jest właśnie wspomniany hel-3. Należy zapłacić za niego aż 2500 dolarów za litr. Nie dziwi więc, że NASA, Chiny oraz cały prywatny sektor kosmiczny już przygotowują się do pierwszych operacji zmierzających do ustanowienia "kosmicznych kopalni" na Księżycu. Potencjalne zyski mogą być gigantyczne, pamiętajmy jednak, że technologia potrzebna do skutecznego wydobycia owych zasobów wciąż znajduje się we wczesnej fazie rozwoju. Istnieją również poważne obawy dotyczące wpływu takiej działalności na przyszłe misje eksploracyjne. Wątpliwości wykraczają więc poza nasze realne możliwości, istnieje też sporo problemów typowo... etycznych.
Rewolucja przemysłowa 2.0. Czy Księżyc stanie się jej ofiarą?
Biznesmeni związani z sektorem kosmicznym są podekscytowani wizją wydobycia cennych surowców w kosmosie, jednak astronomowie biją na alarm. Dla tych drugich Księżyc to niezwykle cenny obiekt badawczy. Jego "ciemna strona", pozbawiona zakłóceń radiowych z Ziemi, jest idealnym miejscem do badania tzw. warunków pierwotnych – dotyczących okresów sprzed powstania pierwszych gwiazd i galaktyk. Pokryte cieniem okolice biegunów są z kolei bardzo ważne dla badania wody na Księżycu i jej pochodzenia.
Wydobycie surowców może zakłócić prowadzone pomiary. Wibracje generowane przez ciężki sprzęt, emisje gazów mogą wpływać na dane zbierane przez instrumenty badawcze. Wydobycie wody będzie w tym przypadku "najgorsze": prace inżynieryjne mogą bezpowrotnie zmienić środowisko naturalne naszego satelity. Skoro na Ziemi intensywna działalność górnicza doprowadziła do degradacji wielu cennych ekosystemów, to w przypadku Księżyca — o ile nie ma mowy o wpływie na żywe organizmy — tak możemy narobić problemów w tamtejszych procesach geologicznych.
Nowy Dziki Zachód
Niestety, brakuje też jednoznacznych regulacji prawnych dotyczących eksploatacji Księżyca. Traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku zakłada, że ciała niebieskie nie mogą być własnością państw, natomiast porozumienia Artemis Accords z 2020 roku otworzyły drogę do legalnego górnictwa kosmicznego.
Obecnie panuje zasada: kto pierwszy, ten lepszy. Firmy i państwa mogą zakładać swoje bazy i wydobywać zasoby. Brak jednoznacznych regulacji może prowadzić do kosmicznego wyścigu zbrojeń i brutalnej konkurencji o najbardziej zasobne regiony, kosztem nauki i etyki w działaniu. Skutki takiej wolnoamerykanki mamy widoczne na Ziemi od lat. Serio chcemy powtarzać ów scenariusz na Księżycu? Dla ludzkości jest to zdecydowanie najgorsza wizytówka, jaką można sobie wyobrazić.
Eksperci apelują o stworzenie planetarnych parków chronionych, w których eksploatacja surowców byłaby surowo ograniczona lub wręcz zakazana. Wprowadzenie owych stref pozwoliłoby na zachowanie cennych obszarów naukowych przy jednoczesnej możliwości rozwoju przemysłu wydobywczego w wyznaczonych rejonach. Biznesowi lobbyści raczej nie będą skorzy do tego typu ustępstw.
Zasadniczo, zyskiwać na tego typu działalności powinniśmy skorzystać absolutnie wszyscy. Jak będzie? Wzbogacą się nieliczni, reszta dostanie ochłapy lub... wielkie nic. Natomiast Księżyc będziemy raczej traktować jak dostarczyciela potrzebnych nam surowców, a nie wdzięczny obiekt do badań. Niewykluczone, że podobnie w dalekiej przyszłości będziemy myśleć o innych ciałach niebieskich. Jednych to cieszy, innych natomiast — smuci.
Czytaj również: My widzimy w Księżycu skały. Oni natomiast… paliwo rakietowe
Neogórnictwo
Stoimy przed wielką szansą i jednocześnie... nieliczni widzą, że z ideą górnictwa kosmicznego jest sporo problemów, których nie staramy się rozwiązywać na poziomie umów międzynarodowych. Ba, obecna sytuacja wręcz sprzyja temu, by Księżyc potraktować obcesowo dokładnie tak, jak środowisko na Ziemi. I choć perspektywa pozyskania surowców z naszego satelity jest kusząca, to jednak warto pamiętać o jej ofiarach: między innymi nauce. To prawdopodobnie ona ucierpi najbardziej. Czy ludzkość znajdzie równowagę między komercjalizacją obiektów w kosmosie a ich ochroną? Chciałbym odpowiedzieć, że "tak", natomiast chyba nikt nie wierzy, że uda się doprowadzić do takiej sytuacji.
Nawet gdybyśmy się w tej materii wstępnie dogadali, to pewnie i tak znalazłby się ktoś, kto owe postanowienia by pogwałcił.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu