Felietony

Jest VOD, na którym czego nie włączę, jest przynajmniej "w porządku". Ale dalekie jest od ideału

Kamil Świtalski
Jest VOD, na którym czego nie włączę, jest przynajmniej "w porządku". Ale dalekie jest od ideału
Reklama

Apple TV+ to jedna z tych platform o których na co dzień nie pamiętam. Ale zawsze jak już tam zbłądzę - jestem naprawdę zadowolony, że to zrobiłem.

Apple TV+ to jedna z tych usług, którą bardzo lubię. Ale będę szczery - jeżeli miałbym co miesiąc płacić za dostęp do niej 24,99 zł - nie robiłbym tego. A przynajmniej nie na co dzień - raczej skusiłbym się na miesiąc czy dwa w skali roku. I jeżeli miałbym wskazać największy minus platformy, to... prawdopodobnie byłaby to stosunkowo niewielka baza filmów i seriali. Stosunkowo, bo wbrew powszechnej opinii to nie jest tak, że są tam trzy seriale i jeden film. Biblioteka stale się powiększa — i choć na co dzień kompletnie o Apple TV+ zapominam, to za każdym razem kiedy już zawędruję na platformę i coś tam obejrzę - zastanawiam się ldaczego tak rzadko tam błądzę. Bo okazuje się, że czegokolwiek tam nie włączę - bawię się przy tym naprawdę dobrze. I nigdy jeszcze nie trafiłem ani na film, ani na serial, którego bym nie chciał kontynuować.

Reklama

Apple TV+ nie zawodzi, ale daleko mu do ideału

Od The Morning Show, przez Truth Be Told, Defending Jacob, Foundation, Severabce, WeCrashed na... Loot kończąc. Do tego sporo fajnych dokumentów (Prehistoric Planet!) i trochę rozmaitości. Bardzo podobał mi się też film Swan Song z Glenn Close. Czy wszystko co uruchamiam na ATV+ jest idealne? Nie, ale fakty są takie, że albo mam dużo szczęścia, albo małe wymagania, albo najzwyczajniej w świecie lwia część ich produkcji jest co najmniej solidna. Zarówno pod względem fabularnym, jak i realizacyjnym. Choć nie ukrywam, że miejscami świecenie produktami Apple w każdej scenie gdzie tylko da się je upchnąć jest dla mnie aż śmieszne — no ale rozumiem, to ich pełne prawo. To przecież Tim Cook i spółka zapłacili za to, by te produkcje w ogóle mogły powstać.

Ale jakkolwiek fajnym nie jest budowanie serwisu VOD z naprawdę fajnymi, autorskimi, treściami, to jednak jako platforma streamingowa sama w sobie... dla mnie do ideału brakuje jej sporo. Ot, jak chociażby dużej bazy seriali komediowych, które niezobowiązująco grają w tle. No i po prostu znanych marek i setek odcinków, które znamy, ale wciąż lubimy i do nich wracamy. Ku mojemu zdziwieniu, to właśnie takich treści odnalazłem w Disney+, którego premiera średnio mnie interesowała. Ale kiedy dałem platformie szansę, okazało się, że atak nostalgii związany z wieloma klasykami telewizji oraz wielka baza seriali komediowych bardzo przypadła mi do gustu — i korzystam z D+ na co dzień. A poza nimi nareszcie stopniowo nadrabiam dokumenty od National Geographic, a także odkrywam seriale które nie wiedzieć czemu - totalnie mi umknęły (Wu-Tang: An American Saga, bo o nim mowa, polecam z całego serca).

W Apple TV+ dla odmiany jest tylko jedna ścieżka: oglądanie solidnych nowości. Czy to źle? I tak - i nie, ale rozumiem, dlaczego większość ludzi omija platformę szerokim łukiem. Trzymanie abonamentu w pełnej cenie (sam mam dostęp do usługi dzięki pakietowi Apple One) jest... po prostu drogie. No i oferuje mniej niż wspomniany Disney+ czy HBO Max.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama