Felietony

Kluczowego surowca może wkrótce zabraknąć. Co możemy zrobić?

Patryk Łobaza
Kluczowego surowca może wkrótce zabraknąć. Co możemy zrobić?
Reklama

Myślisz, że piasek to tylko plaża i piaskownica? Tymczasem ten niepozorny surowiec jest fundamentem współczesnej cywilizacji – dosłownie. A jego globalny niedobór może wkrótce stać się większym problemem niż brak ropy czy wody.

Kiedy myślimy o zasobach naturalnych, które znikają z naszej planety, do głowy najczęściej przychodzą ropa, gaz, woda pitna albo lasy tropikalne. Ale piasek? Przecież go pełno – na plaży, w piaskownicy, między palcami po wakacjach. Tymczasem, paradoksalnie, właśnie piasek staje się jednym z najbardziej pożądanych i jednocześnie najmniej zrozumianych surowców XXI wieku.

Reklama

Piasku zacznie brakować? Tak, ale też nie do końca

Piasek to nie tylko plażowe wspomnienia i zabawki dzieci. To podstawa naszego nowoczesnego życia. Beton, asfalt, szkło, a nawet mikroczipy – to wszystko zawiera w sobie ten niepozorny surowiec. Codziennie każdy z nas „zużywa” około 40 kilogramów piasku – nie przez zabawę z wiaderkiem i łopatką, ale przez to, że mieszkamy w domach, korzystamy z dróg, chodzimy po chodnikach i używamy smartfonów.

Ale zanim zaczniemy się martwić, że za kilka lat nie będzie już gdzie rozłożyć ręcznika nad Bałtykiem – uspokajam: piasku na świecie jest mnóstwo. Problem w tym, że większość z niego... nie nadaje się do niczego.

Spójrzmy na Saharę – największą piaskownicę na świecie. Tysiące kilometrów wydm, a mimo to nikt nie pakuje go do cementu. Dlaczego? Bo pustynny piasek jest za drobny i zbyt okrągły – zbyt „wygłaskany” przez wiatr, by dobrze trzymał się w betonie. Idealny piasek do budowy pochodzi z rzek, jezior i delty – tam, gdzie woda szlifuje ziarna do odpowiedniego kształtu i rozmiaru.

I tu zaczyna się problem. Bo rzeki nie są z gumy, a ich dno nie regeneruje się z dnia na dzień. Im więcej piasku wybieramy, tym trudniej o nowy. W efekcie ceny rosną, a dostępność maleje.

Piasek znika i to nie jest żart

Obliczono, że na Ziemi mamy około 4000 miliardów ton piasku. Dużo, prawda? Ale rocznie zużywamy go ok. 50 miliardów ton – głównie do betonu, asfaltu i szkła. I choć geolodzy uspokajają, że teoretycznie wystarczy go jeszcze na kilkaset lat, to diabeł tkwi w szczegółach.

Z każdym rokiem więcej piasku trafia do oceanów, gdzie znika z naszego zasięgu. Część wywiewa wiatr, część jest niszczona przez erozję, a część – co brzmi jak scenariusz thrillera – po prostu znika... przez mafie piaskowe.

Reklama

Tak, istnieją. I nie chodzi tu o grupkę dzieci okupujących piaskownicę na osiedlu. W Indiach czy w krajach Azji Południowo-Wschodniej mafie zajmujące się nielegalnym wydobyciem piasku to poważny problem. W grę wchodzą gigantyczne pieniądze i przemoc. Piasek to dziś taki sam towar jak złoto czy ropa. Z tą różnicą, że mniej osób o tym wie.

Przykład? W Chinach, gdy wprowadzono regulacje ograniczające wydobycie piasku z rzek, jego cena wzrosła o... 600%. To wystarczyło, by rozwinął się czarny rynek. W Singapurze – kraju z imponującym tempem urbanizacji – import piasku doprowadził do międzynarodowych konfliktów, a nawet oskarżeń o... zniknięcie całych wysp w Indonezji.

Reklama

A przecież nie budujemy mniej. Wręcz przeciwnie – świat się urbanizuje w zawrotnym tempie. Każdy chce mieć własny dom, samochód, drogę pod domem i biurowiec obok. Szacuje się, że do 2060 roku powierzchnia mieszkalna na mieszkańca w krajach rozwijających się się podwoi. A to oznacza więcej betonu, więcej szkła i więcej... piasku.

A kiedy lokalne źródła się wyczerpują, trzeba piasek transportować z coraz dalszych zakątków. Co to oznacza? Większe koszty, większy ślad węglowy i jeszcze większe ryzyko wyczerpania zasobów.

Grafika: depositphotos

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama