Stoisz przed wyborem klawiatury do iPada? Zastanów się dwa razy, zanim zdecydujesz się na Magic Keyboard.
Apple robi świetne sprzęty, ale z akcesoriami bywa różnie. Etui z nadgryzionym jabłkiem rozpadają się w oczach, powerbank z MagSafe ma żenującą pojemność, a Magic Mouse to już kompletne nieporozumienie. I podobne zarzuty można wystosować wobec klawiatur kompatybilnych z nowymi iPadami Air i Pro. Nie chodzi tu jednak o bezpodstawne hejtowanie Apple, a wskazanie tańszych i lepszych alternatyw – i w tym przypadku idealnie sprawdza się Logitech.
PS. Nie, nie jest to artykuł sponsorowany.
Gdzie ta magia w Magic Keyboard?
Wielu użytkowników, którzy chcą zrobić ze swojego iPada mały i przenośny komputer, decyduje się na zakup magnetycznej klawiatury od Apple. Nie ma się co dziwić – wygląda nieźle, jest polecana jako dedykowane urządzenie i ostatecznie została zaprojektowana przecież przez Apple, więc to powinno stanowić wystarczające potwierdzenie jakości, czyż nie? No nie do końca, bo z funkcjonalnością wcale nie jest tak genialnie, zwłaszcza biorą pod uwagę fakt zaporowej ceny Magic Keyboard.
Zanim jednak przejdziemy do wad, rzućmy okiem na to, co w Magic Keyboard może wydawać się fajne.
Zacznijmy od designu. Jest minimalistycznie i schludnie jak to zwykle u Apple bywa. Konstrukcja jest bardzo prosta i składa się w zasadzie z dwóch elementów, czyli samego panelu dolnego z klawiaturą i magnetycznej płyty, do której przyczepiamy iPada. Całość osadzona jest na regulowanym wsporniku, wyposażonym w USB-C, przeznaczonym do ładowania. Występuje w dwóch wersjach kolorystycznych – białej i czarnej. Tu od razu zaznaczę, że pierwsza potrafi brudzić się naprawdę szybko, choć w dotyku sam materiał jest miękki i przyjemny – przypomina silikonowe etui od Apple.
Przy konstrukcji pojawia się jednak pewien problem. Klawiatura – pełniąca w założeniu funkcję obudowy – chroni sprzęt tylko z przodu i z tyłu. Boczne krawędzie iPada pozostają całkowicie odsłonięte, co w przypadku upuszczenia na bruk może okazać się fatalne w skutkach. Sam kąt nachylenia też pozostawia wiele do życzenia. Jest mocno ograniczony (do ustawienia widocznego na zdjęciu), przez co nie da się go rozłożyć na przykład do pozycji komfortowej dla rysownika.
Klawiatura korzysta z mechanizmu nożycowego o skoku 1 mm i jest wyposażona w gładzik Multi-Touch z obsługą gestów. Nie mam żadnych zarzutów do samego gładzika, ale feeling pisania na klawiaturze jest… „plastikowy”. Do tego materiał potrafić odklejać się w rzadkich przypadkach tak, jak miało to miejsce w przypadku zwykłych etui folio. No i na koniec cena – 1899 zł. To absurdalnie drogo, zwłaszcza jeśli przyjrzymy się temu co oferuje Logitech za ponad 900 zł mniej.
Połowę taniej, choć w praktyce więcej funkcjonalności
Nie chcę robić z tego laurki dla Logitecha, ale trzeba przyznać, że szwajcarska firma tworzy naprawdę jakościowe akcesoria, wybierane przez profesjonalistów na całym świecie – choćby kultowe MX Master czy MX Keys. I nie inaczej jest w przypadku klawiatur dedykowanych do iPadów, których notabene jest bardzo dużo, ale dziś skupimy się na modelu Combo Touch do iPada Air 10,9 oraz iPada Pro 11.
Zacznijmy ponownie od designu i samej konstrukcji, bo Logitech postawił na klasyczną, rozkładaną stopkę i „wkładane” etui. Jakie są tego plusy? Przede wszystkim zabudowanie urządzenia z każdej strony, czyli brak obaw o ewentualny upadek (przy zachowaniu otworów na przyciski i przestrzeni do ładowania Pencila). Sama stopka nie sprawia na pierwszy rzut oka wrażenia tak stabilnej jak mechanizm Magic Keyboard, ale pozwala na większy komfort użytkownika w znacznie szerszym zakresie pozycji i ustawień. Nie to jest jednak najciekawsze – Combo Touch to bowiem dwa w jednym: etui oraz klawiatura, które razem tworzą z iPada niewielki komputer. Wszystko za sprawą magnetycznego mechanizmu, który pozwala na odczepienie klawiatury od etui, po pierwsze zmniejszając jego wagę, a po drugie zamieniając go w samodzielną obudowę.
Tkany materiał, z którego wykonano Combo Touch, jest znacznie przyjemniejszy w dotyku i czyszczeniu niż alternatywa od Apple, sprawiając mocniejsze wrażenie obcowania z produktem premium, niż oryginalna klawiatura z jabłkiem na pleckach. Skok to ponownie 1 mm, ale samych klawiszy jest już znacznie więcej niż u Apple. Dlaczego? Bo Combo Touch ma rząd przycisków funkcyjnych, przeznaczonych przykładowo do sterowania muzyką lub jasnością ekranu.
Klawisze są podświetlane i przynajmniej w mojej opinii odczucia z pisania są bardziej zbliżone do obcowania z klawiaturą laptopa niż w przypadku sprzętu z Cupertino. W kwestii gładzika Multi-Touch nie ma w zasadzie o czym gadać – podobnie jak w przypadku Magic Keyboard działa bardzo dobrze i obsługuje gesty.
No dobrze, a co z ceną? Tu bezkonkurencyjnie Logitech wygrywa – 949 zł za lepsze zabezpieczenie i większą funkcjonalność w postaci dodatkowych przycisków to uczciwy deal. Jeśli dodamy do tego smaczek w postaci połączenia przez Smart Connector, czyli braku konieczności ładowania samej klawiatury, to ciężko znaleźć mi uzasadnienie dla praktycznie dwukrotnej przebitki cenowej. No, chyba że faktycznie bardzo zależy Wam na nadgryzionym jabłku. Ale poza tym jednym aspektem Logitech bije klawiaturę Apple na głowę. Nie wierzycie? Polscy autoryzowani sprzedawcy Apple posiadają na ekspozycji Magic Keyboard i chętnie zaprezentują też możliwości Combo Touch. Jeśli więc stoisz przed wyborem klawiatury do iPada, to weź pod uwagę moje wskazówki. Twój portfel Ci podziękuje.
Stock image from Depositphotos
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu