Nigdy nie grałem w Minecrafta. Raz włączyłem film na YT, by dowiedzieć się, o co w ogóle chodzi. Gra i firma za nią stojąca (Mojang) przykuły moją uwa...
Nigdy nie grałem w Minecrafta. Raz włączyłem film na YT, by dowiedzieć się, o co w ogóle chodzi. Gra i firma za nią stojąca (Mojang) przykuły moją uwagę w połowie września, a wszystko za sprawą przejęcia - Minecraft trafił w ręce Microsoftu za 2,5 mld dolarów. Suma olbrzymia, nawet dzisiaj, gdy startupy wyceniane są na dziesiątki miliardów dolarów. A cała transakcja zaczęła się ponoć od żartu.
Forbes postanowił przyjrzeć się nowemu miliarderowi ze swojej listy i napisał o nim artykuł - polecam, bo lektura ciekawa. O kim mowa? Bohaterem tekstu jest Markus Person, czyli twórca Minecrafta, osoba trzymająca w ręku 2/3 udziałów w Mojang. W stosunkowo krótkim czasie człowiek ten stał się miliarderem i pewnie wzorem dla rzeszy startuperów na całym świecie. A do fortuny przybliżył go podobno poważnie jeden tweet:
Anyone want to buy my share of Mojang so I can move on with my life? Getting hate for trying to do the right thing is not my gig.
— Markus Persson (@notch) czerwiec 17, 2014
Persson napisał go w trakcie choroby, był przy tym poirytowany zachowaniem graczy, którym nie podobały się zmiany w grze (w ten wątek nie wnikałem, mam nadzieję, że ktoś z osób nią zainteresowanych napisze, co działo się w okolicach czerwca 2014 roku). Człowiek miał zatem dość, nadeszła chwila kryzysu i... Niedługo po tym, gdy w serwisie społecznościowym pojawił się wpis Persona odezwał się telefon CEO Mojang, Carla Manneha - dzwonili z Microsoftu i pytali, czy Persson pisze serio. Manneh nie wiedział, więc musiał sprawdzić.
Czy twórca Minecrafta pisał serio i chciał się pozbyć swego dziecka? Przecież wcześniej negatywnie odnosił się do opcji sprzedaży biznesu, krytykował też Microsoft. Podobno tweet był pisany pół żartem pół serio - z jednej strony miał dość ówczesnej sytuacji, z drugiej strony chciał pewnie pokazać społeczności swoją irytację. Możliwe, że sam Persson nie zdawał sobie spawy z konsekwencji tego krótkiego wpisu. Przecież nie mógł być pewny tego, że kilka minut później ludzie z MS będą oferować grube pieniądze, a swoje oferty złożą też Activision Blizzard czy Electronic Arts. Gdyby się nie odezwali od razu być może do dzisiaj nie doszłoby do transakcji. Potwierdza się stara zasada, że żelazo trzeba kuć póki jest gorące.
Zakup opłacił się właścicielom Mojang, którzy mogą się realizować na innych płaszczyznach (ich sprawa co robią), podobno zadowolony jest tez Microsoft i to nie tylko z powodu dobicia targu: dzięki inwestycji firma ominęła fiskusa i mogła skorzystać z części olbrzymiego majątku ulokowanego poza USA. Stratni są gracze? Raczej nie. Ponoć nie robili nawet wielkich wyrzutów Perssonowi. Przy tym nie należy wykluczać, że pod skrzydłami Microsoftu Minecraft naprawdę ciekawie się rozwinie. Ot, taka historia tweeta za 2,5 mld dolarów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu