Czy w iOS 16 jest coś ciekawego? Nie, ale za to możecie ustawić tapetę z emoji kupy układającej się w spiralne kształty. Czad, co nie?
Aktualizacja do systemu iOS 16 została wczoraj udostępniona wszystkim użytkownikom posiadającym kompatybilne modele iPhonów. Nie ma rewolucji, jest zaledwie delikatna ewolucja i to głównie w kwestii personalizowania ekranu blokady. Drogie Apple, to fajna funkcja, ale czy z tej okazji serio musieliście usuwać wszystkie stare tapety?
Nowy iOS bez emocji. Znowu
Nie jestem jednym z tych, którzy zmieniają tapetę co drugi dzień na obrazek podkradziony z Pinteresta. Nie należę także do grupy, która ekran główny upiększa zdjęciem z wakacyjnego wyjazdu nad polskie morze. Od zawsze używałem natywnych grafik od Apple – zarówno statycznych jak i w wersji live – bo po prostu świetnie współpracowały z iPhonem i dostosowywały się do zmieniającego się cyklu dnia. W ramach urozmaicenia Apple w iOS 16 usunęło w zasadzie każdą z dotychczasowych tapet.
Czy wy też macie takie wrażenie, że Apple każdą z nowych aktualizacji robi trochę na kolanie? Jeszcze do niedawna premiera aktualizacji była w świecie technologicznym dużym wydarzeniem. Do iPhonów trafiały nowe przydatne funkcje, a odświeżona szata graficzna systemu sprawiała wrażenie obcowania z nowym urządzeniem. Od wersji 13 niewiele się w sumie dzieje. Średnio przydatne widgety, kilka pomniejszych bajerów i na tym w zasadzie moglibyśmy skończyć. Mam wrażenie, że Apple kończą się pomysły, przez co iOS zaczyna przypominać mocno nastawionego na personalizację Androida, co zapewne spowodowałoby u Steve’a Jobsa zawroty głowy.
Spiralne emotki na tapecie. Tak, dokładnie tego potrzebowałem
Skupmy się na najważniejszej zmianie, czyli nowym ekranie blokady. Apple dodało opcję, dzięki której możesz wypełnić ekran emotkami kupy w różnych konfiguracjach, to innowacja, jakiej iOS potrzebował od lat. A tak na serio, to otrzymaliśmy na pozór całkiem obfity konfigurator tapet i ekranów blokady, na który możemy nakładać widgety oraz personalizować font wyświetlanej godziny. Dodatki ustawiać możemy jednak tylko w konkretnym szyku, a personalizacja sprowadza się do mieszania pastelowych kolorów. W zasadzie ok, ale czy to jest ficzer na miarę nowego systemu? Nie sądzę.
Konsekwencją dodania nowych opcji personalizacji jest całkowite usunięcie wszystkich dotychczasowych tapet, zarówno tych klasycznych, jak i live. W zamian za to otrzymaliśmy nieco bezpłciowe kolorki z licznymi gradientami, z możliwością automatycznego dostosowania do trybu ciemnego. Brakuje im jednak „tego czegoś”, tego charakterystycznego designu tapet, które powiązane były nie tylko z wersją systemu, ale także posiadanym modelem iPhone’a.
Irytujący jest także brak możliwości przestawienia kolejności widgetów na ekranie blokady. Apple z jednej strony daje iluzję dostosowania systemu do osobistych preferencji, a z drugiej uniemożliwia personalizację tak podstawowej rzeczy. Równie głupi jest też nowy sposób wyświetlania powiadomień. Kto wpadł na pomysł, żeby wiadomości z komunikatorów wyświetlały się na samym dole? Ani to wygodne, ani intuicyjne, a co najgorsze, nie da się tego zmienić.
Nie mogę pojąć także, dlaczego Apple ma tak duży problem ze stworzeniem skrótu do włączania/wyłączania lokalizacji z poziomu Centrum sterowania. Użytkownicy proszą o to od kilku lat i jestem przekonany, że wielu z nich wolałoby otrzymać właśnie tę funkcjonalność, zamiast kreatora ekranu blokady.
W zasadzie jedyne przydatne zmiany dotknęły iMessage. W końcu można usuwać i edytować wysłane wiadomości, dzięki czemu Apple dogoniło konkurencję, która miał to już lata temu. No ale jak to mówią, lepiej późno niż wcale. Szkoda, że dobrych zmian jest tak niewiele, bo iOS 16 miał okazję rozwiązać wiele problemów codziennego użytku. W rzeczywistości zaś otrzymaliśmy nic innego, jak tylko iOS 15.8 owinięty kolorowym papierkiem z emotek i gradientów.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu