Polska

Polacy znowu pokazują, jak obchodzi się przepisy: w Internecie hula handel zarejestrowanymi kartami SIM

Maciej Sikorski
Polacy znowu pokazują, jak obchodzi się przepisy: w Internecie hula handel zarejestrowanymi kartami SIM
Reklama

Kilka tygodni temu zaczął obowiązywać nakaz rejestrowania kart SIM - właściciele starych prepaidów muszą to zrobić do lutego 2017 roku, nowe karty nie będą działać, póki nie poda się operatorowi swoich danych osobowych. No właśnie: swoich danych osobowych? Okazuje się, że ten element zabezpieczeń łatwo ominąć za sprawą luki w przepisach - można kupić/sprzedać kartę zarejestrowaną na innego człowieka. Handel tym towarem zaczyna się rozkręcać w Sieci, niektórzy proponują nawet hurtową liczbę kart. Nie trzeba schodzić do głębokiego podziemia, by pokazać, że nowe przepisy raczej nas nie ochronią.

Handel kartami SIM, tymi zarejestrowanymi, był kwestią czasu. Gdy tylko pojawiły się pierwsze informacje o planowanej ustawie antyterrorystycznej, stało się jasne, że część Polaków, niekoniecznie terrorystów, spróbuje przeskoczyć zakazy i nakazy. A jeśli zapisy będą wybrakowane, zrobią to z łatwością. Sprzedający z chęci zysku, kupujący, by pozostać ludźmi anonimowymi. Taka karta przyda się w interesach, ale też w zdradach czy przestępstwach - opcji jest sporo, więc i popyt duży. Stąd doniesienia o czarnym rynku. Doszło do tego, że pożądanym towarem stały się prepaidy zarejestrowane na obce nazwisko...

Reklama

Bez ceregieli: sprzedam sto kart

O tym, że coś jest na rzeczy, niech świadczą teksty, na jakie można łatwo trafić w Sieci:

Telefony na kartę: Na potęgę handlują aktywnymi kartami pre-paid
Kwitnie handel zarejestrowanymi kartami SIM. "W 3 dni zarobiłem 500 zł". Klienci to m.in. lekarze i prawnicy
Karty SIM zarejestrowane przebojem czarnego rynku. Ludzie wolą zapłacić więcej, niż podawać dane
W internecie kwitnie handel zarejestrowanymi kartami SIM

To zaledwie część z nich, we wszystkich znajdziemy podobne informacje: ustawa jest dziurawa i nie zabrania handlu zarejestrowanymi kartami, więc biznes kwitnie. Kupujących nie brakuje, dzięki czemu obrotni Polacy są w stanie sprzedać kartę SIM z naprawdę dużym przebiciem. Pojawiają się wypowiedzi ludzi, którzy sprzedają je nawet w pakietach. Ten proceder nie jest możliwy u każdego operatora, Orange dla przykładu rejestruje maksymalnie 20 kart na jednym numerze PESEL. dziwne tylko, że pomyślał o tym telekom, a nie przyszło to do głowy urzędnikom i politykom.

Wspomniane ogłoszenia pokazują, jaką ułudą jest nakaz rejestracji prepaidów. Rozkręcił się nie tylko handel kartami SIM, ale też ludzkimi tożsamościami - dla ewentualnych terrorystów to nawet lepsze rozwiązanie, bo śledztwo spychają na tory prowadzące donikąd. Staje się jasne, że przepis nas nie ochroni przed atakami, a najbardziej skorzystają na nim telekomy, które w końcu poznają swoich klientów. Tyle, że o tym wszystkim mowa była jeszcze przed podpisaniem ustawy. Zastanawiam się, czy jeśli przehandlowane karty z czyimiś danymi zostaną wykorzystane w przestępstwie, jakimś dużym i poważnym, to jak będą sprawę tłumaczyć pomysłodawcy ustawy...?

Handel kartami to niebezpieczny interes

Najbardziej w tym wszystkim zastanawia mnie jednak grupa sprzedająca karty zarejestrowane na swoje dane (no chyba, że ktoś jest oszustem i w tym wszystkim wykorzystuje dokumenty jeszcze innych ludzi). Większość kupujących chce po prostu być anonimowa i w tym wszystkim jest nieszkodliwa. Ale co w przypadku, gdy karta zostanie wykorzystana w przestępstwie, niekoniecznie ataku terrorystycznym? Przecież ten prepaid może trafić do rąk porywacza, złodzieja, handlarza narkotykami. Może być użyty przy okazji handlu ludźmi czy stalkingu. Opcji jest mnóstwo, a trop poprowadzi policję do Kowalskiego, który wymyślił sobie, że dorobi na karcie, którą sprzeda w Sieci nie za 5, lecz za 50 złotych. Przebicie może i spore (do czasu), ale ryzyko też duże.

Nie twierdzę, że ci ludzie trafią do więzienia na długie lata, większość pewnie wytłumaczy skąd ich dane podpięte pod kartę. Ale to i tak oznacza spotkanie z policją, przesłuchania, może nawet areszt. Jeśli sprawy ułożą się niekorzystnie to dłuższy areszt, a do tego i spotkanie ze skarbówką - wszak handluje się towarem poza oficjalnym obiegiem. Sposób na łatwe pieniądze może się przerodzić w sposób na łatwe kłopoty...

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama