Technologie

Jest Google Glass i jest... anty Google Glass

Maciej Sikorski
Jest Google Glass i jest... anty Google Glass
Reklama

Miniony weekend spędziłem bardzo "analogowo" – zero Internetu, komputer wykorzystany w stopniu minimalnym, telefon raczej nie był tykany. Choć wspomni...

Miniony weekend spędziłem bardzo "analogowo" – zero Internetu, komputer wykorzystany w stopniu minimalnym, telefon raczej nie był tykany. Choć wspomniane dwa dni muszę uznać dość intensywne i trudno mówić o jakimś wypoczynku, to kilkudziesięciogodzinny odwyk od nowych technologii może odprężyć człowieka. Co więcej, w umyśle rodzi się nawet plan, by w przyszłości częściej odłączać się od świata cyfrowego. Niestety, krótki materiał wideo obejrzany wczoraj wieczorem uświadomił mi, że świat cyfrowy nie uznaje takich przerw.

Reklama

Funkcjonowanie poza światem nowych technologii jest dzisiaj dość trudne. Nie napiszę, że niemożliwe, ale znam niewiele osób, które za wszelką cenę próbują się obejść bez dobrodziejstw ostatnich dekad. Temat nie jest nowy i wiele osób "wałkowało" go już niejednokrotnie i to na różne sposoby. Dlatego nie będę opisywał uzależnienia od komputera, smartfonu, Internetu czy wszelkiej maści oprogramowania. Skupię się na gadżecie, który poznałem za sprawą pewnego krótkiego filmu – to okulary uniemożliwiające wykrywanie i rozpoznawanie twarzy.

Sprzęt pochodzi z Japonii, a jego zadanie jest dość proste: mamy pozostać anonimowi dla kamer oraz będących ich uzupełnieniem programów, które mogłyby rozpoznać naszą twarz. Czy faktycznie jest się przed czym chronić? To zależy od podejścia konkretnego człowieka, ale wiele osób zapewne nie zdaje sobie sprawy z tego, ile kamer już dzisiaj wisi nad naszymi głowami (głównie urządzenia miejskie i przemysłowe). Zastanawiałem się nad tym jakiś czas temu w pewnym sklepie całodobowym, w którym kamery obejmowały dosłownie każdy kąt, a efekt ich pracy można było obserwować na wielkim ekranie wywieszonym nad kasą. Dobra jakość obrazu, wszystko widoczne jak na dłoni.


Kamery w sklepach, urzędach, na przejściach dla pieszych, w punktach usługowych to tylko część rodzącego się systemu podglądu i rejestrowania. Należy do tego dodać sprzęt znajdujący się w rękach, a niedługo też na głowach (np. Google Glass), coraz większej liczby obywateli. Nagrywa nas państwo, właściciel sklepu, pani z psem idąca do cukierni. Jedni machną na to ręką, inni pokręcą głową z niedowierzaniem i niechęcią. Ci drudzy zapewne zainteresują się japońskim wynalazkiem.

Sposób działania tego gadżetu (materiał wideo do obejrzenia pod tym adresem) nie jest zbyt skomplikowany i opiera się na emitowaniu podczerwieni w konkretnych punktach ludzkiej twarzy. To uniemożliwia kamerom jej rozpoznawanie. Niby proste i podobno skuteczne, ale pozostaje kwestia noszenia na głowie dziwnie wyglądającego wynalazku. Ktoś stwierdzi oczywiście, że technologia zostanie dopracowana i niedługo produkt ten nie będzie się różnił (przynajmniej pod względem wyglądu) od zwykłych okularów przeciwsłonecznych/korekcyjnych. Może i faktycznie tak się stanie...

Producenci sprzętu tego typu (fakt, iż pojawił się on na rynku jest chyba dość przykrą zapowiedzią rzeczywistości, w jakiej przyjdzie nam żyć) mogą szybko ulepszać swoje okulary, ale nie ulega wątpliwości, że ten sam ruch wykonają twórcy kamer oraz oprogramowania i będą się starali zniwelować wszelkie przeszkody. Zapowiada się zatem kolejna przepychanka, w której stawką jest nasza prywatność. Jak już pisałem we wstępie: to, że ja zrezygnuję na kilka dni z nowych technologii nie oznacza, że one zrezygnują ze mnie…

Źródło: bbc.co.uk

Reklama

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama