Felietony

Czy kina naprawdę umierają? Może Netflix po prostu zwodzi na swoją korzyść?

Bartosz Gabiś
Czy kina naprawdę umierają? Może Netflix po prostu zwodzi na swoją korzyść?
Reklama

Czy kino wciąż ma siłę przyciągania ludzi? Jeden z szefów Netflixa próbuje przekonać, że jedynym ratunkiem dla branży filmowej jest... Wiadomo co.

Ted Sarandos prowadzi w tym roku intrygującą kampanię, która sprawia, że aż chce się zastanawiać czy Netflix nie ma jakiegoś ukrytego planu? Wszędzie gdzie się nie pojawi, niezależnie od okoliczności, tak długo jak dotyczy ona filmów, mówi jedno.

Reklama

Kina umierają, tylko Netflix jest nadzieją dla branży

Naprawdę, co-CEO Netflixa, zdaje się nie robić niczego innego jak tylko wszystkich przekonać, żeby porzucili w ogóle ideę chodzenia do kina. W pewnym sensie każdy może go zrozumieć, w końcu jest głową  serwisu żyjącego z tego, że każde z nas zostanie w domu i wybierze na seans coś z aplikacji Netflixa. Dodatkowo nie kłamie mówiąc, że zainteresowanie filmami jest teraz po prostu niższe niż kiedykolwiek. Jednak mówienie:

"Co próbują nam powiedzieć konsumenci? To, że wolą obejrzeć film w domu. Wierzę, że jest to przestarzały model dla większości ludzi – nie dla każdego."

Jest zdecydowanie zwodzeniem na manowce, całkowicie mija się ze statystykami, które są dostępne na wyciągnięcie ręki, wystarczy je wygooglować prostym pytaniem i voila! Nie myli się jednak co do tego, że zna się na internecie. Bowiem w komentarz można dostrzec uznanie dla jego wypowiedzi i próbę obrony Netflixa, że to nie platforma jest odpowiedzialna za śmierć kin. Sarandos dobrze wie, że głośni mogą ponieść wieści dalej, a do tego, że raczej nikt nie zweryfikuje jego słów.

A ma zdecydowanie pozycje ku temu, żeby właściwy obraz rzeczywistości sprzedać, jest przecież częścią jednej z najlepiej rozpoznawanych marek. Zatem gdy głośno mówi, że kina umierają, nikt nie pyta: masz na myśli Stany Zjednoczone Ameryki czy cały świat? Bo tutaj sprawa potrafi wyglądać zupełnie inaczej.

W Polsce kino wraca do łaski, ale Ameryka rzeczywiście ma problem, chociaż...

Amerykańskie kina mają rzeczywiście problem, ale nie jest on spowodowany tym, że widzowie po prostu wolą oglądać filmy w domu. W pewnym sensie tak, lecz gdyby mieli wybór, byłoby inaczej. Otóż według badania przeprowadzonego w 2023 roku, średnio aż 72% Amerykanów wybrałoby obejrzenie filmu w kinie, gdyby bilety były tańsze. Co więcej, młodsze pokolenie, Gen Z, tak właściwie to lubi oglądać produkcje "w przestarzałym stylu. Aż 33% Gen Z chodzi kilka razy na miesiąc do kina.

W skrócie, tak, w stosunku do 2019 roku zainteresowanie spadło o 40%, ale po drodze miało miejsce jedno z najbardziej wyjątkowych lat w nowożytnej historii i wytykanie palcem, że wciąż się nie może podnieść, jest zwodzeniem ludzi. To nie jest upadek, lecz dostrajanie się dwóch różnych mediów do zupełnie nowej epoki branży filmowej. Inny problem to taki, że najgłośniej wszyscy – nie tylko Amerykanie – są zalewani wtórnymi produktami jak kolejny film Marvela.

Unsplash @geoffreymoffett

Przyszłość dla kin jednak istnieje. Po pierwsze w Ameryce najchętniej kino odwiedza młodsze pokolenie, które może rozdmuchać tlący się płomień zainteresowania tą formą w wielki ogień. Po drugie, przykład Polski pokazuje, że to może być właśnie kwestia dostrojenia się państwa do rzeczywistości po trudnych latach początku obecnej dekady.

Zainteresowanie kinem w Polsce jest wciąż jedną z rzadziej uprawianych form spędzania czasu wolnego w perspektywie tygodnia (poza TOP5), jednakże z takiego bardziej realistycznego punktu widzenia, czyli miesiąca, jest już dużo optymistycznej. Według przeprowadzonych dla Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej badań wynika, że jest to czynność w TOP3 tych wykonywanych od 1-3 razy na każdy miesiąc. Co przy obecnych cenach biletów, dominacji sieciówek i ilości ogromnych pokus jest bardzo solidnym wynikiem. Co więcej, już 3/4 Polaków deklarują wychodzenie do kina każdego roku, co w minionych latach ledwo sięgało lub w ogóle nie, 50%.

Reklama

Kino nigdy nie umrze

Zatem, czy kino jest naprawdę martwe? Nie ma jeszcze jednoznacznej odpowiedzi. Trwa na pewno w procesie dostrajania się do innego świata. Śmiało jednak mogę postawić na to, że nigdy nie umrą, a nawet może się okazać, że będzie jeszcze lepiej. Kinomaniaków nigdy nie zabraknie, bo oglądanie filmów, czy w domu, czy poza nim, to wciąż popularne hobby dostarczające wrażeń na wiele sposobów. W najgorszym razie poumierają sieciówki, co będzie z korzyścią dla nas. Kina studyjne będą miały wolną rękę do tworzenia małych społeczności fanów, którzy wspólnie będą się delektować ulubionym medium bez szumu głośnych CEO i gigantów pokroju Disney'a.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama