Świat

Problemem autonomicznych aut jest to, że... wszyscy patrzą im na ręce

Krzysztof Rojek
Problemem autonomicznych aut jest to, że... wszyscy patrzą im na ręce
3

Autonomiczne samochody miały, mają będą mieć wypadki. Jednak skupianie się na nich nie powoduje niczego dobrego.

Każda zmiana fundamentalnie zmieniająca to, w jaki sposób postrzegamy jakiś wycinek rzeczywistości, naturalnie spotyka się z oporem. Często jest to opór słuszny i uzasadniony, ponieważ bezkrytyczne przyjmowanie każdej nowinki i każdej zmiany nie prowadziło i nie będzie prowadzić nigdy do niczego dobrego. Wiadomo jednak, że "zdrowy sceptycyzm" jest bardzo trudny do osiągnięcia. Bardzo łatwo jest bowiem odrzucić coś, co nie pasuje do naszego światopoglądu. Sam miałem tak chociażby z samochodami autonomicznymi. Byłem w tej części społeczności, dla której przejście od ludzkich kierowców do samochodów sterowanych przez komputer wydawało mi się nierealne. Nie chodzi tu nawet o sam fakt uznania, że ludzie popełniają więcej błędów i jeżdżą mniej ekonomicznie, ale o to, że świat bez możliwości samodzielnego prowadzenia samochodu wydał mi się... bardzo dystopijny.

Im jednak więcej uczyłem się o tym, w jaki sposób autonomiczne samochody działają i na co pozwalają, tym bardziej przekonywałem się, że jest to jednak technologia, która pozwoli rozwiązać wiele z naszych problemów w świecie w którym z roku na rok efektywny transport staje się coraz większym problemem. Jednak śledząc temat zauważyłem, że, podobnie jak w wielu innych przypadkach, tak i tutaj każda wpadka automicznego auta jest nagłaśniana i stanowi pożywkę dla osób, którzy są tej technologii całkowicie przeciwni.

Tak jak w przypadku samochodu Nio, który runął trzy piętra w dół, zabijając dwójkę osób

Śmierć zawsze jest tragedią, bez względu na to, co ją spowodowało. Jednak jeżeli mówimy o wypadku spowodowanym przez autonomiczny samochód, to zawsze przyciąga on więcej uwagi, ze względu na to, jak mało takich pojazdów jest na świecie oraz że wciąż auto bez kierowcy jest dla wielu nowością. Tak było w przypadku głośnego incydentu, który miał miejsce w Chinach, gdzie autonomiczny pojazd który był prawdopodobnie testowany na wielopoziomowym parkingu, wyjechał poza piętro i spadł trzy kondygnację w dół, zabijając zarówno osobę na miejscu kierowcy, jak i pasażera.

Osoby, które są przeciwne samojezdnym samochodom z pewnością wykorzystają to i podobne zdarzenia jako potwierdzenie tego, że technologii nie można ufać w kontekście prowadzenia, ponieważ wystarczy jeden błąd oprogramowania, by doszło do katastrofy. Podobnie dzieje się za każdym razem gdy wypadek spowoduje autonomiczny system np. w Tesli.

Ja jednak patrzę na TVN Warszawa i widzę gorsze wypadki, które spowodowali ludzie

Niestety - autonomiczne pojazdy mają ten problem, że wszyscy, ale to wszyscy, patrzą im na ręce (koła). Każdy wypadek z udziałem takiego samochodu nie pozostanie niezauważony. Tymczasem codziennie na naszych drogach giną ludzie w wypadkach których prawdopodobnie dałoby się uniknąć, gdyby za sterami nie siedział człowiek a komputer. Komputer, który nie byłby nieuważny, zdenerwowany bądź, co gorsza, pijany. Oczywiście, systemy komputerowe też są podatne na wszelkiego rodzaju błędy, a kwestie etyki są szeroko dyskutowane (Czy samochód powinien ratować kierowcę czy przechodnia?), ale nawet przy wszystkich tych turbulencjach, dalej uważam, że autonomiczne auta są zwyczajnie bezpieczniejsze i chociażby z tego powodu ich wprowadzenie na rynek i dopuszczenie do ruchu powinno stać się faktem.

Jedną z rzeczy, która oczywiście możne stanąć na przeszkodzie jest ludzka niechęć. I nie ma się co dziwić osobom, które na co dzień technologią się nie interesują, że są przeciwne autonomicznym pojazdom, jeżeli jedyne informacje, które do nich docierają to te, że ta czy inna Tesla miała wypadek bądź kogoś potrąciła. Oczywiście - nie twierdzę, że wypadki takich urządzeń powinno się tuszować dla dobra sprawy. Ba, sam przykład Nio jest dosyć ekstremalny i zdecydowanie powinien być nagłośniony -  w końcu pamiętajmy że mowa tu o ludzkim życiu powierzonym technologii. Chodzi mi natomiast o to, że dużo częściej mówi się o tym, że taki samochód się pomylił, a nie - że przejechał bez zająknięcia 500 tys. kilometrów. Skupianie się na wypadkach nieco wypacza obraz rozwoju technologii autonomicznych samochodów, a kreowana w ten sposób opinia publiczna może w przyszłości mocno tej branży zaszkodzić.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu