Ile informacji jest w stanie skonsumować człowiek i "czuć się dobrze"? Nie wiem, ale ostatnio poczułem, że dotarłem do swojej granicy. Zauważyłem ponadto, że ruszenie się z miasta i nawet krótki wyjazd tam, gdzie dostęp do internetu jest gorszy niż zazwyczaj najpierw powoduje u mnie "niepokój", a następnie błogie poczucie "spokoju". Chyba zwyczajnie "przegiąłem" i mój umysł zaczął się mocno buntować.
Zacząłem więc szukać przyczyn tego stanu: wiedziałem jednak doskonale o tym, że winny jest mój sposób życia w świecie wirtualnym, media społecznościowe, pewnie też charakter wykonywanej pracy. Nie, żebym się skarżył na to ostatnie, ale kumulacja różnej maści bodźców pochodzących mimo wszystko ze sztucznego świata zaczęła mi przeszkadzać. Dotychczasowe próby filtrowania powiadomień, czy też informacji które konsumuję nic mi nie dały - zastanowiłem się więc nad tym, z czego mogę kompletnie zrezygnować.
Zabić newsfeeda
Dotarłem do punktu, który przyniósł mi niekoniecznie odkrywcze, ale ważne spostrzeżenie. W jakich momentach marnuję najwięcej czasu i jednocześnie czuję się z tym jeszcze gorzej niż wcześniej? Gdzie znajduję informacje, które nie dają mi niczego dobrego i mimo pewnego rodzaju "uzależnienia" kompletnie mnie irytują? "Scrollowanie" newsfeeda w poszukiwaniu czegokolwiek (bo akurat mam czas, bo mam przerwę, bo nie mam nic ciekawego do roboty) stało się moim nieprzyjemnym nawykiem, którego likwidacji nie żałuję. Warto jednak wspomnieć o tym, że musiałem sobie w tym pomóc: wystarczyło zrobić tak, abym newsfeeda w ogóle nie oglądał.
Od dawna robi tak już moja druga połówka, która pod względem zapału do pracy i różnorakich obowiązków bije mnie na głowę i stanowi dla mnie "wzór produktywności". Poleciła mi, abym zainstalował prostą wtyczkę, która dosłownie "zabija" newsfeeda na Facebooku. "Kill News Feed" to narzędzie absolutnie nieskomplikowane, która ma tylko jeden cel: spowodować, że strumień informacji w medium społecznościowym nie będzie nam wyświetlany. Z tą wtyczką żyję już miesiąc, powtarzając jak mantrę stwierdzenie z tytułu: "niczego nie żałuję".
Nie potrafiłem walczyć ze śmietnikiem w newsfeedzie
Ileż mogłem klikać "nie obserwuj" przy irytujących mnie profilach znajomych? Ile razy mogłem likwidować polubienia stron, które w dalszej perspektywie okazały się nietrafione? To już robiłem, uważałem, że jest to skuteczne, ale za chwilę algorytmy Facebooka wyprowadzały mnie z błędu. Naprawdę, dość miałem już szybernastu zdjęć dzieciaczków, motocyklowych memów (jeżeli zginę na motorze, zginę robiąc to, co kocham), shitstormy na grupach startupowych i socialmediowych - nic z tego nie miałem poza grymasem niezadowolenia. Filtrowanie tego w ludzki sposób nie zdawało już egzaminu i zdecydowałem się na znacznie bardziej drastyczne kroki.
Instalacja wtyczki nie spowodowała jednak, że magicznie uspokoiłem swoje nerwy i udało mi się zapomnieć o newsfeedzie. Oj, nie. Gdybym mógł tak zwyczajnie "nie wchodzić na Facebooka", to najpewniej nie instalowałbym rozszerzenia dla Chrome. Warto wiedzieć, że Facebook to również narzędzie mojej pracy - sam Messenger mi nie wystarcza, liczą się także inne narzędzia wokół tej platformy społecznościowej.
Musicie wiedzieć o tym, co działo się potem - sporo razy łapałem się na tym, że otwierałem Facebooka z intencją "przescrollowania newsfeeda". Oczywiście, witała mnie zupełnie pusta przestrzeń, która przypominała mi, że nie ma tam nic ciekawego i lepiej pójść sobie gdzieś zupełnie indziej. Tak też robiłem - około dwa tygodnie zajęło mi wyrobienie sobie "kontrnawyku", który pozwolił mi nie wchodzić na portal Zuckerberga z myślą: "ale bym sobie poscrollował!".
Nie wszystko udało mi się "zabić"
Jest przecież Facebook w telefonie. Okazało się jednak, że wraz z tym, jak newsfeeda zabiłem w desktopowej wersji serwisu, przestał mnie interesować ten w telefonie. Nie jestem pewien dlaczego się tak stało - być może istnieje jakaś synergia między nawykami wyrobionymi sobie na komputerze oraz tymi, które dotyczą telefonu komórkowego. Ale cieszę się - jeżeli na Facebooka wchodzę, to tylko po to, aby przeczytać to, co mnie interesuje lub wykonać konkretną, pożyteczną czynność.
I jeszcze raz powtarzam: niczego nie żałuję. Wam również polecam, zakładam, że i Wy nie będziecie czuć się źle z powodu "zabicia newsfeeda". Wtyczka dla Chrome znajduje się tutaj.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu