Felietony

Kiedyś królowie, teraz (żywe) trupy. Pamiętacie jeszcze te aplikacje?

Kamil Świtalski
Kiedyś królowie, teraz (żywe) trupy. Pamiętacie jeszcze te aplikacje?

Nie potrzebujemy już tylu aplikacji co kiedyś. A już na pewno nie na abonament. Obecny rynek jasno pokazuje, że nie wszyscy twórcy to rozumieją.

Wspominałem ostatnio że Threads to mój ulubiony serwis społecznościowy ad 2024. Nic się w tej kwestii nie zmieniło i... na tę chwilę nie wygląda na to, by platforma miała w ogóle jakąś konkurencję w moim rankingu. Kilka dni temu trafiłem tam na wpis Aarona Burdena, który natknął się na swój zestaw ulubionych aplikacji fotograficznych sprzed dekady. Wrzucił grafikę i... jakaż to była nostalgiczna wycieczka ku minionym czasom. SKRWT, Afterlight, Hipstamatic, olloclip — że o VSCOcam czy Mextures nie wspomnę. To aplikacje które były nieodłączną częścią mobilnych fotografów jeszcze kilka dobrych lat temu. Teraz nie istnieją albo dogorywają, pozostając co najwyżej pieśnią przeszłości w świadomości wielu z nas.

Źródło: https://www.threads.net/@aaronburden/post/C9vWo9URLmj

10-12 lat temu był prawdziwy boom na aplikacje - wszyscy instalowaliśmy ich bez liku. Rynek jednak się już dawno nasycił i dorósł. A czas zweryfikował czego potrzebują użytkownicy. No i co tu dużo mówić — z powyższej listy (a znam i miałem wszystkie z tych aplikacji) po dziś dzień na moim smartfonie ostała się jedna. Lightroom. I obok Canvy jest on jedyną aplikacją do edycji grafiki jakie mam na moim smartfonie. Co więcej: mogę powiedzieć z całą pewnością, że więcej ich po prostu nie potrzebuję.

Kiedyś królowie, dzisiaj trupy. Albo żywe trupy

Z ciekawości zajrzałem do kolekcji starych zrzutów ekranu, ale niestety — nie mam żadnych list aplikacji z tamtego okresu. Doskonale pamiętam jednak że lista aplikacji które instalowałem była niezwykle długa. Teraz, z porównaniem do tamtych czasów, mój telefon jest "goły i wesoły". Mam po jednej, góra dwie, aplikacje z danej kategorii. Wystarcza. I Lightroom jest tutaj idealnym przykładem - do edycji zdjęć niczego więcej mi nie potrzeba. Tym bardziej, że zrzucam je bezpośrednio z karty SD aparatu (za pośrednictwem czytnika na USB-C), a później synchronizują się automatycznie z chmurą. Jak wiadomo - trudno w Lightroomie o napisy — i tutaj z pomocą przychodzi wspomniana Canva. Więcej mi nie potrzeba — a od biedy w tym zestawie pokombinować coś można nawet z wideo.

Jakby się nad tym jednak dłużej zastanowić, to jest jeszcze jeden powód dla którego wielu ówczesnych królów zmiotło z planszy, albo są w stanie w jakim są. Zmiana ich finansowania.

VSCO i Unfold były świetne jak były darmowe, albo można tam było kupować efekty / dodatki. W formie abonamentowej — jeżeli ktoś nie korzysta na co dzień — 38 zł miesięcznie za VSCO może być porażającą kwotą (to więcej niż mobilny dostęp do pełnego Lightrooma). Unfold jest znacznie tańszy - bo to tylko 14 złotych. Ale jako, że sam korzystałem z aplikacji wyłącznie do najbardziej podstawowych form 9x16 by przygotować Instagram Stories - od kiedy musiałbym za to płacić, przerzuciłem się z tym do Canvy i ani razu nie obejrzałem za siebie.

Źródło: Depositphotos

Abonamenty dla wybranych. Ile można?!

To dyskusja którą można by prowadzić w nieskończoność. Twórcom oprogramowania nie opłaca się przez kilka lat pracować nad produktem, który zakupiono raz. Stare wygi nie chcą kupować kolejnych dodatków, oni nie zarabiają, nowych użytkowników jak na lekarstwo. Zmuszenie do płacenia abonamentu wydaje się być dobrym pomysłem: oto źródełko które nie wyschnie, prawda?

No prawda - ale nie bez powodu w ostatnich dniach social media zalały pełne żalu i nostalgii wpisy o tym, że VSCO radzi sobie fatalnie. Ale nie będę udawał że jestem zaskoczony - 38 złotych za tę aplikację to jawne zdzierstwo. Procreate jest jednym z chlubnych wyjątków które udowadniają, że można. Ale też przez lata widzieliśmy produkty które co jakiś czas, przy okazji większej aktualizacji, były dodatkowo płatne. W tej formie - okej. Ale co innego jest zapłacić kilkanaście czy nawet kilkadziesiąt złotych z produkt z którego korzystam od lat by móc cieszyć się jego najnowszą wersją — a co innego płacić comiesięczną daninę. Wszyscy jesteśmy już zmęczeni życiem na abonament, dlatego niespecjalnie mi żal aplikacji które po prostu nie mają pomysłu jak zrobić by wilk był syty, a owca cała.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu