Polska

Wyroki dla kierowców Ubera. Trwa wojna z urzędnikami

Maciej Sikorski
Wyroki dla kierowców Ubera. Trwa wojna z urzędnikami
Reklama

Im więcej i częściej czytam o poczynaniach Ubera i wobec Ubera w Polsce, tym głośniej zadaję sobie pytanie: czy to dzieje się naprawdę? Obserwujemy już swoistą operę mydlaną, w której udział biorą urzędnicy, politycy, wymiar sprawiedliwości, przedstawiciele firmy, kierowcy, taksówkarze... Przeciętnego klienta pewnie to nie interesuje i nie zainteresuje. Chyba, że usługa przestanie być dostępna nad Wisłą. I chociaż na razie się na to nie zanosi (w przeciwieństwie do Węgier), widać jak na dłoni, że kwestie funkcjonowania Ubera w Polsce jeszcze długo nie będą uregulowane.

Kierowcy Ubera ponoć nie mają ostatnio łatwego życia w Krakowie (trudno stwierdzić, jak sprawy mają się w innych miastach). Pisał o tym niedawno Grzegorz:

Reklama

W serwisie Wykop pojawił się dziś wpis jednego z kierowców Ubera, który dostał z UM wezwanie do stawiennictwa w sprawie przewozu osób bez wymaganej licencji.

Co ciekawe, we wspomnianym serwisie pojawił się dzisiaj kolejny wpis tego kierowcy:

Ciąg dalszy Będę miał sprawę za Ubera. Fragment oskarżenia jakie skierował Magistrat do sądu. Całość wam daruję bo to bełkot prawniczy.

Magistrat najwyraźniej idzie na wojnę z amerykańską korporacją i kierowcami, którzy z nią współpracują. Pisałem o tym dwa miesiące temu, krakowscy urzędnicy "polowali" wówczas na osoby zarabiające z pomocą aplikacji Ubera. Na kontrolach (które podobno kontrolami nie były) sprawa się nie skończyła - spór dotarł do sądu, a tam...

Jazda z aplikacją Ubera bez licencji jest niedopuszczalna i jako taka podlega karze grzywny. Stwierdził tak krakowski sąd rejonowy w trzech przypadkach. Gazetaprawna.pl dotarła do wyroków.[źródło]

W artykule czytamy, że trzej kierowcy Ubera zostali oskarżeni o wykonywanie działalności bez wymaganej licencji, że zawiadomienia kierował do sądu Urząd Miasta Krakowa, że zdaniem sądu okoliczności czynu i wina obwinionych nie budzą wątpliwości. W efekcie kierowcy muszą zapłacić grzywny wysokości 500 złotych (na dobrą sprawę nie muszą - wyrok jest nieprawomocny i kierowcy będą się pewnie odwoływać do wyższej instancji). Zarówno Uber, jak i kierowcy współpracujący z firmą, przekonywali (i robią to nadal), że urzędnicy działają w sposób niezgodny z prawem:

Dawid jest kierowcą Ubera prowadzącym działalność gospodarczą od ponad pół roku. Zdecydował się na telefon do nas, ponieważ jak mówi, ma dość ciągłej nagonki na firmę, która jego zdaniem działa całkowicie legalnie. Dodaje też, że kontrole urzędników to walka z wiatrakami i że są one nielegalne.

– Urzędnik musi się nam wylegitymować. Oni niby są po pracy, zabierają faktury, które na drugi dzień lądują na biurku pana Szanduły. Spodziewamy się wniosków o brak licencji, my zaś skierujemy wnioski o nadużycia władzy. To jest już wojna o wpływy, a kontrola, która nie jest zgłoszona to nie kontrola – mówi kierowca.[źródło]

Grzegorz miał zatem rację pisząc niedawno, że to przypomina już partyzantkę. Obserwując sytuację w Krakowie można to też nazwać zabawą w podchody. Komiczna zabawą, w której uczestniczą urzędnicy i kierowcy Ubera:

Reklama

Jak opowiada Dawid, pracownicy magistratu są już bardzo dobrze znani kierowcom Ubera, a informacje o kontrolach są im podawane na bieżąco. – Mamy np. informację, że pod Galerią Krakowską stoi urzędnik. My ich już rozpoznajemy i co jest śmieszne, anulujemy kursy, albo ich nie wpuszczamy do samochodu. Pan Szanduła chce złożyć 100 czy 120 wniosków pod koniec miesiąca, ale my będziemy się bronić. Jak on 100 wniosków, to my 100 wniosków o nadużycia władzy – zapowiada kierowca.

Sytuacja o tyle ciekawa, że Ubera wspierają UOKiK, a także nasz rząd i Komisja Europejska. Przynajmniej tak się sprawy miały w poprzednich miesiącach. Chociaż w oparciu o obowiązujące przepisy można dojść, kto ma rację w tym sporze, nie jest jasne, kto będzie w nim stroną dominujacą i wyjdzie z batalii zwycięsko. Odnoszę wrażenie, że stan permanentnej kłótni będzie trwał do momentu, gdy urzędnicy każą płacić Uberowi (i podobnej mu konkurencji) podatek, który zasili konta taksówkarzy i budżetów miejskich. Albo do chwili, w której autonomiczne taksówki Ubera na dobre wyeliminują korporacje taksówkarskie z rynku i sprawią, że działania urzędników staną się bezcelowe. W tym drugim przypadku kierowcy Ubera też nie będą mieli kłopotów - po prostu staną się zbędni.

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama