Jak wygląda „życie w Google”? Właśnie tak

Jeżeli zastanawialiście się kiedyś, jak toczy się życie w Mountain View, warto odwiedzić stworzony właśnie przez Google’a profil. Na Google+ inżynierowie firmy zdradzają szczegóły na temat pracy, kultury spółki i możliwościach kariery zawodowej. Najnowszy wpis to zapis wideo z rozmowy z Barackiem Obamą na Google+ Hangout.

„Life at Google” dostępny jest już na Twitterze, Facebooku i YouTube. Teraz firma postanowiła wprowadzić jego wersję na własną platformę społecznościową, czyli Google+. Jak czytamy we wpisie na Twitterze, wkrótce na profilu pojawić mają się nowe wywiady, zdjęcia z kwatery głównej czy materiały wideo. Jak na razie użytkownicy mogą obejrzeć rozmowę internautów z prezydentem USA via Google+ Hangout.

Po co właściwie Google uruchomił „Life at Google”? Czy firma ma nadzieję na poprawienie swojego wizerunku, a może zależy jej na bliższym kontakcie z internautami? Z pewnością również, ale przede wszystkim profil ma być pomocą dla osób zainteresowanych pracą i współpracą z gigantem z Mountain View. A także dla tych, których ciekawi rozwój serwisu społecznościowego Google+.

Jak na razie, po kilkunastu godzinach od uruchomienia, „Life at Google” na Google+ radzi sobie co najmniej dobrze. Profil firmy trafił już do niemal 4 tys. kręgów użytkowników Google+. Dla porównania na Facebooku „Life at Google” polubiło dotąd 30 tys. osób, zaś na Twitterze profil śledzi 13 tys. osób.

Google uruchomił też inną stronę na Google+ poświęconą współpracy z twórcami aplikacji na Androida. Za jej pośrednictwem deweloperzy będą mogli uzyskać lepszy kontakt z inżynierami Google’a, zadawać pytania, a także dowiedzieć się jak „zbudować niesamowite aplikacje na Androida”.

Na ile zapewnienia Google’a okażą się prawdą przekonamy się niebawem. Jak dotąd twórca Androida nie słynie z wyjątkowo dobrej współpracy z deweloperami, którzy narzekają m.in. na utrudnienia w sprzedaży aplikacji. Może stworzenie profilu na Google+ rzeczywiście pomoże we współpracy z twórcami programów na Androida, a może to tylko kolejny pomysł marketingowców na poprawę wizerunku.