Militaria

Okręt irańskiej marynarki chciał ukraść amerykańskiego pływającego drona

Krzysztof Kurdyła
Okręt irańskiej marynarki chciał ukraść amerykańskiego pływającego drona
Reklama

Do niecodziennego zdarzenia doszło na wodach zatoki Perskiej. Irański okręt „Shadid Baziar” na bezczelnego próbował ukraść bezzałogowego drona morskiego „Saildrone Explorer”, należącego do US Navy. Na razie niewiadomo, czy incydent to efekt czyjejś głupoty, czy prowokacja.

Na hol i co dalej?

Cała akcja miała na celu albo przejęcie drona, aby następnie spróbować skopiować jego rozwiązania. Iran ma w tego typu działaniach spore tradycje. Mogła to być także prowokacja zrobiona na rozkaz kogoś, kto ma interes w wywołaniu napięć pomiędzy oboma państwami, w czasie gdy prowadzone są rozmowy o irańskiej ropie i programie atomowym (powrót do JCPOA).

Reklama

Na korzyść tej ostatniej hipotezy przemawia fakt, jak głupio i bezceremonialnie poczynała sobie irańska jednostka. Okręt wsparcia po prostu podpłynął do drona, wziął go na hol i nie odpowiadał na wezwania Amerykanów. Ci ostatni skierowali na miejsce należący do 5. Floty okręt patrolowy USS „Thunderbolt” oraz helikopter MH-60 Sea Hawk. „Shadid Baziar” nie odpowiedział na wezwania, ale po pewnym czasie uwolnił drona, po czym oddalił się z „zapalnego” rejonu. Amerykanie zdecydowali się całe zdarzenie nagłośnić, ze strony irańskie, podobnie jak na morzu, nikt nie odpowiedział.

Warto tu dodać, że „Saildrone Surveyor” to bardzo interesujący od technologicznej strony bezzałogowiec. Wygląda jak deska windsurfingowa, wyposażona w różne sensory i panele fotowoltaiczne. Nie jest uzbrojony, jego głównym zadaniem jest mapowanie dna mórz i oceanów, ale też prowadzenie operacji wywiadowczych i rozpoznawczych.

Kto obroni drony

To zdarzenie pokazuje ciekawy aspekt wprowadzania do floty bezzałogowców. Ze względu na rozległość mórz i oceanów marynarka musi przemyśleć, w jaki sposób w warunkach pokoju zabezpieczyć swoje maszyny przed wrogim przejęciem. Tutaj było to dość proste, na wodach zatoki można było w miarę szybko zareagować i dotrzeć na miejsce „porwania”, na oceanach może to być w trudne lub niemożliwe.

Nie da się ukryć, że nasycone elektroniką, sensorami, sprzętem komunikacyjnym drony morskie zawsze będą cennym celem dla wrogich państw. Kto wie, czy na tego typu jednostkach nie doczekamy się np. systemów autodestrukcyjnych, do zastosowania w sytuacjach, kiedy pomoc innych jednostek floty czy lotnictwa nie będzie możliwa.

Hej, jesteśmy na Google News - Obserwuj to, co ważne w techu

Reklama