Felietony

Kamerka to nie człowiek, musisz wstać i wyjść do ludzi!

Tomasz Szwast
Kamerka to nie człowiek, musisz wstać i wyjść do ludzi!
1

Kamerka internetowa stała się symbolem spotkań, nauki i pracy zdalnej. W 2020 roku stała się jednym z najważniejszych elementów wyposażenia komputera. Sęk w tym, że życie przez kamerkę nie ma sensu. Trzeba wyjść i żyć między ludźmi. Mimo wszystko.

Kamerka do rozmów wideo - jeden z elementów wyposażenia laptopa, smartfona czy tabletu. Często spotykana również jako akcesorium dodatkowe do komputera stacjonarnego. Wkrótce miną dwa lata, odkąd korzystamy z tych urządzeń zdecydowanie częściej, niż byśmy tego chcieli. Tęsknicie za tym, co było dawniej? To bardzo dobrze! Komunikacja na odległość, nawet najdoskonalsza, nigdy nie zastąpi nam bezpośredniej bliskości drugiego człowieka i trzeba o tym pamiętać.

Co skłoniło mnie do refleksji na temat tak prozaicznego urządzenia jak kamerka internetowa? W dużej mierze zapowiedź zdalnego kolokwium na jednej z uczelni w Polsce. Co prawda nie ma żadnej możliwości weryfikacji tego, czy kontrowersyjna korespondencja do studentów jest prawdziwa, jednak z perspektywy tego materiału nie ma to absolutnie żadnego znaczenia. Wymóg korzystania z aż czterech kamerek podczas wykonywania zadań sprawdzających wiedzę wydaje się abstrakcją, podobnie jak konieczność klaskania na komendę prowadzącego zaliczenie. Zostawmy jednak ten temat i skupmy się na samym urządzeniu do rejestrowania obrazu.

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że publikacja moich przemyśleń w momencie, gdy w Polsce padają kolejne, dzienne rekordy zakażeń może wydać się czymś dziwnym. Jednak właśnie teraz, kiedy wydawać się może, że lada chwila połowa mieszkańców Polski wyląduje na kwarantannie, chciałbym żebyście potraktowali ten materiał jako coś optymistycznego. Już wkrótce będzie normalnie, już wkrótce będzie offline, tylko jeszcze kilka, może kilkanaście chwil z ograniczeniami. Damy radę!

Wolicie się uczyć stacjonarnie, czy online?

Kamerka lekiem na samotność? To tak nie działa

Wróćmy jednak do głównej bohaterki. Kamerka, zgodnie z wyobrażeniem niektórych, ma być lekiem na całe zło. Nie trzeba wychodzić z domu, spotykać się, odwiedzać miejsca publiczne, gromadzić się wspólnie w jednym miejscu, by móc bez przeszkód porozmawiać. Głos słychać? Słychać. Obraz widać? Widać. Czego chcieć więcej? Okazuje się, że tylko jednego. Prawdziwego człowieka w bliskiej odległości, z którym możemy porozmawiać, któremu możemy spojrzeć w oczy bezpośrednio, bez wykorzystywania jakichkolwiek elektronicznych pomocy.

Skąd wiadomo, że kamerka nie zastąpi rzeczywistych spotkań? Wystarczy wczytać się w relacje uczniów czy studentów, jak radzą sobie ze zdalną nauką. Można również zapytać pracowników, którzy dotychczas dzielili wspólną przestrzeń biurową, czy rozmawiając przez komunikatory internetowe czują się dokładnie tak, jak gdyby komunikacja odbywała się w pełni offline. Niestety, ich relacje, co do zasady, są przytłaczająco smutne.

Przez długie miesiące obowiązywania zdalnej nauki pojawiło się wiele wniosków, z którymi trudno się nie zgodzić. Najbardziej istotny jest ten dotyczący kondycji psychicznej młodzieży. Zgodnie z analizami ekspertów, ta uległa wyraźnemu pogorszeniu. Czy to właśnie gorszy kontakt z rówieśnikami sprawił, że młodzież w wieku szkolnym i studenci czują się gorzej, niż przed początkiem 2020 roku? Wszystko na to wskazuje, że to jeden z decydujących czynników.

Odzwierciedla to również stanowisko wielu ważnych instytucji, również międzynarodowych. Światowa Organizacja Zdrowia mówi wprost, że nauka zdalna powinna być stosowana wyłącznie w ostateczności, kiedy inne formy ograniczenia transmisji chorób zakaźnych mogą okazać się niewystarczające. Z tego samego założenia, tyle tylko, że w odniesieniu do osób dorosłych, wychodzi coraz więcej dużych firm. Ich czołowym przedstawicielem jest Google, którego zarządzający opracowali szczegółowy plan powrotu do pracy stacjonarnej. Dlaczego? Ponieważ dostrzegają to, że wykonywanie obowiązków pracowniczych poza siedzibą firmy, na zdecydowanej większości stanowisk, niesie za sobą więcej ryzyk i mankamentów, niż realnych korzyści.

Naprawdę nie lubię spotkań online, a Wy?

W branży technologicznej spotkania na komunikatorach internetowych to codzienność już od wielu lat. Przed 2020 rokiem były organizowane w tej formie przede wszystkim po to, by móc przekazać konkretne informacje wszystkim zainteresowanym danym tematem w tym samym momencie. Niezależnie od tego, z której części globu pochodził dany uczestnik spotkania.

W późniejszym czasie, spotkań wirtualnych organizowano zdecydowanie więcej. Sale konferencyjne zastąpił komputery z kamerkami, a rozmowy w kuluarach wiadomości na internetowych czatach. Muszę przyznać szczerze, że ta zmiana nie przypadła mi do gustu wcale a wcale. Rozmowy internetowe, w przeciwieństwie do tych na żywo, nie sprzyjają integracji z innymi ludźmi, zawieraniu nowych znajomości czy dzieleniu się swoimi spostrzeżeniami i odczuciami. Internetowe spotkanie zaczyna się w momencie rozpoczęcia prezentacji, a kończy równo z jej zakończeniem. Potem każdy wraca do swoich obowiązków, bez zamienienia chociażby kilku słów na przysłowiowym dymku.

Lubicie takie spotkania?

Jest jeszcze coś, co sprawia że do spotkań internetowych podchodzę jak pies do jeża i wcale nie chodzi o to, że nie lubię siedzieć przed włączoną kamerą. Do tego też nie potrafię się przyzwyczaić, choć pewnie z biegiem czasu i to uległoby spowszednieniu. Nie potrafię jednak przestać myśleć o wydarzeniach z wiosny 2020 roku, kiedy to cały świat wstrzymał oddech nie wiedząc tego, jak będzie wyglądało jutro. Obawy o zdrowie, pracę, finanse, najbliższe osoby jeszcze długo pozostaną w pamięci. Nawet wtedy, gdy w pełni wrócimy do normalności.

Samotność to taka straszna trwoga…

Cytat, który umieściłem w nagłówku pochodzi z utworu, który powstał w zupełnie innych okolicznościach, niż te, których dotyczy ten materiał. Mimo wszystko, w tej cyfrowej rzeczywistości, na którą zostaliśmy skazani, jest coś takiego złego, co pozwala mimowolnie zanucić właśnie ten fragment jednej z najsłynniejszych piosenek Dżemu.

Choć nigdy nie dane było mi uczestniczyć w tego typu imprezie, słyszałem o spotkaniach towarzyskich, które również organizowane są przy pomocy komunikatorów internetowych. Do momentu nastania pandemii nie było to niczym niezwykłym, tyle że w środowisku graczy komputerowych. Znajomi, czy to realni czy wirtualni, spotykali się na discordowych serwerach, by wspólnie grać w ulubione produkcje, rozmawiać o wspólnych tematach, po prostu spędzać w ten sposób wolny czas. Współcześnie, takie wirtualne spotkania towarzyskie, rzekomo odbywają się w niektórych zakładach pracy. Każdy zamawia sobie coś do jedzenia, wyposaża się w ulubione napoje i zasiada przed kamerką, by rozmawiać ze znajomymi.

Wielu z nas odczuwa samotność odkąd coraz więcej robimy zdalnie

Przyznam szczerze, miałbym spore opory przed uczestnictwem w takim spotkaniu. Jestem doskonale świadomy z tego, że żadna forma komunikacji tego typu nie zastąpi wspólnego wyjścia do knajpy i spędzenia wieczoru wspólnie, twarzą w twarz.

Teoretycznie, z biegiem czasu, do wszystkiego tego powinienem się przyzwyczaić. Tyle tylko, że na wakacjach 2022 roku minie równo cztery lata odkąd pracuję w całości zdalnie. Mimo że upłynęło już sporo czasu, nadal nie mogę powiedzieć, że w rzeczywistości spotkań w pełni online funkcjonuje mi się równie dobrze, jak w tej z ludźmi wokół. Nie można przenieść swojego życia w całości do sieci i kropka.

Technologia pomaga, ale nigdy nie zastąpi tamtej codzienności

Naturalnie, kamerka, jako symbol wirtualnych spotkań, nie ma w sobie absolutnie niczego złego. Podobnie jak komunikatory internetowe, które służą podtrzymywaniu więzi międzyludzkich w czasach, gdy nie można spotykać się w innej formie. Chylę czoła przed wszystkimi tymi producentami urządzeń, dostawcami usług i autorami oprogramowania, którzy chcą sprawić, że nowa rzeczywistość będzie dla nas możliwie jak najbardziej przyjazna. To wszystko bardzo pomaga nie tylko w codziennej pracy, ale też w podtrzymaniu relacji między znajomymi.

Platformy komunikacyjne stały się miejscem, w którym odbywa się nauka, zapadają kluczowe decyzje biznesowe, dochodzi do rozmów między partnerami i kontrahentami biznesowymi, ale także coraz częściej służą celom typowo towarzyskim. Sęk w tym, żeby pamiętać o tym, że to wyłącznie rozwiązanie przejściowe. To wielka szansa ku temu, by ubogacić nasze dotychczasowe życie towarzyskie i zawodowe o sporą wartość dodaną, jaka płynie z tych wirtualnych spotkań. Ubogacić, ale nie zastąpić.

Mając na uwadze swoje przyzwyczajenia, ciężko mi uwierzyć w wizję przyszłości, jaka obecnie lansowana jest przez Facebooka. Metaverse, czyli zupełnie inne podejście do życia online, ma sprawić, że funkcjonowanie w sieci stanie się tak naturalne, jak bez niej. Za sprawą wirtualnej rzeczywistości mamy się przenosić do krainy, w której możemy się spotykać, robić zakupy, wspólnie spędzać czas, grać, oglądać materiały multimedialne, czyli niemal wszystko to, co robimy w życiu codziennym bez udziału elektroniki.

Teraz spotykamy się przez kamerki. Kiedyś zastąpią je gogle VR?

Czy taka wizja przyszłości ma szansę się przyjąć? Czy ludzie zaakceptują to, że ktoś będzie chciał przenieść lwią część ich życia do zupełnie nowej sieci, która wyewoluuje z obecnego internetu? Mam co do tego spore wątpliwości. Dlaczego tak? Przede wszystkim dlatego, że mam świadomość, jak wielu użytkowników internetu przywiązało się do dotychczas stosowanych rozwiązań. Pamiętacie jeszcze o takim komunikatorze jak Clubhouse, który służył do komunikacji głosowej? Powstał między innymi po to, by móc spotkać się, czy to w gronie znajomych, czy zupełnie obcych ludzi i porozmawiać głosowo na dany temat. Clubhouse zniknął równie szybko, jak się pojawił, przynajmniej z Polski. Wiadomo, metaverse będzie czym znacznie, ale to znacznie większym. Sęk w tym, czy aby na pewno tego chcemy?

Sprawdź też: Jak włączyć kamerę w laptopie

Wszystko będzie dobrze!

Kończąc ten materiał chciałbym przekazać wyrazy wsparcia przede wszystkim dla uczniów i studentom, którzy po raz kolejny muszą zmagać się z trudami zdalnej edukacji i brakiem możliwości normalnego funkcjonowania w grupach rówieśników. Miejmy nadzieję, że to już ostatnie takie tygodnie i miesiące, że już lada dzień będzie tak, jak wszyscy byśmy tego chcieli i będziemy funkcjonować dokładnie tak, jak mamy na to ochotę.

O ile tylko to możliwe, bez narażania zdrowia własnego i innych, nie zapominajmy o tym, że życie to nie kamerka, a ludzie wokół nas. Wirtualna rzeczywistość nie zastąpi nam tej prawdziwej, dlatego trzeba wstać, wyłączyć komputery i wyjść do ludzi! Inaczej zwariujemy.

Nie ukrywam, że chciałbym poznać Wasze zdanie na temat tego, jak radzicie sobie z rzeczywistością, w której coraz więcej spraw jest przenoszonych online. Poza tymi aspektami, w których istotnie jest to sporo wygodniejsze, brakuje Wam czegoś? Co sądzicie o przyszłości technologii komunikacyjnych, takich jak metaverse? Wrócimy do częstszych spotkań offline, czy może zupełnie zatracimy się w wirtualnej rzeczywistości?

Komentarze, jak zawsze, należą do Was.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu