Wczoraj wieczorem zadebiutował nowy serial TVN-u "Kod genetyczny". Za nami dopiero pierwszy odcinek, ale już mogę napisać, że właśnie takie powinny być pozostałe produkcje stacji.
Wobec wczorajszej prapremiery nowego serialu TVN-u miałem nieco większe oczekiwania, a wszystko za sprawą debiutującego na Player.pl w grudniu "Motywu", który mi kompletnie nie podszedł. Mało wciągająca fabuła i odrobinę sztywne postacie zniechęciły mnie na tyle, że nie zabrałem się do kolejnych odcinków. Nie wykluczam, że do "Motywu" jeszcze wrócę, ale nastąpi to nie wcześniej aniżeli po emisji całego sezonu "Kodu genetycznego", czyli najnowszej produkcji TVN-u, która zadebiutowała wczoraj na Playerze.
Co znaczy odpowiednia obsada
W rolach głównych zobaczymy tu Adama Woronowicza, Macieja Musiałowskiego oraz Karolinę Gruszkę. Kłopotliwa sytuacja, będąca najważniejszym wątkiem, dotyczy właśnie tej trójki. Okazuje się bowiem, że w bliskie relacje z tą samą kobietą wdali się ojciec Tomasz oraz syn Piotr, a i bez tego mają problemy dojściem do porozumienia od chwili śmierci matki Piotra. Tomasz Skowroński jest wybitnym genetykiem w Instytucie Badań Kryminalistycznych, gdzie oddaje się pracy bez opamiętania. Piotr nie może odnaleźć się po stracie matki, czuje się kontrolowany przez ojca. Lekiem na ich problemy jest/ma być ta sama kobieta: Iza Berger.
Polecamy: Muzeum Auschwitz krytykuje serial Hunteres. Oburzenie wywołała brutalna scena obozowa
Mogłoby się wydawać, że taki albo podobny scenariusz był już przerabiany wielokrotnie, ale przecież to dotyczy większości produkcji. Stworzenie i/lub natrafienie na coś świeżego nie jest dzisiaj łatwe, dlatego kluczowe w tego rodzaju serialach są inne elementy. Pod względem aktorskim Woronowicz, Musiałowski i Gruszka prezentują wysoki poziom. Bohaterzy są wiarygodni, to postacie z krwi i kości. Ani przez chwilę nie odniosłem wrażenia, że mam do czynienia z produkcją półprofesjonalną czy amatorską, a przecież takie sytuacje w serialach TVN-u się zdarzały. Postacie drugoplanowe także stają na wysokości zadania. Na ekranie, oprócz wspomnianej trójki, oglądamy także Michała Żurawskiego, Krzysztofa Pieczyńskiego, Joachima Lamżę, Katarzynę Herman i Julię Kijowską.
Dobra historia, która się broni
Na plus jest także sam scenariusz (przynajmniej w premierowym odcinku), ponieważ fabuła nie składa się tylko z jednego czy dwóch wątków. Jest ich nieco więcej, bo poza skomplikowanymi relacjami ojca i syna, śledzimy także postępy w pobocznych sprawach, które prowadzi Skowroński senior, a drugoplanowe postacie nie są z papieru i mogą w następnych odcinkach wprowadzić spore zamieszanie. Serial reżyseruje Adrian Panek i robi to naprawdę zręcznie. Nie sili się na zbędne wodotryski, lecz solidnie opowiada powierzoną mu historię. Warto dodać, że na Player.pl serial można zobaczyć w 4K i dla kilku ujęć na pewno warto to zrobić.
Dobre jest też tempo pierwszego odcinka. Ciekawym zabiegiem jest przemieszanie wydarzeń z różnych okresów, choć nie jest to zbyt skomplikowany czy nieczytelny montaż - nikt nie ma prawa się tutaj pogubić.
Pierwszy odcinek "Kodu genetycznego" wypada bardzo dobrze
Czytaj też: Twórca „Seksmisji” i „Kilera” nakręcił serial. „Mały Zgon” na zwiastunie
Mimo prapremiery na Playerze, "Kod genetyczny" będzie emitowany w klasyczny sposób - nowe odcinki będą pojawiały się co tydzień. Jeśli zachowane zostanie tempo z pierwszego, a fabuła nie powędruje w dziwne, zbyt pokręcone rejony, to "Kod genetyczny" może być kolejną udaną produkcją i mam nadzieję, że nadchodzący serial "Szadź" co najmniej utrzyma ten poziom.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu