Czy kontroler może wlepić nam mandat jeżeli w trakcie kontroli mamy ważny bilet? Według nowego systemu ZTM - tak.
Kontrolerzy ZTM w Warszawie mogą wlepić mandat nawet jeżeli będziecie mieli ważny bilet w aplikacji
Jakiś czas temu opisałem wam co sądzę o nowym pomyśle ZTM na kasowanie biletów przez aplikację. Patrząc na waszą reakcję pod tym wpisem - wielu z was myśli o tym podobnie. System, który zaproponowało ZTM jest nie tylko źle przemyślany, ale też - źle wyegzekwowany. Nie dawniej niż wczoraj zaliczyłem przez niego któryś już przejazd bez biletu po tym, jak aplikacja Jakdojade.pl przez 20 sekund nie była w stanie odczytać kodu QR w trzęsącym się jak diabli autobusie i zablokowała mi możliwość skasowania biletu na czas dłuższy niż trwała moja podróż. Takie sytuacje sprawiły, że zacząłem się zastanawiać nad tym, czy jest jakieś zmyślne obejście dla tego systemu. Takie, które pozwoliłoby mi korzystać z biletu w aplikacji tak samo wygodnie jak wcześniej. Dosyć szybko w głowie pojawił mi się pomysł posiadania własnego kodu QR, który mógłbym mieć np. w kieszeni i kasować przy wejściu do pojazdu. Równie szybko zdałem sobie jednak sprawę, że taka sztuczka może być też sposobem na uniknięcie mandatu z kontroli. Jeżeli widzimy "kanara" po prostu skanujemy swój kod QR i pokazujemy mu ważny bilet. Czy jednak taka "zagrywka" jest w ogóle możliwa?
Przede wszystkim - kod QR w aplikacji pokazuje, w jakim pojedzie skasowaliśmy bilet
Patrząc na komentarze, wiem, że wiele osób zastanawiało się, czy kod QR w każdym pojeździe jest inny i czy ma znaczenie, gdzie skasujemy bilet. Otóż - ma. Skontaktowałem się w tej sprawie z Jakdojade.pl i poprosiłem ich o wyjaśnienie działania mechanizmu zapisywania biletów w pamięci aplikacji. Ich odpowiedź w tym temacie była jasna i przejrzysta.
Z informacji które posiadamy kody QR w pojazdach są unikatowe, tzn. każdy pojazd ma własne kody QR - jest tam zapis numeru taborowego/numer stacji. Z kolei w aplikacji pokazujemy kod QR zawierający informacje dotyczące skasowanego biletu, także dotyczącego odczytanego numeru taborowego/numeru stacji ze zeskanowanego kodu QR w pojeździe. Zawsze zatem trzeba zeskanować konkretny kod QR.
Z powyższego komentarza wynika jasno, że kontroler będzie wiedział, kiedy skasowaliśmy bilet i w jakim pojeździe tego dokonaliśmy. System z kodami QR miał dodać właśnie ten element do równania. Wcześniej w aplikacji mogliśmy bowiem zaznaczyć dowolny pojazd, przez co niektórzy mogli przekonać kontrolerów, że "dopiero wsiedli". Powstaje jednak kolejne pytanie - czy kontroler może nas ukarać, jeżeli mamy bilet niedopasowany do pojazdu, którym jedziemy?
Odpowiedź regulaminu ZTM: nie, nie może
Oczywiście, regulamin ZTM mówi, że pasażer poruszający się komunikacją zbiorową w Warszawie powinien posiadać ważny bilet bądź też - skasować takowy niezwłocznie po wejściu. Nie ma więc wątpliwości, że jazda bez ważnego biletu jest złamaniem tego regulaminu. Regulamin nie mówi jednak nic o tym, że jednorazowy bilet przedstawiony do kontroli musi być dokładnie z taboru, którym się poruszamy. Ba, regulamin mówi wyraźnie, że "opłata dodatkowa" jest pobierana tylko w jednym przypadku.
W przypadku stwierdzenia braku odpowiedniego ważnego biletu lub braku ważnego dokumentu poświadczającego uprawnienie do bezpłatnego albo ulgowego przejazdu, kontroler biletów pobiera właściwą należność za przewóz i opłatę dodatkową wystawiając potwierdzenie wpłaty albo wystawia wezwanie do zapłaty.
Innymi słowy - kontroler musi sprawdzić, czy mamy ważny bilet. A czym jest bilet ważny bądź nieważny? To również regulują przepisy.
Jeżeli bilet nie został skasowany/aktywowany pomimo istnienia takiego wymogu, pasażer nie może legitymować się takim biletem jako uprawniającym do przejazdu lub przebywania w strefie biletowej metra.
W tym wypadku: nieskasowany/nieaktywowany. Jest tu oczywiście kilka wyjątków, np. posługiwanie się czyimś biletem imiennym, ale nie ma tu nic o tym, że sam bilet musi być aktywowany w pojedzie którym się poruszamy. I słusznie, bo to eliminowałoby możliwość korzystania z biletów przesiadkowych. Wedle tych przepisów kontrolerzy mogą nam wystawić mandat, jeżeli nie pokażemy im ważnego biletu. Kody QR jednak stawiają wszystko na głowie.
Odpowiedź ZTM: a i owszem
Wiedziony ciekawością zwróciłem się z pytaniem, jak to jest z tymi kodami QR, do rzecznika ZTM. Zapytałem go, czy kontrolerzy mają możliwość zweryfikowania, gdzie został skasowany bilet i czy z tego tytułu mogą być wyciągnięte w stosunku do pasażera jakiekolwiek konsekwencje. Przyznam, że w tym wypadku odpowiedź nie zaskoczyła mnie ani trochę.
Kontrolerzy rozpoczynają kontrolę po ocenie, czy wszyscy pasażerowie, którzy wsiedli na przystanku, mieli czas na skasowanie biletu – w przypadku biletów z aplikacji jest to 20 sek. Pasażer, który jest już w pojeździe (nie wsiadł na przystanku po którym rozpoczęła się kontrola) i pokaże bilet z pojazdu o innym numerze taborowym, nie mógł w ciągu kilku sekund jakie upłynęły od skasowania biletu do momentu rozpoczęcia kontroli jechać innym pojazdem i się przesiąść. Podobnie w metrze w przypadku pokazania biletu skasowanego kodem z innej stacji kilka sekund przed kontrolą - niemożliwe jest pokonanie trasy od linii bramek do peronu i przejazd pociągiem w kilka sekund. W przypadku złożenia przez pasażera reklamacji od wystawionej opłaty dodatkowej moment wejścia do pojazdu i skasowania biletu możemy zweryfikować dodatkowo na podstawie zapisów monitoringu.
Oczywiście - jest to jak najbardziej słuszna interpretacja, ponieważ fakt skorzystania z innego kodu QR "wyjdzie na jaw" i to, moim zdaniem był główny cel stworzenia takiego a nie innego systemu - utrudnienie życia osobom jeżdżącym na gapę. Nie zmienia to jednak faktu, że regulamin ZTM stanowi jasno, iż ważny bilet, to ważny bilet - nieistotne, gdzie i kiedy został skasowany. Tak, nikt się w 3 sekundy nie przeteleportuje z tramwaju 9 do autobusu 151, ale nie zmienia to faktu, że w trakcie kontroli dana osoba ma ważny bilet. To, co robi ZTM to w tym momencie nadinterpretacja swoich własnych przepisów. Nadinterpretacja, z którą możemy się nie zgadzać, ale jeżeli złożymy na nią skargę, to będzie ona rozpatrzona przez... ZTM. Wyniku tego rozpatrzenia można się więc spodziewać.
Konkluzja - cieszmy się, że nie jest gorzej
Jeszcze raz podkreślę - jestem za tym, by uczciwie opłacać przejazdy. Jeżeli jednak któryś raz nie mogę zrobić tego przez aplikację, ponieważ ZTM upośledziło ten system próbując łapać gapowiczów łamiąc przy tym swój własny regulamin, to mi, jako uczciwemu pasażerowi, po prostu ręce opadają. Jestem bardzo ciekawy, ilu gapowiczów więcej uda się przez ten cudowny system złapać. 20? 50? Nie wiem jak duża musiałaby to być wartość aby utrudniać w ten sposób życie 99 proc. pasażerów, którzy jednak chcą skorzystać z komunikacji miejskiej uczciwie. Jeżeli więc ktoś zastosowałby sztuczkę z własnym kodem QR, to każdorazowo zdaje się na łaskę i niełaskę kontrolera, który sam oceni, czy mieliśmy czas zdążyć z innego środka transportu, czy też nie.
ZTM jest monopolistą na przejazdy komunikacją zbiorową w Warszawie. I właśnie doświadczamy tego, że każdy, nawet najgorszy pomysł może przejść i zostać zaakceptowany, bo dla ZTM po prostu nie ma alternatywy. Jeżeli więc pewnego dnia zarząd stwierdzi, że oprócz skasowanego biletu pasażer musi też umieć zatańczyć ludowy taniec ukraiński, będziemy, jako pasażerowie, mieli dokładnie tyle samo do powiedzenia. Bo czemu ułatwiać płacenie za bilet, skoro można to utrudnić - to w końcu najlepszy sposób, by zachęcić więcej osób do płacenia.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu