Felietony

Koszula z bambusem - no, to rasizm!

Jakub Szczęsny
Koszula z bambusem - no, to rasizm!
Reklama

Rasizm jest zły. Z tym nie ma żadnej dyskusji. Jednak obawy przed oskarżeniem o "rasizm" stały się tak mocne, że w postępowych społeczeństwach powstało coś na kształt paranoi, wedle której każdego można obrazić czymkolwiek. Wystarczy, że balansujemy na krawędzi, na której znajduje się jakakolwiek ("uciśniona") mniejszość, a narażamy się na absurdalne oskarżenie. Że jesteśmy homofobami, ksenofobami, islamofobami albo rasistami.

Odniosę się do sytuacji już nieco wyeksploatowanej przez media. Zapewne znacie "incydent" z koszulą z bambusem. W sumie, fajny element garderoby, z dodatkiem bambusa. Najpewniej dobrej jakości, modny ciuch. Nie byłoby w tym opisie najpewniej nic dziwnego, gdyby nie to, że model przywdziewający koszulę jest... o, cholera. Czarnoskóry. Wiecie, że musiałem upewnić się, że użyję odpowiedniego, nieobraźliwego określenia? Widocznie i mnie dosięgła paranoja.

Reklama

Zobacz także: Poprawność polityczna - jak dobry papier toaletowy

Powodem "dramy" jaka wytworzyła się wokół Zary jest użycie wyrazu "bambus" przy okazji umieszczenia w ofercie czarnoskórego modela. Mało tego, "koszula z bambusem" wśród co bardziej kreatywnych obserwatorów tej sprawy mogła wywołać wrażenie, że koszula koszulą, ale "bambus" jest dodawany do zestawu. Zanim sprawdzicie, tak: "bambus" to pejoratywne określenie osoby czarnoskórej.

W sumie, określenie to jest bardzo niekonsekwentne, przynajmniej w moim mniemaniu. Mnie uczyli w szkole, że bambusy występują w tropikalnej i subtropikalnej części Azji. Dlaczego więc, kojarzonego z kontynentem afrykańskim czarnoskórego nazywa się bambusem? Może to zasługa Juliana Tuwima, który napisał (dzisiaj kontrowersyjnego) "Murzynka Bambo"?


Gdyby nie ludzka skłonność do poszukiwania dramy, to o tej sprawie byśmy nie rozmawiali

Ktoś ofertę Zary znalazł, wywęszył w niej "rasizm" lub co najmniej "zastanawiająca koincydencję". Sprawa wylądowała w internecie i od niej aż zawrzało. Jedni "toczyli bekę" z Zary, która albo nie miała instynktu samozachowawczego, albo osoba odpowiadająca za treści kompletnie nie przemyślała tego, co napisała. Pod naciskiem zarzutów o rasizm, Zara się ugięła. Nie ma już "koszuli z bambusem", został tylko smród.

Ale czy Zara zrobiła coś jednoznacznie złego? W koszuli znalazł się dodatek bambusa? Znalazł. To, że w graficznej reprezentacji oferty wystąpił czarnoskóry model - co z tego? Skoro chcemy walczyć o to, by mimo rasistowskich zaszłości w naszej historii takie osoby traktować równo i poważnie - powinniśmy olewać takie przypadki.

Czy Zara mogła zapobiec "aferze bambusowej"?

Oczywiście - mogła. I to jest najczęstszym zarzutem ze strony obserwatorów tego incydentu. Ktoś nieco bardziej rozważny mógł zauważyć, że opublikowanie takiej oferty na stronie sklepu może spowodować kontrowersje ze względu na przypadkowe zestawienie czarnoskórego i "bambusa". I gdyby ktoś na tym etapie zareagował - pewnie nikt by się nie pochylił nad Zarą.

Reklama

Tyle, że według mnie to chore, że musimy brać pod uwagę takie rzeczy. Mimo braku złych intencji jesteśmy zmuszeni do ciągłych ocen: czy nasze osądy nie obrażą żadnej mniejszości? Czy ktoś nie poczuje się urażony z powodu naszej wypowiedzi? Czy nie naruszamy zasad politycznej poprawności (która jest najgorszym wynalazkiem społeczeństwa informacyjnego)?

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama