Telewizja

Koniec świata: Polsat przeszkodził w oglądaniu filmu. Ludzie, wyluzujcie trochę

Maciej Sikorski
Koniec świata: Polsat przeszkodził w oglądaniu filmu. Ludzie, wyluzujcie trochę
37

Wczoraj obserwowałem, jak rozwijała się "afera filmowa". Polsat zaserwował widzom hit, ale przez pomyłkę w ważnej scenie włączył lektora informującego o innych pozycjach w ramówce stacji. Tekst głównego bohatera przepadł, pozostało zdziwienie i niesmak. Fakt, zaliczono tu sporą wpadkę. Ale czy rzecz...

Wczoraj obserwowałem, jak rozwijała się "afera filmowa". Polsat zaserwował widzom hit, ale przez pomyłkę w ważnej scenie włączył lektora informującego o innych pozycjach w ramówce stacji. Tekst głównego bohatera przepadł, pozostało zdziwienie i niesmak. Fakt, zaliczono tu sporą wpadkę. Ale czy rzeczywiście trzeba z tego robić taką aferę? Niektórzy nieźle się nakręcili komentując sytuację - brakowało jedynie bojkotu korporacji. Polacy raz na jakiś czas uśmiercają w taki sposób jakąś firmę w social media...

Ale o co chodzi?

Podejrzewam, że część osób nadal nie wie, o co chodzi, więc szybko wyjaśniam: Polsat wyemitował w niedzielę wieczorem oskarowy film "Życie Pi" i w istotnym momencie tego obrazu zagłuszył monolog głównego bohatera autopromocją. Poniżej możecie zobaczyć, jak to wyglądało. Nie zamierzam pisać, że to mało ważne, że nic się nie stało - po dwóch godzinach filmu i reklam ludziom popsuto seans, radość z oglądania dobrego kina. Takie rzeczy mogą irytować.

Ja również padłem "ofiarą" tego błędu - niedzielny, świąteczny wieczór, miła atmosfera, machnięcie ręką na długie bloki reklamowe, bo to w końcu telewizja komercyjna, z czegoś żyć muszą i nagle coś takiego. Patrzyłem na to ze sporym niedowierzaniem. Na usta cisnął się zestaw niecenzuralnych słów, ale ostatecznie jakoś to przeżyłem. Polsat oglądam bardzo rzadko, nie chciało mi się wierzyć, że to celowe i często powtarzane działanie, uznałem, że zaliczono wpadkę. Trudno, zdarza się nawet najlepszym. Przez chwilę pomyślałem nawet, że za coś takiego ktoś mógł stracić pracę. A przynajmniej mieć wielkie nieprzyjemności.

Doszedłem do wniosku, że nie ma tego złego - jeśli powtórzą film, to chętnie jeszcze raz obejrzę. I tyle.

Temat dnia, bo zniszczyli wieczór rzeszy widzów

Przyznam, że byłem zdziwiony, gdy wczoraj w kolejnych serwisach trafiałem na artykuły poświęcone tej "aferze". Autorzy krytykowali Polsat, przywoływali słowa oburzonych ludzi ganiących stację w mediach społecznościowych czy w komentarzach pod artykułami. Dowiedziałem się, że Polsat przeprosił za wpadkę, zobaczyłem, że to było za mało - ludzie dali upust złości i część wygarnęła stacji. Za wszystkie lata, za długie bloki reklamowe, przaśność, może nawet buractwo. Tu ktoś domaga się zwolnień, tam stwierdza, że słusznie zrobił rezygnując z Polsatu, jeszcze inni bliscy są bojkotu stacji. Szykuje się kryzysik, prezes pewnie obgryza paznokcie i płacze...

Wczoraj obserwowałem, jak rozwijała się "afera filmowa". Polsat zaserwował widzom hit, ale przez pomyłkę w ważnej scenie włączył lektora informującego o innych pozycjach w ramówce stacji. Tekst głównego bohatera przepadł, pozostało zdziwienie i niesmak. Fakt, zaliczono tu sporą wpadkę. Ale czy rzeczywiście trzeba z tego robić taką aferę? Niektórzy nieźle się nakręcili komentując sytuację - brakowało jedynie bojkotu korporacji. Polacy raz na jakiś czas uśmiercają w taki sposób jakąś firmę w social media...

Ale o co chodzi?

Podejrzewam, że część osób nadal nie wie, o co chodzi, więc szybko wyjaśniam: Polsat wyemitował w niedzielę wieczorem oskarowy film "Życie Pi" i w istotnym momencie tego obrazu zagłuszył monolog głównego bohatera autopromocją. Poniżej możecie zobaczyć, jak to wyglądało. Nie zamierzam pisać, że to mało ważne, że nic się nie stało - po dwóch godzinach filmu i reklam ludziom popsuto seans, radość z oglądania dobrego kina. Takie rzeczy mogą irytować.

Ja również padłem "ofiarą" tego błędu - niedzielny, świąteczny wieczór, miła atmosfera, machnięcie ręką na długie bloki reklamowe, bo to w końcu telewizja komercyjna, z czegoś żyć muszą i nagle coś takiego. Patrzyłem na to ze sporym niedowierzaniem. Na usta cisnął się zestaw niecenzuralnych słów, ale ostatecznie jakoś to przeżyłem. Polsat oglądam bardzo rzadko, nie chciało mi się wierzyć, że to celowe i często powtarzane działanie, uznałem, że zaliczono wpadkę. Trudno, zdarza się nawet najlepszym. Przez chwilę pomyślałem nawet, że za coś takiego ktoś mógł stracić pracę. A przynajmniej mieć wielkie nieprzyjemności.

Doszedłem do wniosku, że nie ma tego złego - jeśli powtórzą film, to chętnie jeszcze raz obejrzę. I tyle.

Temat dnia, bo zniszczyli wieczór rzeszy widzów

Przyznam, że byłem zdziwiony, gdy wczoraj w kolejnych serwisach trafiałem na artykuły poświęcone tej "aferze". Autorzy krytykowali Polsat, przywoływali słowa oburzonych ludzi ganiących stację w mediach społecznościowych czy w komentarzach pod artykułami. Dowiedziałem się, że Polsat przeprosił za wpadkę, zobaczyłem, że to było za mało - ludzie dali upust złości i część wygarnęła stacji. Za wszystkie lata, za długie bloki reklamowe, przaśność, może nawet buractwo. Tu ktoś domaga się zwolnień, tam stwierdza, że słusznie zrobił rezygnując z Polsatu, jeszcze inni bliscy są bojkotu stacji. Szykuje się kryzysik, prezes pewnie obgryza paznokcie i płacze...

Można się zdenerwować, można napisać na profilu stacji, że tak być nie powinno. Ale po co w tym wszystkim agresja? Polsat naprawdę aż tak mocno zalazł tym ludziom za skórę swoim "kiksem"? Korporacja nie zanieczyściła Wisły, nie doprowadziła do tragedii lotniczej, nie oszukała miliona klientów na rachunkach (chyba), nie promowała pedofilii w czasie największej oglądalności. Przesadzili (przez przypadek), być może nie zareagowali w porę i nie przeprosili natychmiast na fb, ale to nie jest tragedia. Serio. Nie róbmy afer z byle czego, bo potem będzie kłopot z odpowiednim podkreśleniem prawdziwych problemów. Krótko: jeśli wściekliście się na Polsat, to czas wrzucić na luz...

PS To pokazuje, że lektor w telewizji ma poważne wady - szkoda, że nie są u nas promowane oryginalne wersje językowe plus napisy.

PPS Nie brakuje ludzi, którzy myślą, że Polsat to telewizja publiczna, co jest już trochę śmieszne.

PPPS Jeden z lepszych komentarzy, jakie przeczytałem przy okazji tej sprawy: "a może po prostu te słowa wypowiada bohater filmu?".

I tyle w temacie ;)

Można się zdenerwować, można napisać na profilu stacji, że tak być nie powinno. Ale po co w tym wszystkim agresja? Polsat naprawdę aż tak mocno zalazł tym ludziom za skórę swoim "kiksem"? Korporacja nie zanieczyściła Wisły, nie doprowadziła do tragedii lotniczej, nie oszukała miliona klientów na rachunkach (chyba), nie promowała pedofilii w czasie największej oglądalności. Przesadzili (przez przypadek), być może nie zareagowali w porę i nie przeprosili natychmiast na fb, ale to nie jest tragedia. Serio. Nie róbmy afer z byle czego, bo potem będzie kłopot z odpowiednim podkreśleniem prawdziwych problemów. Krótko: jeśli wściekliście się na Polsat, to czas wrzucić na luz...

PS To pokazuje, że lektor w telewizji ma poważne wady - szkoda, że nie są u nas promowane oryginalne wersje językowe plus napisy.

PPS Nie brakuje ludzi, którzy myślą, że Polsat to telewizja publiczna, co jest już trochę śmieszne.

PPPS Jeden z lepszych komentarzy, jakie przeczytałem przy okazji tej sprawy: "a może po prostu te słowa wypowiada bohater filmu?".

I tyle w temacie ;)

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

polsatfilmaferawpadka