Oszuści towarzyszą grom multiplayer od zarania dziejów. Narzędzia, które wykorzystują, są legalne i prostsze do zdobycia niż może się wydawać.
Ile razy zdarzyło wam się dostać w grze online tak srogi oklep, że jedyne co byliście w stanie wydusić to „Jakim cudem ten cheater nie dostał jeszcze bana?!”. Nie musicie odpowiadać, wiem, że wiele. Walka z oszustami to często syzyfowa praca. Developerzy raz za razem obiecują poprawę zabezpieczeń, wprowadzając liczne łatki i systemy ani-cheat. Jak jednak radzić sobie z narzędziem, które nie zostawia śladów i jest… legalne?
Wilk w owczej skórze
Cronus istnieje na rynku nie od dziś. Firma funkcjonuje legalnie i jest zarejestrowana w Wirginii jako marka sprzedająca akcesoria przeznaczone dla graczy, zarówno konsolowych jak i komputerowych. Ich pierwsze dzieło – o oryginalnej nazwie – CronusMax miało na celu umożliwienie graczom podłączenie dowolnych kontrolerów do wybranej platformy. Na pewno nie raz natknęliście się nad wątki z dyskusjami o supremacji danego pada. Wiecie, te słynne wojenki między fanami Xboxa i Playstation były kiedyś chlebem powszednim pośród społeczności graczy.
CronusMax miał być rozwiązaniem tych problemów. Przypominał on pendrive z dołączonym hubem, który pozwalał na podłączenie do konsoli pada konkurencyjnego producenta. Zasada działania jest prosta. Podłączamy do urządzenia zarówno oryginalny kontroler, jak i ten teoretycznie niekompatybilny. Dzięki temu CronusMax mógł przesłać do konsoli fałszywą informację o oryginalności kontrolera, ponieważ w pierwszej kolejności informacja zwrotna procesowana była przez dedykowanego pada. No dobrze, ale sama podmiana kontrolera to jeszcze nic złego prawda? Otóż nie do końca.
Przepis na legalne cheaty
Do zakupionego urządzenia dołączone było oprogramowanie pozwalające na szereg działań wpływających na sterowanie. Twórcy opracowali bogaty panel mapowania przycisków, zmiany ich czułości, wsparcia celowania i czasu reakcji. W teorii miało to ułatwić dostosowanie kontrolera pod indywidualne preferencje. W praktyce jednak okazało się to niczym innym jak legalnym oszustem dającym niemałą przewagę w grze. Rozwiązanie okazało się niezwykle skuteczne w sieciowych shooterach. Użytkownicy CronusMaxa dzięki niewykrywalności i znikomemu input lagowi siali postrach na serwerach bez konsekwencji. Przez internet przelała się fala oburzenia. Powstawały liczne filmy i wątki na forach, gdzie dyskutowano o legalności kontrowersyjnego urządzenia. Cheaterzy – będący nieodłącznym elementem gier online – przychodzili i odchodzili. Sprawa po czasie ucichła a w międzyczasie na rynku pojawił się następca Maxa, CronusZen.
Producent reklamuje swój nowy produkt jako „rewolucyjne narzędzie do emulacji kontrolerów i skryptów”. CronusZen potrafi podmienić w zasadzie każdy sprzęt, począwszy od padów, przez klawiaturę i mysz, aż po kierownice. Co zaskakujące, firma nawet nie próbuje ukryć głównego celu urządzenia, jakim jest zdobycie nieuczciwej przewagi w grach. Zobaczcie tylko na te grafiki, które producent umieścił na swojej stronie.
Asysta celowania, redukcja odrzutu, automatyczny sprint i wiele więcej. A to wszystko niewykrywalne dla systemów ani-cheat. Na oficjalnej stronie znajdują się nawet gotowe skrypty, z indywidualnie wyselekcjonowanymi ustawieniami pod konkretne gry. Wszystko to okraszone narracją marki customer friendly z aktywnym działem wsparcia klienta i zaangażowaną społecznością użytkowników. Twórcy gier, do których docierają liczne skargi, pozostają bezradni. Oszuści mogą bez problemów używać legalnych „cheatów” na turniejach, ponieważ bardzo ciężko im takowe oszustwo udowodnić.
CronusZen widnieje w oficjalnym sklepie jako wyprzedany. Na znanym chińskim portalu zakupowym znajduje się jednak wiele ofert, chociaż trudno zweryfikować ich wiarygodność. Przyznam, że trochę dziwi mnie powszechne zobojętnienie na takie praktyki. Jedynym plusem tej historii jest to, że jeśli znowu jakiś czternastolatek upokorzy mnie w Call of Duty, będę mógł zwalić winę na CronusZen.
Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu