Recenzja

Philips PH805: za (stosunkowo) niską ceną idą też kompromisy

Kamil Świtalski
Philips PH805: za (stosunkowo) niską ceną idą też kompromisy
14

Kilkanaście dni temu w redakcji pojawiły się słuchawki bezprzewodowe wyposażone w system aktywnej redukcji redukcji szumów. Jako że szykowałem się na urlop, który rozpoczynał i kończył się wielogodzinnymi lotami międzykontynentalnymi, postanowiłem je sprawdzić w warunkach bojowych. Czy Philips PH805 spełniły swoje zadanie? Odpowiedź nie jest wcale taka łatwa.

Philips PH805 na rynku pojawiły się stosunkowo niedawno, a ich cena ustalona została na dużo niższym poziomie niż najpopularniejsze słuchawki nauszne z aktywną redukcją szumów. Ich wygląd i dostępne funkcje wskazują, że Philips chce mocno konkurować na tym polu i trzeba przyznać, że pod względem konstrukcji i solidności ich wykonania, udało się stworzyć produkt, który może spełnić oczekiwania osób szukających nowoczesnych rozwiązań za dużo niższą cenę.

Bez wątpienia jedną z największych zalet słuchawek Philips PH805 jest długi czas pracy baterii. Na jednym, pełnym, ładowaniu, które trwa ok 1,5 godziny mamy możliwość korzystania z nich przez 25 godzin z włączoną funkcją ANC lub do 30 godzin bez korzystania z aktywnej redukcji szumów. To pozwali na w miarę komfortowe spędzenie czasu na pokładzie samolotu w dwie strony, na dalekich trasach bez konieczności dodatkowego ładowania w trakcie urlopu, czy podróży służbowych. Dołączony do zestawu kabel audio pozwoli też na połączenie się z pokładowym systemem multimedialnym — także dzięki adapterowi z dwoma gniazdami wyjściowymi 3,5 mm. Wszystko zamknięte jest w wytrzymałym, elastycznym etui, w którym oprócz słuchawek znajdziecie niewielką kieszeń na wspomniane wyżej akcesoria.

Jakość dźwięku jest... zadawalająca. Słuchanie muzyki na Spotify, czy podcastów zapisanych w pamięci smartfona było przyjemne. Nie jestem audiofilem i szczerzem przyznam, że dla mnie jakość oferowana przy słuchawkach BT jest w pełni satysfakcjonująca — nie będę silił się na dyskutowanie o wysokich tonach, głębokości basów czy czystości wydobywających się z nich dźwięków. Dla mnie, jako osoby nie dbającej specjalnie o jakość odtwarzanego sygnału audio, były wystarczające — i jestem przekonany, że tak długo jak nie jesteście na tym punkcie przewrażliwieni, także nie będziecie mieć powodów do narzekań. Funkcje ANC z powodzeniem tłumiły nieprzyjemny hałas w kabinie samolotu i podczas późniejszych podróży pociągami, co znacząco zwiększa komfort podróży. Słuchawki utrzymywały także stabilne połączenie z iPhone’em, gdy oddalałem się od smartfona, co również im się chwali. Niestety długotrwałe trzymanie ich na głowie dało się we znaki — a to za sprawą nauszników, które w dotyku wydają się bardzo miękkie, ale po dłuższym ich noszeniu zaczęły... uciskać. Muszle są stosunkowo duże, poduszki dość grube, pałąk można regulować, mimo tego ucisk zaczynał powodować dyskomfort. Przy krótszym ich noszeniu tego problemu nie ma.

Philips PH805 od ideału dzieli jednak spora droga — i nawet jeżeli korzystałem z nich głównie w podróży, szybko się o tym przekonałem. Sterowanie dotykowe nie do końca spełnia swoje zadanie i szybko daje się we znaki. Głównie dlatego, że nawet przypadkowe dotknięcie okolic prawej słuchawki sprawia, że przełączamy funkcje ANC. Nie rozumiem też do końca, dlaczego zdecydowano się na taką kolejność ustawień: włączone ANC, wyłączone ANC i tryb Awareness pozwalający na wyciszenie muzyki i wzmocnienie dźwięków otoczenia. Zdecydowanie wolałbym by ta opcja dostępna była pomiędzy włączeniem i wyłączeniem ANC z możliwością szybkiego powrotu po poprzedniego trybu. Przełączanie się między nimi trwa ok. 2 sekund i potwierdzane jest komunikatem głosowym. Więc w przypadku chęci przeprowadzenia rozmowy bez konieczności zdejmowania słuchawek, czy usłyszenia komunikatów np. na dworcu, czy lotnisku musimy dotknąć prawej słuchawki dwa razy, słuchając w międzyczasie informacji o przełączanych trybach.

Minusem jest też fizyczny przycisk odpowiedzialny za włączanie słuchawek, parowanie ich z różnymi urządzeniami, odtwarzanie lub wstrzymanie muzyki, następny/poprzedni utwór, czy odbieranie/odrzucanie/rozłączanie połączenia. Sięganie do tylnej krawędzi prawej słuchawki nie zawsze jest łatwe, a jeśli przez przypadek dotkniemy panelu dotykowego, to pojawiają się dodatkowe komplikacje — a to zdarzało mi się często i wolałem chwytać za telefon, by wykonywać te czynności.

Panel dotykowy pozwala też na zmianę poziomu głośności odtwarzanej muzyki. Wystarczy przesunąć palcem w górę by go podnieść, a przesunięcie w dól go obniża. Zakrycie dłonią dotykowego panelu sterowania i przytrzymanie jej przez dwie sekundy wywołuje domyślnego asystenta głosowego. Działa zarówno z Asystentem Google, jak i Siri — co było dla mnie bardzo pozytywną niespodzianką.

Philips PH805 to bez wątpienia słuchawki, które warto mieć na oku. Mimo kilku mankamentów, do których można się przyzwyczaić, mogą śmiało zaspokoić potrzeby osób chcących zaoszczędzić sobie wydatku minimum 1000 zł na słuchawki, z których będą korzystać tylko okazjonalnie. Jako główne słuchawki na co dzień — w mojej opinii kompletnie się nie sprawdzą, nie wyobrażam sobie przesiedzieć w nich kilku godzin w biurze każdego dnia. Jako sprzęt z którego korzystałbym wyłącznie podczas podróży — w tej cenie (około 600 złotych) — są modelem wartym uwagi. Ale do ideału im daleko — widać tam sporo kompromisów.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu