VOD

Kevin Costner szczerze o odejściu z "Yellowstone": żaden z nich tak naprawdę nie próbował wyjaśnić sprawy

Kamil Świtalski
Kevin Costner szczerze o odejściu z "Yellowstone": żaden z nich tak naprawdę nie próbował wyjaśnić sprawy
2

Kevin Costner coraz głośniej rozprawia o kulisach swojego odejścia z "Yellowstone".

Kontrowersje wokół odejścia Kevina Costnera z "Yellowstone" nie gasną. A wręcz przeciwnie — teraz, kiedy aktor postanowił opowiedzieć o kulisach całego tego zamieszania, dyskusja nabiera tempa. Co prawda ani Taylor Sheridan, ani ekipa odpowiedzialna za produkcję serialu nie zdecydowali się odpowiedzieć na wszystko o czym informuje aktor, ale to mu w niczym nie przeszkadza. Bowiem Kevin Costner udzielił kolejnego wywiadu — tym razem GQ. I jak to bywa z ostatnimi rozmowami z aktorem, nie mogło tam zabraknąć wątku jego odejścia z "Yellowstone". I mimo że aktor dość spójnie wypowiada się o kulisach jego odejścia, to można odnieść wrażenie, że z każdym wywiadem jest coraz śmielszy i jasno pokazuje, że nie czuje się winny. I to druga strona nie grała fair.

Polecamy: "Holenderski gigant" będzie nowym przeciwnikiem Jacka Reachera

Gwiazda "Yellowstone" o kulisach odejścia z serialu

Kevin Costner w ostatnich tygodniach przy okazji promowania filmu "Horyzont" dość sporo mówi na temat swojego podejścia do "Yellowstone" i... tematu swojego odejścia z serialu. Wspomina też, że początkowo miał podpisany kontrakt tylko na trzy sezony, ale zdecydował się spędzić w produkcji więcej czasu — i wspomina nawet o siedmiu. Jednak całe zamieszanie związane z produkcją okazało się dość nieznośne. Najpierw zamknięcie świata w 2020 roku. Później strajki w Hollywood. I jak sam mówi:

Bardzo rzadko zaczynaliśmy wtedy, kiedy mówiliśmy, że zaczniemy i nie kończyliśmy wtedy, kiedy mówiliśmy, że skończymy.

I było mi z tym dobrze. Naprawdę. Nie przeszkadzało mi to, ale to nie był trend, który mógłbym kontynuować.

No i niestety — kiedy "Yellowstone" było jedynym projektem, mógł sobie na to pozwolić. Ale gdy pojawiły się inne — próbował dostosować terminarz zdjęciowy. I wtedy wszystko zaczęło się sypać — bo po prostu nie dało się tego utrzymać w ryzach. Aktor wspomina też, że nikt nie stanął w jego obronie i nie pokazał jak temat wyglądał z jego strony. Wszyscy przedstawiali go raczej jako "tego złego".

Moje wielkie rozczarowanie polega na tym, że nigdy nie słyszałem, by Paramount lub 101 naprawdę stanęły w mojej obronie i powiedziały: "To nieprawda. Miał zrobić jeszcze trzy sezony". Zacząłem tylko od trzech sezonów, a skończyłem na pięciu i zostałem wplątany w sprawę, której nie czuję, żeby jedna osoba tam kiedykolwiek opowiedziała poprawnie historię o tym, co zrobiłem i co byłem gotów zrobić. (...) To naprawdę mnie, ku***żaden z nich tak naprawdę nie próbował wyjaśnić sprawy, niepokoi, że żaden z nich tak naprawdę nie próbował wyjaśnić sprawy.

No cóż — nie wygląda to jakoś specjalnie dobrze, zaś druga strona tego konfliktu nie zabiera głosu tak długo, jak nie jest wywołana do tablicy. Redakcja GQ poprosiła przedstawicieli firmy o komentarz, który wydaje się... potwierdzać to, o czym mówi aktor:

Kevin był dużą częścią sukcesu Yellowstone. Mieliśmy nadzieję, że będziemy kontynuować z nim współpracę, ale niestety nie udało nam się znaleźć takiego terminu, który odpowiadałby jemu, pozostałym talentom i naszym potrzebom produkcyjnym. Szanujemy to, że Kevin nadał priorytet swojej nowej serii filmów i życzymy mu wszystkiego najlepszego.

No cóż. Fakty są jednak takie, że ekipa wróciła na plan by nagrywać ostatnie odcinki. Czy zobaczymy tam Costnera? Przekonamy się prawdopodobnie już jesienią.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu