Apple TV+ to jedna z tych platform o których na co dzień nie pamiętam. Ale zawsze jak już tam zbłądzę - jestem naprawdę zadowolony, że to zrobiłem.
Jest VOD, na którym czego nie włączę, jest przynajmniej "w porządku". Ale dalekie jest od ideału
Apple TV+ to jedna z tych usług, którą bardzo lubię. Ale będę szczery - jeżeli miałbym co miesiąc płacić za dostęp do niej 24,99 zł - nie robiłbym tego. A przynajmniej nie na co dzień - raczej skusiłbym się na miesiąc czy dwa w skali roku. I jeżeli miałbym wskazać największy minus platformy, to... prawdopodobnie byłaby to stosunkowo niewielka baza filmów i seriali. Stosunkowo, bo wbrew powszechnej opinii to nie jest tak, że są tam trzy seriale i jeden film. Biblioteka stale się powiększa — i choć na co dzień kompletnie o Apple TV+ zapominam, to za każdym razem kiedy już zawędruję na platformę i coś tam obejrzę - zastanawiam się ldaczego tak rzadko tam błądzę. Bo okazuje się, że czegokolwiek tam nie włączę - bawię się przy tym naprawdę dobrze. I nigdy jeszcze nie trafiłem ani na film, ani na serial, którego bym nie chciał kontynuować.
Apple TV+ nie zawodzi, ale daleko mu do ideału
Od The Morning Show, przez Truth Be Told, Defending Jacob, Foundation, Severabce, WeCrashed na... Loot kończąc. Do tego sporo fajnych dokumentów (Prehistoric Planet!) i trochę rozmaitości. Bardzo podobał mi się też film Swan Song z Glenn Close. Czy wszystko co uruchamiam na ATV+ jest idealne? Nie, ale fakty są takie, że albo mam dużo szczęścia, albo małe wymagania, albo najzwyczajniej w świecie lwia część ich produkcji jest co najmniej solidna. Zarówno pod względem fabularnym, jak i realizacyjnym. Choć nie ukrywam, że miejscami świecenie produktami Apple w każdej scenie gdzie tylko da się je upchnąć jest dla mnie aż śmieszne — no ale rozumiem, to ich pełne prawo. To przecież Tim Cook i spółka zapłacili za to, by te produkcje w ogóle mogły powstać.
Ale jakkolwiek fajnym nie jest budowanie serwisu VOD z naprawdę fajnymi, autorskimi, treściami, to jednak jako platforma streamingowa sama w sobie... dla mnie do ideału brakuje jej sporo. Ot, jak chociażby dużej bazy seriali komediowych, które niezobowiązująco grają w tle. No i po prostu znanych marek i setek odcinków, które znamy, ale wciąż lubimy i do nich wracamy. Ku mojemu zdziwieniu, to właśnie takich treści odnalazłem w Disney+, którego premiera średnio mnie interesowała. Ale kiedy dałem platformie szansę, okazało się, że atak nostalgii związany z wieloma klasykami telewizji oraz wielka baza seriali komediowych bardzo przypadła mi do gustu — i korzystam z D+ na co dzień. A poza nimi nareszcie stopniowo nadrabiam dokumenty od National Geographic, a także odkrywam seriale które nie wiedzieć czemu - totalnie mi umknęły (Wu-Tang: An American Saga, bo o nim mowa, polecam z całego serca).
W Apple TV+ dla odmiany jest tylko jedna ścieżka: oglądanie solidnych nowości. Czy to źle? I tak - i nie, ale rozumiem, dlaczego większość ludzi omija platformę szerokim łukiem. Trzymanie abonamentu w pełnej cenie (sam mam dostęp do usługi dzięki pakietowi Apple One) jest... po prostu drogie. No i oferuje mniej niż wspomniany Disney+ czy HBO Max.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu