Wracaj jeszcze do wczorajszej akcji w której jednym cięciem Google odfiltrowało kilkadziesiąt serwisów w tym kilka od bardzo liczący się na polskim ry...
Wracaj jeszcze do wczorajszej akcji w której jednym cięciem Google odfiltrowało kilkadziesiąt serwisów w tym kilka od bardzo liczący się na polskim rynku graczy.
Rozumiem, że internet to dobro wspólne o które trzeba dbać i też rozumiem pozycję Google w tej całej zabawie. Wyszukiwarka z zasięgiem na poziomie ponad 90% rozdaje w naszym kraju karty.
Google wprawdzie twierdzi, że nie jest panem i władcą internetu bo przecież są też inne wyszukiwarki ale umówmy się nasz megapanel jasno pokazuje sytuację w Polsce.
Dochodzimy więc do momentu w którym zarządzający masami internautów w Polsce nagle wyłącza kilkanaście dużych witryn twierdząc, że robi porządki. Gorzej bo te witryny niezależnie od tego czy łamały zasady współpracy z Google czy też nie były interfejsem pomiędzy klientami i wieloma małymi i średnimi sklepami e-commerce. Można więc powiedzieć, że przy tej akcji dostało się również i tej branży.
I teraz w odpowiedzi na pytania co się stało dostajemy praktycznie sztandarowy komunikat, że Google nie komentuje poszczególnych przypadków. Tylko patrząc na to z boku wygląda to trochę nie jak zwolnienie pojedynczego pracownika tylko zwolnienia grupowe bez odprawy.
W przypadku porównywarek cen zakładam, że panuje ogólna zgoda iż działania ich była to "jazda po bandzie" i pewnie na to zapracowali. Mnie natomiast bardziej interesuje, że przy takiej akcji jesteśmy jako użytkownicy polskiego internetu zbywani i odmawia nam się szczegółowych informacji.
Zastanawiam się czy w takich przypadkach na przykład IAB lub też inna organizacja nie powinna wejść do akcji i zapytać grzecznie Google o konkretne powody takich działań. Nie dlatego aby bronić kogokolwiek ale aby wypracować takie standardy w których firmy w Polsce nie będą czuć się jak na dzikim zachodzie gdzie w miasteczku rządzi jeden szeryf a mieszkańcy mają zakaz noszenia broni.
Jeśli jutro lub dziś ofiarami czystek w Google padną na przykład serwisy informacyjne lub jakakolwiek inna część naszego internetu to chyba warto wiedzieć co się dzieje i przede wszystkim dlaczego teraz i tak nagle. Przypomnę, że porównywarki cen w Polsce istnieją od ładnych paru lat i zakładam, że posługują się od dłuższego czasu metodami za które teraz były ukarane.
Google jak pewnie żadna inna firma nie lubi słuchać o sobie jako o monopoliście nie wspominając już o takich sformułowaniach jak cenzura. Jest to dla mnie zrozumiałe - przeprowadzając jednak dużą akcje w pojedynczym kraju należy też jasno i wiarygodnie ją skomunikować. Inaczej powstanie wiele spiskowych teorii o których już możemy poczytać w internecie.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu