Felietony

Jak umówić na randkę gitarę i powietrznego MacBooka?

Paweł Winiarski

Pierwszy komputer, Atari 65 XE, dostał pod choinkę...

22

Pierwszy raz gitarę do komputera podłączyłem ponad 10 lat temu. Nie przypuszczałem jednak, że przy okazji MacBooka Air napotkam na problem. Ten, jak się jednak okazało, udało mi się rozwiązać w niecodzienny sposób. Stacjonarnie? Nie ma problemu Jeszcze za czasów komputera stacjonarnego nie mia...

Pierwszy raz gitarę do komputera podłączyłem ponad 10 lat temu. Nie przypuszczałem jednak, że przy okazji MacBooka Air napotkam na problem. Ten, jak się jednak okazało, udało mi się rozwiązać w niecodzienny sposób.

Stacjonarnie? Nie ma problemu

Jeszcze za czasów komputera stacjonarnego nie miałem z tym najmniejszych problemów. Z „tym”, czyli podłączeniem gitary. Fakt, niewiele można było wtedy z takiego połączenia w warunkach domowych wyciągnąć, ale nie przeszkodziło mi to nagrywać. Powiem więcej, nagrałem w ten sposób łącznie trzy płyty mojego jednoosobowego zespołów, które nie zostały schowane do szuflady, a rozeszły się po podziemnych metalowych wydawnictwach. Przyznaję się jednak bez bicia – nie inwestowałem w profesjonalny, ba nawet półprofesjonalny sprzęt i starałem się wszystko robić jak najmniejszym nakładem finansowym. A podłączenie było banalnie proste – gitara, potem piecyk z efektem lub efekt gitarowy, kolejny przewód po prostu wtykałem w wejście Line-in swojego stacjonarnego Sound Blastera. Takie rozwiązanie pozwalało nie tylko nagrywać, ale również przepuszczać gitarę przez komputer na większe głośniki. Nawet jeśli nie planowałem rejestrowania jakichkolwiek nagrań, po prostu robiłem sobie tło, do którego ćwiczyłem czy układałem drugą ścieżkę gitary. Proste i bardzo przydatne. Jak zapewne wiecie, podłączenie samej gitary do wejścia Line-in nie na wiele się zda – tu potrzebny jest jakiś przedwzmacniacz, w którego rolę wcielał się właśnie piecyk lub efekt. Aby nagrać czysty dźwięk gitary, wystarczyło po prostu wyłączyć przeszkadzajki (gainy, reverby itp.). Podłączania gołej gitary bezpośrednio do wejścia mikrofonowego raczej nie polecam, ponieważ sygnał jest nie tylko okropnie słaby, ale i trochę zniekształcony co w zasadzie uniemożliwia jego obróbkę.

Mobilnie

Schody zaczęły się w chwili przesiadki na laptopa. Dwa wejścia – słuchawki i mikrofon. Nie wystarczy, co zrobić? Zewnętrzna karta muzyczna z wejściem Line-in. Prosta sprawa, choć tu też trzeba było mieć trochę szczęścia i trafić na model, który nie ma w zwyczaju gubienia zasilania z portu USB, wyłączyć wszelkie możliwe oszczędzanie energii w systemie albo po prostu zainwestować w sprzęt z zewnętrznym zasilaniem. Tyle tylko, że im więcej kabli i zasilaczy, tym takie rozwiązanie okazywało się mniej mobilne. Ponownie poszedłem w budżetowy zestaw i zakupiłem zwyczajnego SoundBlastera Live 5.1. Sprawdzał się całkiem nieźle, choć potrafił wchodzić w konflikt z wewnętrzną kartą muzyczną laptopa (Toshiba, potem Asus) i na przykład w trakcie nagrania stawać się tym opcjonalnym urządzeniem do rejestracji, choć w każdym możliwym miejscu zaznaczyłem, że to z tej właśnie karty chcę korzystać. No ale szukanie winnego nie miało większego sensu, bo powodem takich cyrków równie dobrze mógł okazać się system lub same sterowniki. Ważne, że w większości przypadków wszystko działało ta jak trzeba, a ja byłem w stanie nagrać zarówno przetworzony już dźwięk wychodzący z zewnętrznego efektu gitarowego jak i obrabiać czystą ścieżkę przy pomocy wtyczek VST, jak chociażby bardzo popularnego zestawu AmpliTube. Nagrałem tak dwa albumy. Potem gitara postała jakiś czas na stojaku, ja zawiesiłem nagrywanie, ale kiedy chciałem do niego powrócić na drodze stanął mi nowy sprzęt. No bo jak podłączyć gitarę do MacBooka Air?

Jedna dziurka do wszystkiego?

MBA posiada jedynie jeden port audio. Jeśli wetkniecie do niego słuchawki od iPhona, będzie w stanie obsłużyć zarówno dźwięk wychodzący jak i wbudowany w zestaw mikrofon. Pierwsze co robię kiedy nie jestem pewien podłączenia czegokolwiek do czegokolwiek, to wypuszczam pytanie do znajomych. Zbyt wiele rzeczy już w swoim życiu uszkodziłem nieprzemyślanym działaniem, dlatego wolę mieć przynajmniej pewność, że najpierw zrobiłem odpowiedni research. Do MacBooka można rzekomo podłączyć gitarę i wystarczy po prostu w ustawieniach dźwięku jako wejście wybrać port Line-in, a komputer zrozumie w jaki sposób chcemy się z nim połączyć. Wszystko fajnie, tylko jak się potem okazało, takie rozwiązanie nie występuje w Airze i sprzęt faktycznie potrafi obsłużyć jedynie słuchawki i mikrofon. Bo to, co uzyskałem podłączając gitarę do rzeczonego wejścia trudno określić inaczej niż nieprzydatna do niczego tragedia. No to pięknie, co dalej?

Na jakie forum bym nie trafił, wszędzie pisano o konieczności zakupu albo specjalnego urządzenia podłączanego do portu USB, albo zewnętrznej karty muzycznej. Nie zaprzeczam, że nie ma na chwilę obecną większych planów nagraniowych, więc inwestycja w specjalistyczny sprzęt raczej nie wchodziła w grę. W takim razie karta muzyczna – a że podobno dodatkowe urządzenie jest w stanie zaoferować lepszy dźwięk niż karta w Aira wbudowana, więc niejako upiekłbym dwie pieczenie przy jednym ogniu (dodam, że posiadany już Sound Blaster z Makiem nie działa). Kolejny research - nie jest dobrze. Na najtańszych kartach nie widzę wejścia do Line-in, a przy okazji pojawia się kolejny schodek – kompatybilność z OSX. Podobno Creative nie lubi się z Apple, choć podobno niektóre urządzenia z Makami współpracują. Patrzę na kolejne modele, wszędzie widzę informację o kompatybilności z PC i tylko z PC. Znów na forum, piszą, że działa z OSX. Dwa posty niżej, że komuś nie działa i załamuje ręce. Komu ufać? Wspomagam się wyszukiwarką na stronie Creative, docieram do platform – PC, notebook/laptop, Xbox 360, PlayStation 3, iOS/Android. Super, a gdzie system od Apple? Trafiam na Sound Blaster Omni Surround 5.1, ładny, choć wygląda jak zabawka. Obsługuje OSX, 80 euro w internetowym sklepie Creative. Sporo jak na nagraniowy kaprys.

Dzień drugi, szperam dalej, można znajdę jakieś tańsze rozwiązanie. Mam! Interfejs Behringer UCA222, działa z PC i Mac, 121 złotych, w kolejnym sklepie kilka złotych taniej. Wrzucam do koszyka. Kiedy mam już kliknąć na zaakceptowanie zakupu, zupełnie przypadkiem widzę na forum post, który mnie powstrzymuje.

Graczem być

„Nie kupujcie dodatkowych urządzeń, wystarczy podłączyć do Maka kabel od gry Rocksmith”. Że też nie przyszło mi to do głowy – przecież gra dostępna jest również na platformę OSX, więc to musi działać. Szukam więc przewodu od Ubisoftu w polskich sklepach i na polskich aukcjach. Nie ma. To może coś za granicą? Są, od 15 do 20 dolarów, plus przesyłka. Czyli jednak można znaleźć tańsze i wygodniejsze rozwiązanie niż dodatkowy interfejs, którego zakup trzeba byłoby sobie tłumaczyć chęcią słuchania muzyki w lepszej jakości, a nie tylko nagrywania. Ale przecież to była tylko wymówka, bo ja chcę tak naprawdę tylko sprawdzić jak darmowa aplikacja GarageBand sprawdza się przy nagrywaniu gitary, bo ludziki na YouTube wykręcają tam fajne rzeczy.

Los chciał, że mam znajomego, który namiętnie zagrywa się w Rocksmith od samego początku, na Xboksie 360. To Zbyszek z bloga Baronowo (http://baronowo.pl/) - ostatnio zaopatrzył się w nową wersję gry, może więc mi jeden z takich przewodów pożyczyć na próbę. Faktycznie, po co kupować w ciemno? Miło. Następnego dnia przewód jest już u mnie i choć byłem prawie pewien, że zadziała, jestem miło zaskoczony kiedy faktycznie mogę zarejestrować dźwięk w GarageBand. Tu jednak kilka wskazówek.

Taki GarageBand powinien sam znaleźć przewód i zapytać Was o chęć jego wykorzystania. Warto jednak wskoczyć w preferencje systemowe, odnaleźć dźwięki, opcję wejścia, a następnie sprawdzić czy faktycznie wszystko jest na swoim miejscu. Potem wrócić do GarageBand i kliknąć ikonę odpowiedzialną za dźwięk wyjściowy – w przeciwnym wypadku nie usłyszycie co nagrywacie, a także nie będziecie mogli posłuchać efektów oferowanych czy to przez standardowe zestawy wirtualnych piecyków i efektów, czy paczki dodatkowe. Zawsze wygodniej jest dokładnie zobaczyć co należy kliknąć, przygotowałem więc na tę okazję krótkie wideo, które mam nadzieję pomoże osobom zdecydowanym na taki sposób podłączenia gitary do MacBooka.

Jeśli nie macie ochoty bawić się w zamawianie przewodu na zagranicznych aukcjach, wystarczy, że wskoczycie na Allegro i poszukacie gry Rocksmith. Kabelek jest uniwersalny – ten sam w wersjach na Xbox 360/PS3/PC/OSX, a używane wersje pierwszej odsłony gry znajdziecie w cenie około 50 zł, co wydaje się najciekawszą cenowo opcją. Jak to jednak bywa z aukcjami, musicie dobrze trafić – i koniecznie uważać, bo niektóre gry sprzedawane są bez przedmiotowego kabla.

Dobrze, znaleźliśmy najłatwiejszy i najprostszy – choć przecież nie tak oczywisty – sposób na podłączenie gitary do MacBooka. Warto jednak pamiętać, że to rozwiązanie dobre na początek przygody z nagrywaniem i jeśli zdecydujecie się na poważniejszą zabawę, nie obejdzie się bez dodatkowych wydatków. Fajnym, choć niezbyt tanim rozwiązaniem jest typowo gitarowy interfejs Line 6 Guitar Port XT. Macie większy budżet? W takim razie rzućcie okiem na bardzo ciekawy zestaw Native Instruments Guitar Rig, który poza zewnętrznym interfejsem gitarowym daje dostęp do ciekawych efektów czy imitacji znanych wzmacniaczy.

Generalnie jeśli wejdziecie zakładkę interfejsy audio w którymś ze sklepów muzycznych, dobierzecie sobie coś naprawdę dobrego, choć ceny mogą Was niemiło zaskoczyć – ważne jednak, że większość dobrych sprzętów działa również z systemem OSX. Jest w czym wybierać i może właśnie system od Apple będzie centrum Waszego domowego studia nagraniowego. Dawno temu miałem przyjemność uczestniczyć w całkiem miłej sesji nagraniowej w jednym z Warszawskich studiów i jego sercem był właśnie komputer od firmy z Cupertino. Tyle tylko, że podłączałem się pod urządzenia, o których cenę bałem się nawet zapytać.

Obrazek 1,2,3,4,5

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Więcej na tematy:

Macbooksprzętgitara