Felietony

Kocham iPada. Ale dopóki to się nie zmieni, nikt nie potraktuje go serio

Kamil Świtalski
Kocham iPada. Ale dopóki to się nie zmieni, nikt nie potraktuje go serio
92

iPad Pro to jedna z moich gadżeciarskich miłości, która rozpoczęła się... stosunkowo późno. Tabletowy szał kompletnie mnie ominął. Owszem, miałem wcześniej tablet (pierwszego iPada z Retiną), ale niespecjalnie między nami zaiskrzyło. To były jednak czasy, kiedy internet tam podawany był głównie w wariancie mobilnym, a z porównaniem do sprzętu który mnie zauroczył brakowało wielu fajnych rozwiązań.

Od 2020 jestem oficjalnie ogromnym fanem iPada Pro. Korzystam z niego codziennie: do czytania, do ogladania, do notowania, do edycji zdjęć, do kontaktu z rodziną i przyjaciółmi. W skrócie: po pracy komputer jest mi zupełnie zbędny. Ale choć wiele znaków próbuje nam wmówić że to już ten czas, kiedy iPady są w pełni profesjonalnymi sprzętami, które każdemu z powodzeniem zastąpią komputery... po prostu się uśmiecham.

Nie dlatego, że nie są specjalnie mocne (bo są). Nie dlatego, że nie są świetnymi urządzeniami (bo są). Ba, nawet nie dlatego, że nie są w stanie zastąpić komputera (bo są). Problem polega na tym, że nie są w stanie zastąpić go każdemu. I tak: diabeł tkwi w szczegółach.

Okienka z prawdziwego zdarzenia. Poproszę jak najszybciej

Sam regularnie pracuję na kilku oknach. Staram się nie trzymać 5981039409 otwartych kart, by się w tym wszystkim nie pogubić. Jednak dwa, a czasem nawet trzy, otwarte okna w tym samym czasie — dostatecznie szerokie i łatwe w zarządzaniu — to standard dla mojego komputera. Jako że sięgam po 14-calowy Macbook Pro, tam opcje wyboru są dość ograniczone (wielkość matrycy nie pozwala nawet na podział 2/3 + 1/3 — bo dla tej ostatniej zostaje za mało miejsca, by Safari pozwoliło na takie zwężenie okienka). Domyślam się zatem, że nawet przy 12,9-calowym iPadzie to nie byłoby najwygodniejsze. I tak, wiem, że mogę sobie tam podzielić ekran. Tak, wiem że mogę mieć kilka okienek i kart. Ale jeżeli kiedykolwiek z takiej opcji korzystaliście, to pewnie też wiecie że nie ma w nich nic wygodnego. A może raczej już nie tyle nawet w używaniu ich, co zarządzaniu nimi. To nieintuicyjne i średnio wygodne. I nijak ma się do komfortu "pływających" okienek znanych z macOS, Windowsa czy... ostatnich sztuczek Androida chociażby!

W nowym iPadOS Apple wprowadzi trochę usprawnień, ale do ideału wciąż daleka droga.

Aplikacje mobilne wciąż nie dorównują tym z komputerów

Baza aplikacji. Tablety z Androidem wypadają w przebiegach, bo tam jest... po prostu marnie. I chciałbym, naprawdę chciałbym, móc powiedzieć, że na iPadach temat wyglada doskonale. Ale nie mogę. Jest dobrze (a na pewno lepiej niż na Androidzie), jest ciekawiej, jest pełniej... ale trudno mi uwierzyć w to, że szerszemu gronu iPady są w stanie zastąpić komputer.

Mimo że na tabletach Apple znajdziemy takie aplikacje jak Adobe Photoshop, Adobe Lightroom czy Final Cut Pro — od wejścia trzeba się liczyć z ich ograniczeniami. Photoshop jest bardzo biedny. Posiada kilka podstawowych funkcji, ale z porównaniem do jego pełnego, desktopowego, wydania — to zupełnie inny produkt. Pisząc o nim jako o ubogim kuzynie jest się naprawdę łaskawym.

Final Cut Pro jest świeżo po debiucie, dlatego dla niego trudno być jakoś specjalnie surowym. Ale o zestawie ograniczeń wspominałem w swoich wrażeniach z użytkowania aplikacji — i wszystkie je podtrzymuję. Czy jest szansa na to, że w przyszłości coś się zmieni? No jest. Kiedy? Tego nie wiadomo.

Największym rozczarowaniem w ostatnich miesiącach pozostaje jednak... Adobe Lightroom. Był czas, kiedy aplikacja na komputery i iPada były właściwie tym samym. Mówię o tym nowszym, opartym o chmurę, Lightroomie — nie znacznie potężniejszym i oferującym więcej opcji Lightroom Classic. Ale nawet on został ostatnio w tyle, co... najzwyczajniej w świecie trudno mi usprawiedliwić. Brak nowych opcji maskowania jest smutny, a brak zaawansowanych narzędzi do odszumiania z Classica jeszcze smutniejszy. O możliwości korzystania z dodatkowych pluginów nawet nie ma co się rozpisywać, bo to po prostu kopanie leżącego.

Do profesjonalizmu jeszcze długa droga

Oprogramowanie na iPadach rozwija się ekspresowo — i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Czy są ludzie dla których teraz to narzędzie w 100% profesjonalne i niczego im nie brakuje? Pewnie tak. Ale uogólnianie i próba wmówienia że każdemu że to w pełni profesjonalne rozwiązanie jest kpiną. Owszem, można znaleźć tam zestaw solidnych narzędzi niemal w każdej kategorii. Mocy im nie brakuje, bo te tablety mają solidny zapas mocy — ale to nie zasoby są problemem. Problemem od lat pozostaje oprogramowanie. iPady są świetną pomocą i uzupełnieniem, ale zanim uwierzycie że w pełni zastąpią wam jako profesjonalistom komputer — sprawdźcie na własnej skórze czy dadzą radę. Części na pewno, ale to tyle. Póki co.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu