Felietony

Hołowczyc o czymś zapomniał. Rola autorytetu wymaga odpowiedzialności

Błażej Wojciechowski
Hołowczyc o czymś zapomniał. Rola autorytetu wymaga odpowiedzialności

Krzysztof Hołowczyc udzielił głośnego wywiadu, w którym wypowiedział się o przyczynach wypadku w Krakowie. Zginęło wówczas czworo młodych ludzi, a niewiele brakło, by do listy zabitych dołączył pieszy. Wypowiedział się w taki sposób, że byłoby lepiej, gdyby po prostu milczał.

To zdecydowanie najczęściej komentowany wypadek samochodowy w 2023 roku w Polsce. Czy dlatego, że jego sprawcą był syn celebrytki? Z pewnością to jeden z powodów. Publikacja komentująca wypadek ukazała się również na łamach serwisu naTemat.pl. Był to wywiad ze znanym kierowcą rajdowym, Krzysztofem Hołowczycem. Bohater wywiadu znany jest również jako specjalista od bezpiecznej jazdy i techniki prowadzenia samochodu. Zasłynął również jako głos nawigacji AutoMapa, jednej z najpopularniejszych tego typu aplikacji w Polsce.

Polecamy na Geekweek: Bezzałogowy samolot spadł w okolicach Trzebienia. Do kogo należał?
Można zatem z czystym sumieniem powiedzieć, że Hołowczyc jest autorytetem w kwestii bezpiecznej jazdy. Jako że społeczeństwo widzi go właśnie w ten sposób, powinien bardzo uważać na wypowiadane słowa. Zwłaszcza te dotyczące bezpośrednio bezpieczeństwa ruchu drogowego. Tymczasem wypowiedzi, które pojawiły się w treści wywiadu można, bardzo łagodnie, nazwać nieodpowiedzialnymi. Zwłaszcza w kontekście informacji, jakie ukazały się w mediach w dniach 20 i 21 lipca. Informacji, w świetle których okoliczności wypadku są jednoznaczne.

Czy kierowcę jadącego ponad 160 km/h po mieście można bronić? Hołowczyc próbował

Jeszcze zanim okazało się, że kierowca Renault Megane RS był kompletnie pijany, a jego wyczyny policja znała doskonale, media z niedowierzaniem pisały o wywiadzie udzielonym przez Krzysztofa Hołowczyca. Znalazły się w nim, między innymi, takie slowa:

wydaje mi się, że kierowca, który prowadził samochód, zwyczajnie przestraszył się pieszego. Bardzo gwałtownie zareagował, czyli uderzył w hamulec. Wtedy nastąpiła szybka utrata przyczepności. Według mnie kierowca miał pełną świadomość nadmiernej prędkości, z jaką się poruszał i wiedział, że jeżeli uderzy w pieszego, to tamten nie będzie miał żadnych szans na przeżycie.

Jak to interpretować? Według Hołowczyca kierowca doskonale wiedział co robi i zdaje sobie sprawę z prędkości, z jaką się porusza. Do tego stopnia, że zaryzykował bardzo gwałtownym hamowaniem byle tylko ocalić życie pieszego, który znalazł się w miejscu, w jakim bez wątpienia być go nie powinno. Nie sposób traktować tego inaczej, niż jako próbę obrony kierowcy jadącego po mieście z prędkością trzykrotnie wyższą niż dopuszczalna.

Tymczasem, jak pokazała dokładniejsza analiza zapisu monitoringu, kierowca nie panował nad samochodem jeszcze zanim pieszy ukazał się na horyzoncie. Świadomość sytuacyjna? Przy 2,3 promila we krwi i prędkości ponad 160 km/h z pewnością żadnej nie było.

Nikt nie powinien bronić tego kierowcy, a zwłaszcza ktoś taki, jak Krzysztof Hołowczyc.

Winni wszyscy, tylko nie kierowca. Jak nie pieszy to brak torów

Dlaczego niektórzy kierowcy decydują się na szaleńczą jazdę po mieście? Na ten temat Krzysztof Hołowczyc również się wypowiedział. Niestety równie szkodliwie:

w Polsce jest nadal zbyt mało powszechnie dostępnych torów oraz imprez, które dałyby szansę na upust tej energii.

Czy brak infrastruktury do ścigania się samochodami uprawnia do tego, by robić to w miejscach publicznych? Absolutnie nie. W żadnym wypadku. Zresztą, co to za argument w sytuacji, gdy tor Silesia Ring znajduje się w odległości nieco ponad dwóch godzin jazdy od Krakowa i to autostradą? Na Tor Kielce jest jeszcze bliżej – niecałe dwie godziny jazdy.

Nie ma żadnego, ale to absolutnie żadnego wytłumaczenia dla szaleńczej jazdy w stanie kompletnego upojenia alkoholowego. Prawda, Panie Krzysztofie?

Autorytet to wielka odpowiedzialność

Na tym wcale nie koniec kontrowersyjnych wypowiedzi Krzysztofa Hołowczyca. W udzielonym wywiadzie padają również takie słowa:

Należy dostosowywać prędkość do możliwości, warunków i miejsca. To jest właśnie ta wielka rzecz. Czasem ograniczenia prędkości są w totalnie nielogicznych miejscach i wydaje mi się, że ludzie są trochę na nie znieczuleni.

Jeśli nawet w tej wypowiedzi jest ziarno prawdy, czy ktoś taki, jak Krzysztof Hołowczyc, powinien wypowiadać takie słowa? W żadnym wypadku! Ktoś, kto w danej dziedzinie jest autorytetem, musi bardzo uważać na to, co mówi. Z całą pewnością Hołowczyc autorytetem od techniki jazdy jest. Czy zatem powinien udzielać wypowiedzi podważających zaufanie do organizatorów ruchu drogowego w Polsce? Nie wypada, po prostu nie wypada.

Hołowczyc nie mógł wiedzieć o wszystkim

Zastanawia jedynie fakt, czy Krzysztof Hołowczyc, udzielając wywiadu dla naTemat.pl zdawał sobie sprawę, że okoliczności wypadku mogą być inne, niż wydawało się na początku tygodnia. Czy gdyby wiedział, że kierowca miał we krwi 2,3 promila alkoholu też tak mocno podkreślałby rolę pieszego? Czy mając świadomość, że to osoba doskonale znana policji właśnie z szaleńczej jazdy odwoływałby się do upustu tej energii czy może jednak mówił o nieprawdopodobnej wręcz głupocie i lekkomyślności?

A w temacie policji, jak to możliwe, że osoba z tak rozbudowaną kartoteką wykroczeń w ruchu drogowym dalej mogła legitymować się prawem jazdy?

fot. Instagram. Opracowanie: brd24.pl

Tego, na ten moment, policja ujawnić nie chce.

Pełny tekst wywiadu z Krzysztofem Hołowczycem dostępny jest na łamach serwisu naTemat.pl.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu